Za to, co Polacy robią dla Ukrainy, należy się wdzięczność, przede wszystkim w postaci ludzkiej pamięci. I trudno, żeby Ukraińcy o tym zapomnieli. Niestety, nie można tego samego zagwarantować ze strony państwa ukraińskiego. Często podkreślam, że źródłem władzy w Ukrainie jest oligarchia, a nie naród ukraiński. Oligarchia jest cyniczna, racjonalna w zachowaniu i rzadko wdzięczna. Nie ukrywajmy: to, co wyprawiają niektórzy przedstawiciele władz Ukrainy, to zwyczajne chamstwo – mówi Salonowi 24 dr Jan Matkowski, politolog i publicysta, ze Stowarzyszenia Dziennikarzy na Ukrainie.
W ostatnim czasie wzajemne relacje Ukrainy i Polski zrobiły się bardzo napięte. Faktycznie można mówić o popsuciu tych stosunków, czy może to normalne zgrzyty, przy sprzecznych interesach sąsiedzkich, do tego zaszłościach historycznych?
Dr Jan Matkowski: Przede wszystkim prawdą jest, że ze strony władz Ukrainy mamy do czynienia z brakiem wdzięczności. Dotyczy to nie tylko Polski, bo obserwujemy też brak wdzięczności wobec obywateli Ukrainy, a nawet żołnierzy na froncie. Ostatnim pomysłem przedstawicieli władz ukraińskich jest, na przykład, jako akt wdzięczności za bohaterstwo ludu ukraińskiego w czasie wojny, zabronienie ludziom opuszczania kraju w okresie trzech lat po zakończeniu rosyjskiej agresji. Za to, co Polacy robią dla Ukrainy, należy się wdzięczność, przede wszystkim, w postaci ludzkiej pamięci. I trudno, żeby Ukraińcy o tym zapomnieli. Niestety, nie można tego samego zagwarantować ze strony państwa ukraińskiego.
W Kijowie jest już tradycją to, że nowa władza ma swoje zasady uznawania tego, co uważa za słuszne w kontekście wdzięczności, czy pamięci historycznej. Często podkreślam, że źródłem władzy w Ukrainie jest oligarchia, a nie naród ukraiński. Oligarchia jest cyniczna, racjonalna w zachowaniu i rzadko wdzięczna. Nie ukrywajmy: to, co wyprawiają niektórzy przedstawiciele władz Ukrainy, to zwyczajne chamstwo. Zresztą wciąż, mimo trwającej wojny i permanentnego zagrożenia, poziom korupcji i wyzyskiwania ukraińskiego ludu przez władze jest duży. Wciąż są aktywne działania kremlowskiej agentury. Natomiast nie należy tego też eskalować – jeśli chodzi o spór Polski i Ukrainy w sprawie czy zboża, czy kwestii historycznych potrzebne są działania dyplomatyczne, w zaciszu gabinetów. Rozmowy za pośrednictwem mediów, eskalowanie tego sporu posłuży jedynie Moskwie, która zaciera ręce.
Wspomniał Pan o ukraińskim ludzie. Jak zwyczajni Ukraińcy oceniają Polaków?
Bardzo przyjaźnie, większość Ukraińców jest Polakom bardzo wdzięczna. W ogóle jest pewien paradoks – przeciętni Ukraińcy dobrze odbierają Polaków, a klasa rządząca źle. Za to w Polsce jest odwrotnie. Klasa rządząca dobrze podchodzi do Ukraińców, a przeciętny Polak coraz częściej czuje się zmęczony, krytykuje, że przez Ukraińców są kolejki w przychodniach, że są zapomogi i tak dalej.
Stosunek bywa krytyczny, są środowiska, które to podgrzewają. Ale są przykłady narodowców, którzy przed wojną byli przeciwko Ukrainie, a dziś nie tylko potępiają wojnę, ale sami angażują się w pomoc dla uchodźców.
A nie, oczywiście, ja mówię bardzo ogólnie – że to zmęczenie jest widoczne. Ale wojna wiele rzeczy zmieniła we wzajemnym postrzeganiu. Sam znałem ludzi, którzy byli w jakimś stopniu prorosyjscy, może nie na zasadzie, że wspierali Putina, ale czuli się źle w skorumpowanym kraju, byli krytyczni do rządu, narzekali, a jak wybuchła wojna, Rosjanie dokonali zbrodni, to wielu wyleczyło się z tej prorosyjskości. Inwazja pokazała, czym Rosja naprawdę jest. Jak wielkie stanowi zagrożenie. I, że nie ma mowy o pokojowej egzystencji z nią, powrocie do normalnych interesów. To nauka dla całego świata.
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka