Mitteldeutscher Rundfunk, niemiecki regionalny publiczny nadawca radiowo-telewizyjny, pisze na swoim portalu o tym, jak szykanowane są Polki podejrzane o aborcję. Słyszymy o dręczeniu kobiet i "aborcyjnej psychozie", przez którą ciężarne "uciekają" z polskiego systemu opieki zdrowotnej i szukają lekarza w Czechach.
Szukali martwego płodu w szambie
„Polscy policjanci coraz częściej występują jako strażnicy obyczajów, którzy rygorystycznie nadzorują niemal całkowity zakaz aborcji. Funkcjonariusze są zdolni wszystkiego – nawet do wypompowania szamba w poszukiwaniu płodu” – czytamy w portalu MDR.
Autor podaje przypadki znane z polskiej prasy – jak 41-letniej Oli, która poroniła w 18. tygodniu ciąży, ale była przesłuchiwana i podejrzana o aborcję. „Najwyraźniej sanitariusz doniósł na nią policji, że rzekomo dokonała nielegalnej aborcji przy pomocy leków. W szpitalu pojawili się funkcjonariusze policji, by pilnować pokoju Oli, śledzić ją na każdym kroku i zmusić do pobrania próbki krwi” – czytamy. W domu Oli prokurator nakazał wypompowywanie szamba i szukanie płodu w kanalizacji szukano płodu; zabezpieczano rzekome dowody na usunięcie ciąży, takie jak podpaski czy zakrwawione legginsy.
- W odpowiedzi na słowo kluczowe "aborcja" państwo polskie wpada w amok i bez wyraźnego powodu uruchamia chaotyczne procedury. To idzie w niebezpiecznym kierunku. Policja złamała szereg przepisów prawnych - komentuje Aleksandra Kosiorek, prawnik specjalizujący się w prawie medycznym.
"Męczeństwo" Joanny z Krakowa
Inny przypadek, o którym donosi MDR, dotyczy Joanny z Krakowa. "Kobieta od dawna cierpi na problemy psychiczne. W czasie ciąży jej stan się pogarsza. W ataku paniki bierze "pigułki aborcyjne". Kompletnie zdenerwowana dzwoni do swojej lekarki – która donosi na nią na policję, mówiąc też, że jej pacjentka ma myśli samobójcze, czemu Joanna zaprzecza" - czytamy w portalu.
Dalej jest o "męczeństwie Joanny" upokarzanej przez policjantki, które również "próbują zastraszyć lekarzy i utrudnić im opiekę nad kobietą. "Joanna jest przedstawiana jako przestępca, nawet na oczach innych pacjentów, którzy akurat są obecni. Bez pytania zabierają jej telefon komórkowy i laptopa. Następnie chcą poszukać informacji, skąd Joanna wzięła "pigułkę aborcyjną". Przecież samodzielna aborcja farmakologiczna nie jest w Polsce karalna – ale pomocnictwo, podżeganie i podżeganie już tak" - pisze MDR.
Sprawę Joanny dla niemieckich mediów komentuje jej pełnomocniczka Kamila Ferenc. - Urzędnicy chcą udowodnić swoją gorliwość wobec rządu, chcą pokazać, że ścigają i zapobiegają aborcji - mówi prawnika.
„Joanna i Ola nie są odosobnionymi przypadkami. Po ich ujawnieniu zgłosiły się inne kobiety, które znalazły się na celowniku aparatu państwowego z powodu podejrzenia o aborcję. Do tego dochodzą przypadki kobiet, które zmarły na sepsę, ponieważ zajmujący się nimi lekarze nie chcieli usunąć martwego płodu” – donosi MDR.
Ciężarne Polki uciekają do Czech
Przez tę „aborcyjną psychozę” aparatu państwowego Polki będące w ciąży szukają opieki medycznej w Czechach, ponieważ boją się, że w razie poronienia lub innych powikłań będą traktowane podobnie jak Ola i Joanna.
- Wszyscy wiedzą, jak ci, którzy są u władzy, zachowują się wobec kobiet w ciąży. Przeczytałam więcej niż wystarczająco dużo przerażających historii o kobietach zastraszanych i traktowanych jak morderczynie po poronieniu. Bałem się naszych lekarzy - mówi Patrycja z Bielska-Białej, którą MDR cytuje za "Gazetą Wyborczą".
Klinika pronatalna w Ostrawie w Czechach potwierdza ten trend – i łączy go z datą wprowadzenia obowiązkowej rejestracji ciąży w Polsce - październik 2022.
Jednak "ucieczka" do Czech nie jest opcją dla wszystkich Polek, choćby ze względu na odległość - zaznacza niemiecki nadawca. "Ale nowe wybory odbędą się w Polsce jesienią. Dla wielu kwestia "aborcji" może odgrywać centralną rolę. Wie o tym także lider największej siły opozycyjnej, Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk, który zapowiedział, że w pierwszym dniu po wygraniu wyborów jego partia przedstawi w parlamencie projekt ustawy, która legalizuje aborcję do 12. tygodnia ciąży.
ja
(Joanna z Krakowa (w środku na zdjęciu) stała się symbolem walki Polek o legalną aborcję, fot. fot. PAP/Łukasz Gągulski)
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo