Na 30 dni przed wyborami prokuratura wystąpiła o uchylenie mi immunitetu. Jest to czysto polityczny manewr. Tak jakby sama prokuratura chciała mnie obrzucić błotem. Chcę jednak pomóc prokuraturze zmierzyć się z tym i sam zrzekam się immunitetu. Stałem się wrogiem publicznym PiS-u. Wiem, że tam jest dość duża obsesja na moim punkcie – mówi Salonowi 24 Krzysztof Brejza, senator Koalicji Obywatelskiej.
Prokuratura wystąpiła do Marszałka Senatu o uchylenie Panu immunitetu w związku ze śledztwem w sprawie ratusza w Inowrocławiu. Pan sam zrzekł się immunitetu.
Krzysztof Brejza: Jest to sprawa skrajnie polityczna, perfidna i najbardziej chyba nikczemna w historii prokuratury. Chodzi o śledztwo w sprawie tzw. pluszowych wiewiórek, które toczy się od wielu, wielu lat. I tak naprawdę zakończyło się skierowaniem aktu oskarżenia wobec głównej oskarżonej, byłej działaczki PiS-u i kilkunastu innych osób.
Jak wynika z akt, byłem w tej sprawie oczerniany. To dotyczyło rozmaitych spraw. Były materiały kolportowane na drodze nielegalnego przecieku do TVP w trakcie kampanii wyborczej w 2019 roku. Na przykład kłamliwe wyjaśnienia głównej oskarżonej na mój temat, przedstawiono tam jako zeznania świadka. Główny wątek był taki, że ja miałem stać za tymi lewymi rachunkami, za pluszowymi wiewiórkami, miały tam być jakieś kalendarze. Od początku były to oskarżenia kłamliwe. Dowodem na fałszywość pomówień wobec mnie jest choćby to, że akt oskarżenia w głównym wątku wyłudzeń został skierowany do sądu w Inowrocławiu już w styczniu.
W protokołach przesłuchań widać, że agenci CBA przez kilka lat polowali na mnie, wszędzie pojawiają się pytania o mnie, prokurator nawet nie wnioskuje o to, by przesłuchać mnie w charakterze świadka. Innymi słowy, na podstawie aktu oskarżenia głównego wątku mogę stwierdzić, że nawet prokuratura Zbigniewa Ziobry uznała, że byłem w tym postępowaniu oczerniany. I właśnie opisane przeze mnie fakty dowodzą, że nie potwierdziło się to, co na mój temat TVP publikowała w kampanii w 2019 roku. Niezależnie od tego, pozwałem oczywiście TVP, jej pracowników i polityków PiS-u za kłamstwa bazujące na tych pomówieniach.
Prokuratura podjęła jednak działania w tej sprawie.
Wycinkowym elementem tych pomówień jest sprawa utworzenia wydziału w Urzędzie Miasta w 2015 roku, czyli 8 lat temu. Na bazie pomówień głównej oskarżonej oraz kilku działaczy PiS, Prokuratora Okręgowa 30 dni przed wyborami wystąpiła o uchylenie immunitetu w kierunku artykułu 231, paragraf 1 i 2 Kodeksu Karnego - czyli przestępstwa przekroczenia uprawnień. Jest to czysto polityczny manewr zrobiony na samym końcu. Tak jakby sama prokuratura chciała mnie obrzucić błotem.
Chcę jednak pomóc prokuraturze zmierzyć się z tym i sam zrzekam się immunitetu. Co więcej, te osoby, które widnieją w tym wniosku, ich ogólne pomówienia, same działały w grupie hejterskiej ujawnionej przez redaktora Jacka Gądka w 2019 roku w portalu Gazeta.pl. W korespondencji tej grupy widać, że zakładane były fikcyjne konta do krytykowania mnie. Były wpisy, że „zrobią z Brejzy Misiewicza”. Był profil o nazwie „Brejzoland”. Pani asystentka wojewody, która występuje we wniosku o uchylenie immunitetu, której pomówienia stanowią podstawę tego wniosku jednocześnie działa w szkalującej mnie grupie hejterskiej.
Jaki miał być cel tych ataków?
Sprawa ma charakter czysto polityczny. Głównym celem jest odwrócenie w kampanii wyborczej uwagi od szokujących ustaleń Komisji Pegasusa. Od strony prawnej to sytuacja trochę paranoidalna. Występuję w dwóch rolach, bo sama prokuratura Ziobry dwa lata temu wszczęła śledztwo w sprawie, w której uznany zostałem za pokrzywdzonego w związku z włamaniami na mój telefon. W postępowaniu tym pojawiają się wątki grożenia niektórym świadkom. Czyli jestem z jednej strony uznany za pokrzywdzonego, a sama prokuratura Zbigniewa Ziobry uznaje, że szyto postępowanie przeciwko mnie na nielegalnym oprogramowaniu. I, że były tam elementy zastraszania świadków. Z drugiej strony prokuratura wyciąga wycinek tego postępowania. I na nieco ponad miesiąc przed wyborami kieruje wniosek o uchylenie mi immunitetu.
Obrazem personalnego nastawienia nawet "funkcjonariuszy" PiS-u do tej sprawy są dymisje. Pół roku temu podał się do dymisji szef prokuratury w Gdańsku, pan Michał Kierski. To był prokurator, który prowadził to postępowanie. Według mojej wiedzy, nie wytrzymał. Zorientował się, jak bardzo nikczemna i szyta jest ta operacja wobec ludzi uczciwych. Na przykład wobec mojego ojca. Nie chciał tego firmować. W warunkach niezależnej prokuratury wyjdzie na jaw, jak wielka była to prowokacja i bardzo brzydka intryga przeciwko mnie i mojemu tacie.
Tak naprawdę, mój tata został pomówiony przez byłą działaczkę PiS Agnieszkę H. Ona nie chciała zwrócić służbowego komputera. Ojciec poszedł z nią do sądu. Wtedy ona pojawiła się w urzędzie. Jest notatka, z której wynika, że miała jednej z urzędniczek sugerować, żeby prezydent zrezygnował i odczepił się, bo inaczej pożałuje. Był wobec pani orzeczony sądowy nakaz zapłaty. I po miesiącu od tego nakazu pani poszła do CBA, nas pomówiła. Otwarte jest pytanie, czy czyniła to z własnej woli, czy też pod groźbą, albo zachętą służb.
Kampania wyborcza jest dziś bardzo ostra, nie chodzi jedynie o jedną stronę polityczną?
Wniosek o uchylenie immunitetu ma miejsce tuż przed wyborami. Tu nie chodzi jednak wyłącznie o kampanię. To jest sześcioletni, bezustanny atak. Jak ujawnił Superwizjer, służby sprawdziły 10 lat mojego życia. Pozyskały 80 tysięcy wiadomości z Signala, WhatsApp, Messengera, iMessage. Dochodziło też do zastraszania świadków w wątkach niezwiązanych z tymi pluszowymi wiewiórkami. Służby poza kontrolą oświadczenia majątkowego nielegalnie sprawdzały majątek mój i żony. Niczego złodziejskiego nie znaleźli.
Jest tu pewna wątpliwość – w Polsce, zarówno w polityce, jak i mediach nie brakuje przecież osób bardzo krytycznych wobec PiS. Czemu akurat Pana służby wzięły na cel?
Tu jest zbieg kilku rzeczy. Nie ukrywam, że poprzez interwencje, regularne wysyłanie zapytań, odkrywanie różnego rodzaju nieprawidłowości, dopytywanie, śledzenie i ujawnianie, różnych spraw, choćby rozbrojenie głównej narracji w komisji, stałem się wrogiem publicznym PiS-u. Wiem, że tam jest dość duża obsesja na moim punkcie. Zbiega się to też na pewno z sytuacją personalną w Inowrocławiu. Miasto to, obok Opola było przez lata siedliskiem działaczy Solidarnej Polski. I to są bardzo silne związki towarzyskie. Wcześniej o uchylenie mojego immunitetu wnioskowała Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Robiła to w czasie, gdy badałem zaniedbania kilku czołowych, bardzo wpływowych prokuratorów z układu trójmiejskiego, w sprawie Amber Gold. Oni zostali potem awansowani za rządów PiS.
Nie wykluczam też, że po prostu zbiegły się przeciwko mnie obsesje z różnych kierunków. Przypomnę też, że atak wobec mnie nie polegał na tym, że na przykład minister Ziobro wyszedł i na konferencji ujawnił jakieś informacje. Nie, poszedł kontrolowany przeciek, w mediach przestawiono wyjaśnienia głównej oskarżonej, osoby niewiarygodnej. A warto przypomnieć, że wyjaśnienia w przeciwieństwie do zeznań świadka nie podlegają rygorowi odpowiedzialności karnej. W TVP przedstawiano je jako zeznania świadka złożone pod odpowiedzialnością karną. Przyjeżdżali pracownicy TVP, biegali za mną albo za moim tatą i pytali o to, czy my zlecaliśmy lewe usługi. Nie było niczego takiego. Przeciek wyszedł z prokuratury okręgowej w Gdańsku. Stało się to w momencie, w którym miałem publikować własną wersję raportu Komisji Amber Gold.
Mówi Pan, że liczy na to, że „nowa prokuratura” rozliczy opisywane działania. Czy biorąc pod uwagę, jak wielkie emocje towarzyszą trwającej kampanii, nie będzie tak, że jeśli przejmiecie władzę, to po prostu rozliczenie będzie polowaniem na „pisowskie czarownice”, oberwą ludzie niewinni, a faktycznie odpowiedzialni za jakieś nadużycia unikną odpowiedzialności albo nawet zmienią w ostatniej chwili barwy?
Nie, będzie realny audyt tego, co się działo w służbach specjalnych, prokuraturze. Wiemy, że prokuratorzy i ludzie w służbach mają pochowanych mnóstwo notatek służbowych. Wystarczy stosować prawo. Mogę zapewnić, że nie będzie żadnego polowania na czarownice. Będzie egzekwowanie prawa, przywrócenie niezależnej prokuratury. Zgodnie z prawem prokurator ma obowiązek ścigać przestępstwa tak, żeby osobę winną pociągnąć do odpowiedzialności, ale żeby niewinna nie ponosiła odpowiedzialności. I ten przepis w ogóle nie jest realizowany, bo wobec osób niewinnych prowadzone są postępowania i akcje szkalujące, a wobec osób winnych, albo osób, co do których są poważne podejrzenia, prokuratura jest ślepa.
Tacy prokuratorzy będą też ponosić odpowiedzialność za własne zaniedbania. Obowiązkiem prokuratury jest działać, stać na straży interesu publicznego. Natomiast projektami wyjściowymi będzie na pewno projekt Iustitii w kwestii KRS, a jeśli chodzi o Trybunał Konstytucyjny, projekt Fundacji Batorego. Będziemy to konsultowali z ekspertami, środowiskami pozarządowymi. Będzie to dobrze przygotowana reforma.
Zostawmy kwestie służb. Trwa kampania wyborcza. Wyborcy centroprawicowi, którzy zawiedli się na PiS i mają dystans do Konfederacji, raczej nie przerzucą głosów na Koalicję Obywatelską, bo uważają, że partia ta poszła mocno w lewo. Pan był przez lata kojarzony bardziej z prawą, konserwatywną stroną sceny politycznej. Zmienił Pan poglądy, czy może chciałby jakoś przekonać zwolenników chadecji do głosowania na Waszą formację?
Moim zdaniem prawicę w Polsce pogrzebało Prawo i Sprawiedliwość. Jest ono ugrupowaniem populistycznym, partią władzy. Prawdziwą centroprawicą była formacja Jerzego Buzka, reformy wprowadzone przez jego rząd miały charakter chadecki. Niestety, współtworząca tamten rząd Solidarność też przepłynęła na stronę narodowo-populistyczną. Natomiast jeśli chodzi o chadecję, o nowy konserwatyzm, to nie ma w Europie nic ważniejszego, niż troska o instytucje państwa, o prawo. To, co jest w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych bardzo przestrzegane. Istotna jest trwałość instytucji, kompetencje ludzi, którzy tam trafiają. I my przywrócimy służbę cywilną, będziemy dbać o kompetencje ludzi, ich apolityczność.
O to, żeby te instytucje funkcjonowały silnie i sprawnie, a nie były przechowalnią polityków. Ważna jest także decentralizacja – fundament chadecji zachodnioeuropejskiej. Działanie na rzecz wzmocnienia organizacji pozarządowych, wspólnot samorządowych, zaufania dla obywatela, poszanowania godności jednostki. To istota nurtu chadeckiego. Jeżeli mówimy o prawicowości PiS-u, to przypomnę, że Jedna Rosja Putina też jest prawicowa. PiS nie stosuje się do norm zachodniej prawicy, ale rusokonserwatywnej władzy. Niszczenie ludzi, polowania na nich, robienie nagonek, szczucie, niszczenie zaufania pomiędzy obywatelami, to standardy obecnej władzy w Polsce. Siłą Rzeczypospolitej jest jedność obywateli, wzajemne zaufanie do siebie i potrzeba odbudowy wspólnotowości. Wspólnota jest siłą państwa, którą PiS od kilku lat konsekwentnie niszczy. My to zmienimy.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka