Donald Trump miał nielegalnie wpływać na wyniki wyborów w 2020 roku. Ława przysięgłych w USA oskarżyła go o zmowę w celu dokonania oszustwa wyborczego. Wcześniej Trump usłyszał zarzuty w związku z przechowywaniem tajnych dokumentów.
Donald Trump ponownie będzie musiał stawić się w sądzie w czwartek. Wówczas usłyszy zarzuty i zostanie postawiony w stan oskarżenia. To pierwszy w historii były prezydent USA, który czegoś takiego doświadczył. Trump został oskarżony przez wielką ławę przysięgłych o zmowę w celu oszustwa państwa, zmowę w celu zakłócenia oficjalnych procedur, próby ingerencji w toczące się postępowania i zmowę na szkodę praw obywateli.
Podważanie wyników wyborów
Wszystkie te zarzuty – jak stwierdziła prokuratura - mają związek z jego działaniami mającymi na celu odwrócenie wyniku wyborów, które wygrał Joe Biden. Trump podważał ich wynik, wskazując na fałszerstwa wyborcze. W efekcie, grupa zwolenników Partii Republikańskiej zaatakowała Kapitol.
Śledczy działający w ramach dochodzenia prowadzonego przez specjalnego prokuratora Jacka Smitha zarzucają Trumpowi, że wiedział, iż przegrał wybory, lecz mimo to używając nielegalnych środków dążył do nieuznania ich prawdziwych wyników "godząc w fundamentalną funkcję rządu federalnego Stanów Zjednoczonych". Trumpowi zarzuca się też, że próbował wykorzystać przemoc podczas szturmu jego fanów na Kapitol, by dążyć do swojego celu. Akt oskarżenia został zapisany na 45 stronach.
Reakcja Trumpa
Trump nie przyznaje się do winy. Jak podaje BBC, twierdzi, że sprawa jest "śmieszna" i świadczy o ingerencji śledczych w politykę - były prezydent zapowiedział swój start w wyborach. Łącznie grozi mu już aż 78 zarzutów karnych w różnych sprawach.
GW
Inne tematy w dziale Polityka