- Dyskusje o Powstaniu można toczyć. Ale na to jest cały rok. 1 Sierpnia powinien być zarezerwowany na oddanie hołdu bohaterom, czy cywilnym ofiarom rzezi Woli. To po pierwsze. Po drugie, trzeba jasno mówić o tym, kto o co walczył. Kto dokonał rzezi Woli. Sprzeciw budzi skupianie się na rzekomej winie dowódców Armii Krajowej i pomijaniu tego, kto naprawdę odpowiada za zbrodnie – mówi Salonowi 24 Tadeusz M. Płużański, historyk, publicysta, redaktor naczelny miesięcznika „Nasza Historia”.
W dyskusjach o Powstaniu Warszawskim nie ma odcieni. Albo wielki, bohaterski zryw i prawie zwycięstwo, albo wręcz zbrodnia Armii Krajowej. Jak podchodzi Pan do debaty na ten temat?
Tadeusz M. Płużański: Myślę, że obie tezy są niewłaściwe. Powstanie oczywiście było militarnie przegrane. Ale ocenianie tego zrywu jako wyłącznie klęskę, czy wręcz jakieś oskarżenia pod adresem Armii Krajowej o celowe posłanie w bój młodych ludzi i skazanie miasta i ludności na śmierć, są niedopuszczalne i powielają sowiecką propagandę. To w PRL starano się zagłuszyć prawdę o Powstaniu, o tym, jakie były prawdziwe powody jego wywołania.
A przypomnę, że Armia Czerwona szykowała Polakom kolejną okupację. Celem Powstania było pokazanie, że jesteśmy gospodarzami na własnej ziemi. Niestety, oczywiście militarnie zostało ono przegrane. Ale to nie Bór-Komorowski strzelał do warszawiaków, ale Niemcy i oddziały ich wspierające. To nie Armia Krajowa, a Armia Czerwona wstrzymała ofensywę. O tym należy pamiętać.
No tak. Ale przeciwko Powstaniu wypowiadali się nie tylko komuniści – ich propaganda była faktycznie obrzydliwa. Przeciwni byli też zacni przedstawiciele rządu w Londynie, czy tacy publicyści jak Józef Mackiewicz, który jest ostatnią osobą, którą moglibyśmy posądzić o sprzyjanie komunistom. Zarówno on, jak i np. generał Kazimierz Sosnkowski, uważali, że choć racja moralna jest po stronie powstańców, to zryw nie ma szans na powodzenie. A straty będą po stronie ludności cywilnej. Może należy rozpocząć dyskusję nie w kategoriach zbrodnicza decyzja – wielkie zwycięstwo, ale po prostu: uznać, że bohaterstwo było oczywiste, ale od strony strategicznej decyzja była błędem. I, że należy uczcić bohaterów, ale nie powielać takich błędów w przyszłości?
Oczywiście, że dyskusje można toczyć. Historia jest piękna, właśnie także dlatego, że możemy ją interpretować, dyskutować na jej temat. I można rozmawiać o tym, czy decyzja była strategicznie słuszna, czy nie. Czy popełniono błędy w samym przeprowadzeniu Powstania, czy miało szansę powodzenia. Osobiście uważam, że Powstanie było nieuniknione. Ale – niezależnie od tego – dyskusje można toczyć.
Natomiast mój sprzeciw budzi rozpętywanie dyskusji, wątpliwości w okolicy rocznic. Tak naprawdę mamy cały rok na to, by w salach uniwersyteckich na ten temat dyskutować i się nawet ostro spierać. 1 Sierpnia powinien być zarezerwowany na oddanie hołdu bohaterom, czy cywilnym ofiarom rzezi Woli. To po pierwsze. Po drugie, trzeba jasno mówić o tym, kto o co walczył. Kto dokonał rzezi Woli. Sprzeciw budzi skupianie się na rzekomej winie dowódców Armii Krajowej i pomijaniu tego, kto naprawdę odpowiada za zbrodnie.
Ale też nie przesadzajmy, bo akurat jeśli chodzi o bohaterstwo uczestników Powstania, to nie budzi ono dziś sprzeciwu i jest szanowane zarówno przez zwolenników, jak i przeciwników samej decyzji o rozpoczęciu walk?
Pamiętajmy jednak, że w przeddzień pięćdziesiątej rocznicy Powstania ukazał się skandaliczny tekst o tym, że rzekomo celem żołnierzy Armii Krajowej było mordowanie Żydów. Ta narracja na szczęście się nie przebiła, ale do dziś mamy opowieści o „polskich obozach”, Polakach współpracujących z okupantem. Niestety jest tak, że jak sami nie zadbamy o odpowiednią politykę historyczną, to historię zaczną pisać inni. A za jakiś czas okaże się, że to Polacy, nie Niemcy są odpowiedzialni za rzezie w Powstaniu Warszawskim, wybuch wojny, Holokaust. Nie wolno do tego dopuścić.
Źródło zdjęcia: 1 Sierpnia przypada 79. rocznica Powstania Warszawskiego Fot. Pixabay
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura