Klęska żywiołowa dotknęła festiwal Burning Man, który odbywa się w amerykańskiej Newadzie. Około 70 tysięcy osób zostało uwięzionych na polu namiotowym po obfitych opadach deszczu, które zamieniły okoliczną pustynie w wielkie mokradła.
Tragedia na festiwalu Burning Man. Są ofiary śmiertelne
Sytuacja na miejscu była dramatyczna. Organizatorzy apelowali do uczestników o oszczędzania żywności i wody. Zamknięto drogi i pobliskie lotnisko. Wiadomo, że jedna osoba zginęła - lokalne władze wyjaśniają okoliczności śmierci festiwalowicza. Problemem jest również to, że z powodu zalania dróg służby ratunkowe nie są w stanie dotrzeć na miejsce.
- Z powodu ulewnego deszczu brama i lotnisko przy obozie namiotowym Black Rock City będą od rana zamknięte, a wjazdy i wyjazdy - wstrzymane do wyschnięcia nawierzchni" - czytamy w komunikacie. Organizatorzy apelują, by goście imprezy w miarę możliwości schronili się w ciepłym i bezpiecznym miejscu.
W sieci pojawiły się przerażające relacje z festiwalu:
Organizatorzy: Wstrzymane wjazdy i wyjazdy
- Z powodu ulewnego deszczu brama i lotnisko przy obozie namiotowym Black Rock City będą od rana zamknięte, a wjazdy i wyjazdy - wstrzymane do wyschnięcia nawierzchni - czytamy w komunikacie napisanym przez organizatorów. Włodarze festiwalu apelują do uczestników o pozostanie w bezpiecznych miejscach do czasu zażegnania kryzysu.
Festiwal Burning Man jest duchowym wydarzeniem, organizowanym co roku na pustyni Black Rock w północnej Newadzie od lat 80. ubiegłego wieku. Jest on eksperymentem polegającym na samodoskonaleniu siebie i tworzeniu oddolnej społeczności. Na festiwalu praktykowane są m.in. starodawne obrzędy pogańskie i pokazy laserowe.
MB
Źródło zdjęcia: Powódź na festiwalu Burning Man. Fot. X/Nexta
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości