Zgubienie zapalnika traktuje się dokładnie w taki sam sposób, jak zgubienie broni. Czyli bardzo poważnie. Od razu wchodzi żandarmeria wojskowa i prokurator. Wtedy nie będzie sentymentów i dobrze, bo nie można nad czymś takim po prostu przejść do porządku dziennego. Konsekwencje muszą być wyciągnięte. Bez żadnej taryfy ulgowej – mówi Salonowi 24 generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.
Gruchnęła informacja o tym, że wojsko zgubiło zapalnik od pocisku. To kolejna wpadka. Co się dzieje w polskiej armii?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Szczerze mówiąc nie wiem co się dzieje w armii, natomiast dla mnie to co się stało, jest ewidentnym wyrazem wielkiego niechlujstwa. Tego typu zapalnik wkręcany jest w pociski rakietowe na gwinty, które nie mają prawa się obluzować. Chyba, że był on źle wkręcony, lub niezabezpieczony po wkręceniu i w wyniku wibracji śmigłowca po prostu się poluzował i wykręcił sam, bo nie był odpowiednio zabezpieczony. Ale jeśli tak to mamy ewidentny przykład właśnie niechlujstwa odpowiedzialnych za broń.
Tylko, że to już kolejny raz, gdy wizerunek polskiej armii cierpi. Była odnaleziona w lesie rakieta, sprawa szpiegowskiego balonu. Były białoruskie śmigłowce wlatujące na nasz teren, co mogło się zdarzyć, ale MON faktom zaprzeczał. Teraz zaginął zapalnik od pocisku. Nie za dużo tego typu incydentów?
Powtórzę to, co powtarzam od bardzo dawna – my w armii mamy mieć jakość, a nie ilość. Jakość polega na tym, że nie dochodzi do takich incydentów. Jako dowódcy nigdy mi się nie zdarzyło, żeby moi żołnierze zgubili zapalnik. Słyszałem gdzieś plotki, że do takich sytuacji dochodziło w trakcie misji w Iraku, ale nie wiem, skąd takie plotki się biorą. Zajmowałem się Irakiem niemal przez wszystkie misje, od pierwszej do ostatniej. I nie było wtedy takich zdarzeń.
Jakie są procedury w przypadku zgubienia sprzętu, np. zapalnika?
Zgubienie zapalnika traktuje się dokładnie w taki sam sposób, jak zgubienie broni. Czyli bardzo poważnie. Od razu wchodzi żandarmeria wojskowa i prokurator.
Tu jest odpowiedzialność z artykułu 359 KK, „Żołnierz, który, nie dopełniając obowiązku lub przekraczając uprawnienia w zakresie ochrony lub nadzoru nad bronią, amunicją, materiałem wybuchowym lub innym środkiem walki, powoduje choćby nieumyślnie ich utratę, podlega karze aresztu wojskowego albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”?
Oczywiście nie wiem, jaki to przybierze obraz w tym konkretnym przypadku, jak będzie wyglądać postępowanie, czy i jakie będą zarzuty. Nie ulega natomiast wątpliwości, że zaginął element uzbrojenia. W przypadku, gdy tematem zajmą się Żandarmeria Wojskowa i prokurator nie będzie sentymentów I dobrze, bo nie można nad czymś takim po prostu przejść do porządku dziennego. Także dlatego, że mówimy o błędach wynikających z niechlujstwa. Ale też zawsze takie zdarzenie można podciągnąć pod celowe działanie, sabotaż. Konsekwencje muszą być wyciągnięte. Bez żadnej taryfy ulgowej.
Wojsko informuje o zagubieniu zapalnika. Jednocześnie uspokaja, że żadnego zagrożenia nie ma, że sprzęt nie będzie niebezpieczny dla ludności. Ale w komentarzach zwykłych ludzi daje się jednak wyczuć sporą niepewność. Że jak zgubili zapalnik, to skąd przekonanie, że na pewno jest on niegroźny i do żadnej tragedii nie dojdzie?
Spokojnie, nie są to urządzenia groźne, one same z siebie nie zabijają. Na szczęście nic strasznego się nie stanie. Ale mamy niestety przykład niechlujstwa i niefrasobliwości. Zagubienie elementu uzbrojenia, do którego nie powinno było dojść. Sprawa musi być zbadana, a konsekwencje wyciągnięte.
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo