Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Ważne rozmowy w dzień pogrzebu Kaczyńskiego. Miedwiediew otrzymał propozycję od Tuska

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 179
W najnowszym odcinku "Resetu" podano m.in., że w dniu, kiedy odbył się pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu, doszło do spotkania Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego i Dmitrija Miedwiediewa. Z notatki wynika, że strona polska zaproponowała Rosji "nowe otwarcie" wzajemnych relacji. W odcinku ujawniono także analizy nagrania z miejsca katastrofy smoleńskiej, które przeprowadziła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Nowe otwarcie w relacjach polsko-rosyjskich 

We wtorek Telewizja Polska wyemitowała kolejny odcinek serialu "Reset" poświęcony katastrofie smoleńskiej. Jak wskazał portal TVP Info opisując ustalenia "Resetu", w dniu pogrzebu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, premier Donald Tusk i pełniący obowiązki prezydenta marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zaproponowali kolejne, nowe otwarcie w relacjach polsko-rosyjskich prezydentowi Federacji Rosyjskiej Dmitrijowi Miedwiediewowi.

Jak podkreślono, świadczą o tym zapisy poufnych notatek. "Spotkanie potwierdziło, że obie strony oczekują, iż rezultatem ostatnich tragicznych wydarzeń związanych z Katyniem i Smoleńskiem, stanie się zdecydowane polepszenie stosunków polsko-rosyjskich. Służyłoby temu z pewnością osobiste zaangażowanie Prezydenta D. Miedwiediewa w proces ujawnienia pozostałych akt katyńskich" – czytamy w notatce polskiego MSZ.

Polskie władze w ramach kolejnego resetu z Federacją Rosyjską - pisze portal TVP Info - tym razem stawiają na obronę miejsc pamięci sowieckiej armii w Polsce. "Premier Donald Tusk poinformował, że w związku z obchodami 65. rocznicy zakończenia II wojny światowej (9 maja 2010 roku), strona polska podejmie działania, by otoczyć szczególną opieką cmentarze żołnierzy radzieckich" - podano w notatce z 18 kwietnia 2010 r.


Polska miała troszczyć się o cmentarze żołnierzy Armii Czerwonej 

Jak wskazał portal, z notatek wynika, że 8 dni po katastrofie smoleńskiej Tusk zaproponował Rosji szczególną troskę o cmentarze żołnierzy Armii Czerwonej. - To szokujące, bo przedstawione to zostało w taki sposób, jakby te cmentarze były w opłakanym stanie. Do tego pokazano to, jakby troska o te miejsca pamięci to był społeczny akt wdzięczności dla Rosjan. Natomiast z dokumentu wynika, jakby to była operacja zaordynowana przez państwo polskie - tłumaczył współautor programu, historyk Sławomir Cenckiewicz.

"Jak wynika z dokumentu, strona polska proponuje w trakcie trwania rozmów podkreślenie i wprowadzenie tez, które jeszcze pół roku wcześniej zwalczane były przez prezydenta Kaczyńskiego. Podczas pamiętnego wystąpienia 1 września 2009 roku na Westerplatte prezydent Kaczyński podkreślał, że nie można zestawiać ofiar żołnierzy Armii Czerwonej, którzy umarli na tyfus, z ludobójstwem w Katyniu" - wskazał portal TVP Info.

"Konieczne jest podjęcie działań ws. godnego upamiętnienia czerwonoarmistów zmarłych w polskich obozach jenieckich po wojnie polsko-bolszewickiej z 1920 roku. Z uwagi na fakt, że w Tucholi znajduje się już tablica upamiętniającą ówczesne wydarzenia, należałoby podjąć decyzje o ufundowaniu odpowiedniego obelisku w byłym obozie Strzałkowo (woj. wielkopolskie). Inną formą upamiętnienia tragedii czerwonoarmistów mogłoby być zorganizowanie międzynarodowej konferencji z udziałem znanych badaczy tego okresu historii" - czytamy we wnioskach dołączonych do notatki i sporządzonych przez Henryka Litwina z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Uhonorowanie Rosjan, którzy gasili pożar na wrakowisku w Smoleńsku 

Portal podkreślił, że podczas spotkania w Krakowie Tusk w rozmowie z Miedwiediewem podjął inicjatywę, żeby uhonorować 20 Rosjan, którzy brali udział w gaszeniu pożaru na wrakowisku 10 kwietnia 2010 r. "Premier Donald Tusk poinformował, że strona polska w dowód wdzięczności za ofiarną postawę Rosjan zaangażowanych w pomoc rodzinom ofiar, planuje odznaczyć obywateli Federacji Rosyjskiej zaangażowanych w ww. działania. W tym kontekście zwrócił się z prośbą o przekazanie przez stronę rosyjską listy takich osób" – napisano w dalszej części notatki.

"Myślę, że Miedwiediew był zaskoczony, że zaledwie osiem dni po katastrofie w Smoleńsku polski premier proponuje odznaczenie i uhonorowanie przez państwo polskie Rosjan (…). Szokujące jest to, że już wtedy wiadome było, że ciało polskiego prezydenta zostało zbezczeszczone" - skomentował Cenckiewicz.


Nagranie z miejsca katastrofy przeanalizowane przez ABW 

W odcinku ujawniono także analizy, które przeprowadziła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Chodzi o nagranie z miejsca tragedii, na którym prawdopodobnie słychać strzały. Film już kilka godzin po katastrofie smoleńskiej obiegł internet. W opinii, którą analitycy ABW przesłali do prowadzącej śledztwo Prokuratury Wojskowej, padają określenia "wystrzały" lub "odgłosy przypominające strzał z broni". "Do podobnych wniosków dochodzi Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji" - napisał portal.

"Ponadto w nagraniu (…) czterokrotnie słychać odgłosy przypominające strzały z broni palnej. Dokonanie interpretacji dźwięków przekracza kompetencje Centralnego Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji" – czytamy w ujawnionym dokumencie.


W styczniu 2011 r. zostaje opublikowany raport rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK). W Moskwie prezentuje go szefowa Tatiana Anodina i całą odpowiedzialność za katastrofę zrzuca na stronę polską. Presja na załogę, złe warunki pogodowe oraz niewystarczające przygotowanie załogi – to zdaniem MAK główne przyczyny katastrofy smoleńskiej.

Pół roku później, w czerwcu 2011 r. Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego publikuje swoje ustalenia. Są one zbieżne z tym, co w styczniu podał do publicznej wiadomości MAK.

Jak dodał portal, wcześniej, bo już latem 2010 r., powołany zostaje parlamentarny zespół ds. zbadania katastrofy smoleńskiej pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Do pracy zostali zaproszeni międzynarodowi eksperci. "Spotyka się z natychmiastowym atakiem polityków PO, w tym samego premiera Donalda Tuska" - czytamy.

"FSB próbowało wysadzić samolot z Lechem Kaczyńskim na pokładzie" 

W serialu przytoczono słowa Tuska, który mówił: "Nie pozwolimy na to, aby to co leży w najgłębszym interesie Polski, czyli dobre relacje z naszymi sąsiadami i nasza pozycja we wspólnocie międzynarodowej, w tym nasza pozycja w Unii Europejskiej, była niszczona przez polityków nieodpowiedzialnych, którzy na katastrofie i śmierci, budowali sobie pozycję polityczną".

TVP Info podkreślił, że badania parlamentarnego zespołu prowadził profesor Wiesław Binienda z prestiżowego uniwersytetu w Akron. Polski rząd po 10 kwietnia 2010 r. nie zdecydował się zwrócić do niego o pomoc. "Mam do dyspozycji ludzi i technologię, pozwalająca przeprowadzić unikalne badania. Kiedy dowiedziałem się o katastrofie stwierdziłem, że nie ma +lepszego tematu+ dla mnie i dla moich ludzi. (...) Efektem naszej pracy było to, że pod Smoleńskiem nie miał miejsca wypadek, tylko jest to zamach" – powiedział prof. Binienda.

"Smutne jest to, że mamy tyle ludzi, którzy przystosowaliby się do warunków rosyjskich, niż pracowali dla dobra Polski" – skomentował ustalenia komisji Millera.

"Musimy uznać za bardzo prawdopodobne, że FSB próbowało wysadzić samolot z Lechem Kaczyńskim na pokładzie" - mówił w serialu historyk i badacz służb specjalnych Jurij Felsztyński. "Komu to było potrzebne? To jasne - 10 kwietnia był potrzebny Rosji, żeby Polska zmieniła stosunek do polityki rosyjskiej, gdyż to Rosja uważała, że to ona powinna dominować na całym obszarze poradzieckim" - komentował premier Czeczeńskiej Republiki Iczkerii Rządu na Uchodźstwie Ahmed Zakajew. Z kolei prezydent Ukrainy w latach 2005–2010 Wiktor Juszczenko wyraził przekonanie, że nie był to wypadek, a "rosyjskie przestępstwo".

MP

Fot. PAP/Radek Pietruszka

Czytaj dalej:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj179 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (179)

Inne tematy w dziale Polityka