W doszczętnie zniszczonym Mariupolu, kontrolowanym przez rosyjskiego okupanta, dochodzi do strzelanin na ulicach. Okazuje się, że to najemnicy Ramzana Kadyrowa atakują rosyjskich żołnierzy.
Strzelanina w Mariupolu
"Ludzie Kadyrowa atakują Rosjan w Mariupolu. Dosłownie w tej chwili. W rejonie Kirowa (na skrzyżowaniu bulwaru Szewczenki i alei Metalurgowa) zebrała się grupa samochodów z Kadyrowcami i Rosjanami (nie-Kadyrowcami). Wszyscy są wojskowymi. Jest dużo hałasu i strzałów" - relacjonuje Petro Andriuszczenko, doradca lojalnego wobec Kijowa mera tego miasta.
"W ciągu ostatniej pół godziny liczba samochodów na zdjęciu wzrosła o około 20. Rosjanie wezwali specjalną jednostkę, aby opanować konflikt. Ale coś idzie nie tak (no tak, ale nie według rosyjskich planów)" - czytamy we wpisie urzędnika.
"Łapcie popcorn, dziś Rosjanie zaatakują Rosjan. Zemsta nadeszła tam, gdzie się jej nie spodziewano" - podsumowuje Andriuszczenko.
Kadyrowcy napadają na innych
W niedzielę rano Andriuszczenko poinformował, że konflikt trwał do godz. 22. Z miejsca zdarzenia odjechały dwie karetki. Na dachach budynków ulokowano snajperów. Nie jest to pierwszy przykład bratobójczych walk z udziałem kadyrowców. Niedawno strzelali oni do Dagestańczyków na terenie okupowanych ziem Ukrainy. W wyniku walk ponad 20 żołnierzy zginęło, a 40 było rannych.
Fot. Mariupol/Telegram: Petro Andriuszczenko
GW
Inne tematy w dziale Polityka