Spośród 16 członków działającej na terytorium Polski i rozbitej przez ABW i lubelską Prokuraturę Krajową siatki szpiegowskiej rosyjskiego wywiadu, dwunastu to obywatele Ukrainy — pisze "Rzeczpospolita". Wszyscy z nich to amatorzy, a najmłodszy członek grupy ma 16 lat. Dziennik potwierdza tym samym wcześniejsze doniesienia "Washington Post".
"Polska ma ogromny problem"
Jak podkreśla "Rz", do omawianej grupy szpiegowskiej należą m.in. studenci z Białorusi, Rosjanie, czy Ukraińcy. Wskazano jednak, że wszyscy z nich to amatorzy, spośród których najmłodszy z nich to 16-letni obywatel Ukrainy. Część z nich ma mieć w Polsce status uchodźców wojennych.
Były dowódca Wojsk Lądowych, generał Waldemar Skrzypczak, cytowany przez dziennik podkreśla, że "Polska ma ogromny problem" a polskie służby powinny "infiltrować środowiska obcokrajowców ze Wschodu", w tym także ich grupy w internecie.
Z kolei zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn porównał tę sytuację do znanych z ostatnich lat "werbunków dżihadystycznych".
Trzon siatki szpiegowskiej
"Rzeczpospolita" przypomina, że pierwszych dziewięciu członków siatki zatrzymanych zostało w marcu przez ABW. Obecnie zatrzymanych jest w sumie 16 osób. Niedawno "Washington Post" poinformował, że trzonem omawianej grupy byli obywatele Ukrainy. Amerykański dziennik ujawnił również otrzymywane przez nich rozkazy, takie jak m.in. "wykolejenie pociągów wiozących broń do Ukrainy, podpalenia, a nawet zabójstwa".
"Rz" wskazuje na działalność polskich służb, które miały "skrzętnie pilnować informacji o tym, że 75 proc. siatki stanowili Ukraińcy". Zdaniem gazety chodziło o to, by nie dopuścić do wywołania antyukraińskich nastrojów.
— Wśród osób, które z Ukrainy uciekały przed wojną, byli wysłannicy rosyjskich służb, którzy mieli lokalizować się w Europie. Rosja nie odpuściłaby sobie takiej okazji. I nie jest to jedyna sieć, którą ABW wykryła, szacuję, że jest ich kilkanaście — powiedział gen. Skrzypczak na łamach "Rzeczpospolitej".
Dlaczego Rosjanie werbują amatorów?
Niezależny analityk ds. służb specjalnych, dziennikarz Jarosław Jakimczyk w rozmowie z dziennikiem odniósł się również do kwestii dotyczącej tego, dlaczego GRU zdecydowało się na werbunek amatorów. Jak wyjaśnił, dla Rosji było to istotne, ponieważ "w razie wpadki ryzyko dla rosyjskiego wywiadu utraty wartościowych aktywów w postaci oficerów wywiadu jest praktycznie zerowe".
Jak dodał, członkowie grupy mieli otrzymywać rozkazy zdalnie, bezpośrednio od oficera GRU z Moskwy.
Szpiedzy werbowani na wschodzie Ukrainy
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że werbowani przez GRU szpiedzy w dużej mierze pochodzą ze wschodniej Ukrainy. Stanisław Żaryn wyjaśnił, że „problemem jest to, że siatka była złożona z cudzoziemców, którzy nie odznaczają się niczym specjalnym i są w Polsce codziennością”.
— Tu nie było żadnych werbunków osobowych typowych dla służb. Było poszukiwanie ludzi, którzy za pieniądze wykonają konkretne zlecenie, udokumentuje je i otrzymają następne — powiedział Żaryn w rozmowie z "Rz". Dodał, że "część z członków grupy to osoby, które przybyły do Polski w ostatnich miesiącach".
— Zwracajmy uwagę na osoby, które nadmiernie interesują się transportami idącymi na wschód, wojskowymi jednostkami czy infrastrukturą energetyki – te obiekty są rozpracowywane przez rosyjskie służby — podkreślił Żaryn.
RB
(na zdjęciu: agenci ABW na ćwiczeniach w Ośrodku Obozowo-Biwakowym ZHP w Kuźnicy Brzeźnickiej / źródło: PAP)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo