Zawrzało w sieci po wczorajszym Hejt Parku, którego gościem był sportowiec Robert Karaś. Prowadzący program Tomasz Smokowski połączył się na wizji również z Michałem Maciejem, który „sugerował” Karasiowi, by włączył niedozwolone substancje do swojego „planu naprawczego” organizmu. Karaś to mistrz i rekordzista świata w Ultra Triathlonie na dystansie dziesięciokrotnego, potrójnego i podwójnego Ironmana. Włączył się także w walki Fame MMA.
W trakcie rozmowy z Robertem Karasiem w Hejt Parku nie zabrakło zgrzytów. Szczery do bólu Karaś na pytanie, dlaczego wcześniej nie pojawił się w popularnej audycji, odpowiedział: – Byłem zapraszany wcześniej. Ale pracuje tu taka osoba, której nie szanuję. I powiedziałem, że nigdy tutaj nie przyjdę (…). Nie lubię wspierać miejsc, gdzie pracują osoby do których, k...a, mam zero szacunku. Tu jest taka osoba – mówił Karaś. Sportowiec zaznaczył, że przyszedł do Hejt Parku, bo poprosił go o to sponsor.
Prowadzący rozmowę Tomasz Smokowski skwitował te uwagi śmiechem.
Afera dopingowa z Robertem Karasiem w roli głównej
W niedzielę Robert Karaś opublikował oświadczenie, w którym poinformował o wykryciu u niego niedozwolonych substancji. Od tego momentu sprawy nabrały błyskawicznego tempa. Na temat afery dopingowej z udziałem Karasia, ekstremalnego thriatlonisty, wypowiedział się szef Polskiej Agencji Antydopingowej, Michał Rynkowski: „To jedna z najpoważniejszych spraw w historii polskiego sportu! Grożą mu 4 lata dyskwalifikacji i unieważnienie osiągniętego wyniku sportowego!”.
W poniedziałek na Instagramie Karaś zamieścił wpis, że poddał się badaniu wariografem.
Co znamienne, Michał Jurczyga, rzecznik federacji Fame MMA, nie ma nic przeciwko dalszym walkom Karasia: „Robert ma ważny kontrakt z Fame i mamy w planach jego dalsze występy”. Federacja ogłosiła w poniedziałek, że na najbliższej gali, która odbędzie się we wrześniu, triathlonista będzie walczył z Jakubem Nowaczkiewiczem.
Fame MMA nie wymaga testów antydopingowych od zawodników
Sport.pl przypomina jednak, że Fame MMA, ale też inne federacje sportów walki - nie tylko te freakowe - nie wymagają w Polsce przeprowadzania testów antydopingowych. To szerszy problem - badania antydopingowe występują tylko w Ultimate Fighting Championship (UFC) oraz Professional Fighters League (PFL), czyli dwóch amerykańskich organizacjach promujących mieszane sztuki walki.
Kilka lat temu Łukasz „Juras” Jurkowski, jedna z twarzy polskiego MMA, dziś komentator Polsatu Sport, powiedział, że 75 procent zawodników bierze doping. 20 proc. na to nie stać, a tylko reszta jest czysta. – Prawda o dopingu w Polsce jest powszechnie znana. I tylko ktoś bardzo naiwny wierzy, że „połowa zawodników na pewno nie bierze” – mówił Jurkowski w maju w programie „Klatka po klatce”.
Michał Maciej "hobbystycznie suplementuje" sportowców
Gościem poniedziałkowego Hejt Parku był również tajemniczy Maciej Michał, mężczyzna, za którego sugestią Karaś sięgnął po niedozwolone substancje (masteron / drostanolone).
Michał Maciej nie chciał zdradzić swojego nazwiska. Pytany o sens podawania meldonium i masteronu doradca Karasia, czyli Michał Maciej stwierdził, że chodziło o to, by w trakcie walk MMA nie dopuścić do powstania groźnych urazów i kontuzji. Mężczyzna przedstawił się jako osoba, która „zajmuje się od 17 lat diagnostyką”. Podkreślił, że robi to „hobbystycznie”.
Karaś: Łączę triathlon z MMA
Ale od początku. Karaś w rozmowie ze Smokowskim powiedział:
– Osoby, które mnie znają, wiedzą, że łączę triathlon z MMA. To krótka przygoda, ale od dwóch lat tak właśnie jest. Do pierwszej walki nie doszło, ponieważ doznałem złamania wyrostka kolczystego i po prostu nie dostałem na nią zezwolenia. Jak przygotowywałem się do drugiej walki, to też zaczęło się wszystko walić [zdrowie - red.] i to jeszcze bardziej. Nie pamiętam kolejności, ale miałem trzy, a nawet cztery złamania – opisywał Karaś.
– Kolega, który był akurat na sali, mówił: „Robert, idź po jakąś pomoc, bo ty się niczym nie suplementujesz”. Polecił mi osobę, która suplementuje jego i innych sportowców. Ja nawet się nad tym nie zastanawiałem. Spotkałem się z Michałem, powiedziałem, że jestem triathlonistą, mam badania po każdym starcie, że przygotowuję się do walki i w moim organizmie musi wszystko grać. On zapytał, kiedy mam wyścig. Odpowiedziałem, że w maju [walka była 4 lutego - red.]. Odparł: „Jesteś rozbity, zrobimy ci dobrą regenerację” – tłumaczył Karaś.
Michał Maciej: Nie mogliśmy pozwolić na dalsze złamania u Roberta
– Zawsze sugeruję najlepsze rozwiązania dla sportowców, jeśli chodzi o ich wyniki czy walkę z kontuzjami. Zajmuję się diagnostyką. Zawsze staram się rozszyfrować wyniki i przekazać informacje. Siedzę w tym zawodzie od ponad 17 lat, robiłem to zawsze hobbistycznie i współpracowałem od wielu lat z dużą liczbą sportowców z różnych dziedzin. Jest to pewna pasja i chęć pomocy ludziom – mówił w Hejt Parku mężczyzna, który przedstawia się jako Michał Maciej.
– Często bywa tak, że pasjonaci wiedzą znacznie więcej, niż lekarze i mają większą ochotę, by pomóc. Lekarz ma czasem związane ręce – wyjaśniał mężczyzna.
– Wszystkie środki, które wzmagają regenerację w organizmie, pomagają w dojściu do siebie po kontuzjach [z kontekstu rozmowy wynikało, że dotyczyło do także substancji dopingowych – red.]. U Roberta mieliśmy do czynienia z trzema złamaniami i nie mogliśmy pozwolić na to, aby doszło do kolejnych. W tym momencie koncentrujemy się tylko na dopingu, a były tam też duże dawki witamin. Wszystko było bardzo dobrze dobrane po to, aby nie dochodziło do dalszych kontuzji. Do sportów walki mogliśmy tego środka użyć. W ogóle nie wpłynął na wyniki sportowe w triathlonie. Warto więc rozważyć, czy najważniejsze jest zdrowie zawodnika, czy inne wartości – przekonywał diagnosta-hobbysta.
Michał Maciej przyznał, że jest współwinny obecnej sytuacji sportowca. – Biorę to wszystko także na siebie, nie uciekam od tego. To były wspólne decyzje. Wyszło, jak wyszło, zupełnie się nie spodziewałem, że te środki będą tak długo utrzymywać się w organizmie. Walczyliśmy o zdrowie. Dobrze wiemy, że Robert ma niesamowity charakter, nie czuje bólu. Czy mamy pozwalać mu na walki na kolanach? On by to zrobił, ale myślmy też czasem o jego zdrowiu – zakończył mężczyzna.
Karaś: "Biorę wszystko na klatę"
Robert Karaś chętnie podkreślał w Hejt Parku, że to jest jego osobista odpowiedzialność. I „bierze wszystko na klatę”. Zdradził jednak, że czuł złe emocje wobec Michała Macieja – szczególnie gdy okazało się, że zakazane substancje będą w jego organizmie dłużej niż 72 godziny.
Widzowie, którzy dzwonili do Hejt Parku podkreślali, że Karaś sam sobie przeczy: z jednej strony twierdzi, że ewidentnie nie potrzebuje żadnych zakazanych substancji do uprawiania sportu, z drugiej - przyznawał, że potrzebuje "suplementacji" do regeneracji organizmu.
KW
Źródło zdjęcia: Robert Karaś i Maciej Michał. Screen: Hejt Park/YouTube/Canva
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport