Polska odsyła na Ukrainę mężczyzn, którzy nielegalnie ukrywają się przed poborem - informowała w tym tygodniu "Rzeczpospolita". Nie jest to jednak taka prosta i oczywista operacja. Przedstawiciel Wołodymyra Zełenskiego mówi, że "z punktu widzenia procedury prawnej nie ma mowy o masowej ekstradycji obywateli”.
Polska wyda Ukraińców
Jak informowała "Rzeczpospolita", Polska wydała już pierwszych obywateli Ukrainy, którzy próbowali uniknąć poboru do wojska np. poprzez wręczanie łapówek na granicy. Dziennik szacuje, że w Polsce może się znajdować nawet 80 tys. mężczyzn z Ukrainy, którzy potencjalnie objęci są mobilizacją wojskową.
Członek komisji Rady Najwyższej ds. bezpieczeństwa narodowego, obrony i wywiadu, Fiodor Wenisławski powiedział "Rzeczpospolitej", że to znacząca liczba i stwierdził, że ukraińska prokuratura może ścigać obywateli, wobec których pojawią się wątpliwości.
To nie jest prosta operacja
Wenisławski tłumaczy jednak teraz, że sprawa nie jest tak prosta i oczywista, jak mogło się wydawać. – Z punktu widzenia procedury prawnej nie ma mowy o masowej ekstradycji obywateli. Odpowiedzialność karna ma charakter spersonalizowany, indywidualny – przekonuje w rozmowie z "Radio Svoboda".
Jak twierdzi, w każdym przypadku konieczne jest złożenie wniosku i dostarczenie odpowiednich dokumentów. Wówczas dopiero można wszcząć procedurę ekstradycyjną. – Jednak, biorąc pod uwagę przepisy, europejskie standardy prawne regulujące działalność zarówno organów sądowych, jak i organów ścigania, można to zakwestionować przed sądem w Bułgarii, Polsce czy Rumunii. A ostateczną decyzję podejmie sąd – podkreśla Wenisławski.
– Dlatego oczywiście jest to bardzo trudna procedura i zastanowimy się, jak ją uelastycznić. Wymaga to jednak dokładnych analiz i dyskusji – dodaje.
Kto może opuścić Ukrainę?
Zakaz opuszczania kraju nie dotyczy samotnych ojców, osób posiadających troje lub więcej dzieci, osób niepełnosprawnych, studentów zagranicznych uczelni, kierowców transportów pomocy humanitarnej oraz osób posiadających stały pobyt za granicą.
Reszta, która ma zakaz opuszczania państwa, a chce uciec stara się ominąć to prawo. Niektórzy zapisują się na zagraniczną uczelnię lub szukają pracy jako kierowcy-wolontariusze. Są też osoby, które próbują pieszo przekroczyć zieloną granicę. W sieci powstało również wiele grup, gdzie pojawiają się oferty i wskazówki dla ludzi, którzy chcą uciec. Do Polski przyjeżdża także wielu 17-latków, którzy za kilka miesięcy z racji pełnoletności zostaną objęci obowiązkiem służby wojskowej.
MP
Fot. EPA/PRESIDENTIAL PRESS SERVICE HANDOUT HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka