Prezes PiS Jarosław Kaczyński straszył niedawno wprowadzeniem euro w Polsce. Polityk przytoczył przykład Słowacji, która wspólną walutę przyjęła w 2009 roku. Eksperci jednego z banków porównali kondycję gospodarczą tego kraju z Polską i okazało się, że nasza pozycja w UE rośnie, a słowacka spada.
Polska lepiej sobie radzi od Słowacji
Bank odniósł się w ten sposób do opublikowanego artykułu w portalu gazeta.pl, który powołując się na raport przygotowany przez analityków Pekao, podał że największym beneficjentem akcesji do strefy euro w naszym regionie jest Słowacja.
Tymczasem w raporcie Pekao wskazano, że po przyjęciu euro przez Słowację przyspieszył tam wprawdzie wzrost gospodarczy, ale pozytywny efekt wygasał w czasie co widać m.in. porównując PKB per capita według parytetu siły nabywczej jako procenta średniej unijnej.
Kaczyński: Wyprzedziliśmy Słowację
W poniedziałek wicepremier Jarosław Kaczyński - podczas pikniku wojskowego "Silna Biało-Czerwona" w Uniejowie - stwierdził, że rządy PO-PSL były gotowe wprowadzać do Polski euro i przedstawiciele tych partii ciągle to proponują. - A spójrzcie państwo na Słowację - byli kiedyś na tym samym poziomie co my, przyjęli euro. Nasza pozycja wobec średniej europejskiej wzrasta, ich spada. To jest różnica - porównał lider PiS.
Co ciekawe, do tego samego wniosku doszli analitycy Pekao. Zwrócili oni uwagę, powołując się na procent średniej unijnej PKB per capita według parytetu siły nabywczej, że o ile w 2009 roku na Słowacji parametr ten wynosił 72 proc. średniej unijnej, to w Polsce było to niecałe 60 proc. Do 2022 roku wskaźnik ten na Słowacji spadł poniżej 70 proc., a w Polsce cały czas rósł, zbliżając się w tym roku do 80 proc.
Jest jeden "haczyk"
W raporcie podano ponadto, że recesja na Słowacji w 2009 r. - związana z ogólnoświatowym kryzysem gospodarczym - była ostrzejsza niż w krajach sąsiednich, a jednym z możliwych powodów mógł być brak kanału kursowego, czyli własnej, narodowej waluty. Dodano, że w tym samym czasie waluty krajów regionu poza strefą euro znacznie się osłabiły, zapewniając im przewagę konkurencyjną.
Główny ekonomista Banku Pekao Ernest Pytlarczyk przekazał we wtorek PAP, że euro w sytuacji kryzysu prowadzi do głębszych recesji, ponieważ brakuje wówczas własnej waluty jako amortyzatora ekonomicznego.
- Gdy Polska wpadła w kryzys to osłabienie waluty oznaczało korzyści dla eksporterów i wielu branż. Tego Słowacja i inne kraje, które przyjęły euro, nie mają. Więc naturalne, że w kryzysie 2009 roku bezrobocie wzrosło w Słowacji aż do ponad 14 proc., a dodatkowo doprowadziło to do utraty konkurencyjności - skomentował Pytlarczyk.
Dodał, że niższa stopa procentowa może wydawać się korzyścią w spokojnych czasach ale prawdziwy test na wpływ euro to przede wszystkim momenty kryzysu.
Bank: Polska dogania zachód w czasie kryzysu
Jak komentuje Bank Pekao, Polska dogania kraje zachodu skokiem w okresie światowych kryzysów, podczas gdy inne gospodarki mocno hamują. W normalnych czasach doganiamy je powoli, ale w czasach kryzysów szczególnie mocno. Polska bez euro dobrze sobie do tej pory radziła i dość prężnie przechodzi okresy kryzysów finansowych.
MB
Źródło zdjęcia: Portfel z banknotami euro. Fot. Pixabay.com
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka