Numizmatyka znów jest popularna, a to powoduje, że portale aukcyjne i ogłoszeniowe zostały zalane "okazyjnymi" ogłoszeniami, w których sprzedający domagają się tysięcy złotych pieniędzy za monetę, którą jeszcze 35 lat temu można było kupić bułkę w sklepie. Eksperci łapią się za głowę.
Krocie za monety PRL. Portale aukcyjne toną w absurdalnych ofertach
Na allegro bez problemu można znaleźć oferty, których autorzy żądają kilku tysięcy złotych za popularną złotówkę z lat 60. Pod takimi ogłoszeniami nie ma oczywiście ofert kupna, a samo ich zdjęcie wywołuje sporą wesołość na specjalistycznych forach numizmatycznych w sieci.
Monety te są tak naprawdę warte znacznie mniej, a niektóre - tylko cenę metalu, w którym zostały wybite. Czemu zatem znajdują się ludzie, którzy wielokrotnie - bez rezultatu - próbują uzyskać za nie zawrotne pieniądze?
Nie każda stara moneta jest jak złoto "Media robią ludziom wodę z mózgu"
- Media robią ludziom wodę z mózgu - mówi redakcji Salon24.pl jeden z przedsiębiorców działających w branży numizmatycznej.
- Od wielu lat portale informacyjne są zalewane tekstami w stylu "Moneta jest warta miliony, sprawdź czy nie masz jej w portfelu". Ludzie czytają tylko tytuły, a potem przychodzą do sklepów i salonów kolekcjonerskich licząc, że za pudełko pieniędzy z PRL kupią sobie mieszkanie albo samochód - narzeka nasz rozmówca, który pragnie zachować anonimowość.
- Ten trend jest bardzo widoczny. Na portalach aukcyjnych widać bezwartościowe monety, które wystawiane są za dziesiątki tysięcy złotych, ale zdaje się, że nikt się na to nie nabiera - dodaje ekspert.
Ekspert. Zdarzają się bardzo drogie monety z PRL, ale...
Czy zatem są monety wybite w poprzedniej epoce, które są warte fortunę? Przecież także branżowe media piszą o różnych rekordach cenowych uzyskanych właśnie za takie przedmioty.
Niedawno opisywaliśmy licytację dziesięciogroszówki z 1973 roku bez znaku mennicy. Moneta została sprzedana za 33 tysiące złotych. Pisaliśmy o tym tutaj:
- Oczywiście, że zdarzają się białe kruki, ale są one praktycznie niemożliwe do znalezienia w domowych zasobach czyli szufladach albo słoikach z monetami po babci - tłumaczy nam ekspert.
- Monety, które na aukcjach są sprzedawane za pięciocyfrowe kwoty nie są zwykłymi egzemplarzami, za które robiono zakupy w sklepie - dodaje.
- Słynna już dziesięciogroszówka bez znaku menniczego to bardzo specyficzny okaz znany jedynie w kilku egzemplarzach. Ona nie występowała w obiegu. To była seria próbna, która na rynku pojawiła się dopiero po "czyszczeniu" mennicy, które miało miejsce przy wymianie złotego na przełomie lat 80. i 90., kiedy zmieniał się ustrój - wyjaśnia numizmatyk. - Te kilka monet od razu dostały się do prywatnych kolekcji - zdradza.
- Są też monety obiegowe z początku poprzedniej epoki, które osiągają wysokie ceny, ale to nie są "zwykłe" egzemplarze. Mówimy tutaj o monetach, które zachowały się do dnia dzisiejszego w menniczych stanach. Jednym słowem wyglądają jakby wyszły prosto z banku - precyzuje ekspert.
Czy zatem jest szansa na znalezienie białego kruka numizmatycznego z poprzedniej epoki w naszej szufladzie? Niewielka, ale dla takich pieniędzy na pewno warto przejrzeć rodzinne zbiory.
MB
Źródło zdjęcia: Zbiór monet z PRL. Fot. Salon24
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka