Nastąpi spadek wysokości rat kredytów. Widzimy też jednak, że nastąpiło osłabienie złotego. To znaczy, że za importowane towary, wyroby, surowce, które sprowadzamy zza granicy, zapłacimy więcej. Zdrożeją na przykład pomarańcze, mandarynki, wszystko to, co musimy sprowadzać z innych krajów, bo u nas nie występuje z przyczyn naturalnych. W gospodarce wszystko ma dwie strony. Trzeba patrzeć całościowo. Proste oceny po decyzji Rady Polityki Pieniężnej o obniżeniu stóp procentowych są bardzo ryzykowne – mówi Salonowi 24 prof. Elżbieta Mączyńska, w latach 2005 – 2021 prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Zaskoczyła Panią decyzja Rady Polityki Pieniężnej o obniżeniu stóp procentowych?
Prof. Elżbieta Mączyńska: Zaskoczyła nie sama decyzja o obniżeniu stóp, ale skala tej obniżki. Ekonomiści oczekiwali, że jeżeli nastąpi obniżka stóp – a były argumenty za tym, by tak się stało – to będzie ona niewielka. Stopa procentowa zmniejszyła się z 6,75 proc. do 6 proc. więc znacznie, bo aż o 0,75 proc. Osobiście sądziłam, że obniżka wyniesie nie więcej niż 0,25 proc. Bez wątpienia ta decyzja zaskoczyła ekonomistów.
Mam jednak nadzieję, że Rada Polityki Pieniężnej wie, co robi. To ciało eksperckie, które bazuje w swoich decyzjach na wnikliwych analizach. W Narodowym Banku Polskim jest cały sztab ludzi, którzy zajmują się tylko tym, jakie są relacje między stopami procentowymi, gospodarką i tak dalej. I na podstawie ich szczegółowych analiz Rada Polityki Pieniężnej podejmuje decyzje. Natomiast bez wątpienia decyzja RPP o obniżeniu stóp nie była jednomyślna.
Jaki będzie jej skutek?
Z jednej strony za jakiś czas – banki nie podejmują decyzji szybko – nastąpi spadek wysokości rat kredytów. Widzimy też jednak, że nastąpiło osłabienie złotego. To znaczy, że importowane towary, wyroby, surowce, które sprowadzamy zza granicy, będą kosztowały więcej. Chciałabym też przestrzec przed takim bardzo jednostronnym podejściem do kwestii inflacji. Na jej wysokość wpływa cały splot czynników krajowych i zagranicznych. Jeżeli nawet osłabi się złoty, a na przykład utrzyma się trend, w którym niektóre surowce tanieją na giełdach światowych, no to osłabienie kursu złotego nie będzie tak dotkliwe. Istotna jest też kwestia rynku i zachowań producentów. Jestem właśnie na forum w Karpaczu. Toczy się tu wiele dyskusji o sztucznej inteligencji. Okazuje się, że producenci coraz częściej wdrażają ją w swoich firmach. I chociaż ciągle jesteśmy w ogonie, następuje istotna poprawa.
Dzięki temu mogą obniżać się koszty pracy, a co za tym idzie, przedsiębiorcy mogą oferować niższe ceny. To zależy od tego, jaka jest sytuacja typu popyt-podaż. Jeżeli podaż nie jest wystarczająca, a popyt duży, to mimo że będą spadały koszty, ceny nie spadną. To bardzo wyraźnie widać na rynku mieszkaniowym. Popyt wzrósł, to ceny mieszkań wzrosły. W ekonomii wszystko ma swoją jasną i ciemną stronę. Tam, gdzie jedni tracą, inni zarabiają, to widać było w pandemii. Niska stopa procentowa uwalnia pewną część środków, na przykład kredytobiorców, którzy będą mogli płacić mniejsze odsetki. Zaoszczędzone środki pójdą na inne cele. Tańsze kredyty mogą stymulować inwestycje. To wpłynie na tempo wzrostu gospodarczego. Pamiętajmy, że w ostatnich dwóch kwartałach odnotowano spadek produktu krajowego brutto. Wobec tego władze zastanawiają się, jak nie dopuszczać do dalszych spadków. I obniżenie stóp procentowych może być jednym z czynników, które będą temu przeciwdziałać.
Kwestie PKB, inflacji są istotne dla ekspertów. Przeciętny zjadacz chleba zada pytanie o to, jak obniżki stóp wpłyną na jakość jego życia, na przykład ceny w sklepach?
Wzrosną ceny wszystkich produktów, które są importowane. A więc zdrożeją na przykład pomarańcze, mandarynki, wszystko to, co musimy sprowadzać z innych krajów, bo u nas nie występuje z przyczyn naturalnych. A więc gdy importujemy z kraju po cenach w dolarach, czy euro, a złoty osłabia się, to musimy płacić w złotówkach więcej. Importerzy mają wyższe koszty, więc przerzucą je na ludzi. Mają też jednak swoje ograniczenia, bo nie mogą w nieskończoność podnosić cen. Wszystko będzie zależało od kształtowania się popytu i podaży.
Jak już powiedziałam, w gospodarce wszystko ma dwie strony, kij ma dwa końce. Zyskują eksporterzy, gdyż każdy dolar zarobiony za sprzedaż towaru za granicą ma przełożenie na większą kwotę w wyrażeniu złotowym. Oczywiście tu też należy zachować ostrożność, bo zyska nie każdy eksporter i nie każdy w jednakowym stopniu. Są bowiem osoby eksportujące, które muszą dużo importować, więc na eksporcie zarabiają więcej, ale tracą na sprowadzaniu towarów. Wszystko zależy więc od tego, jaki to jest producent, jakie w jego działalności są proporcje pomiędzy surowcami krajowymi i zagranicznymi. To pokazuje, jak bardzo ryzykowne są takie proste oceny.
fot. Salon24.pl ©
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka