Śledztwo ws. przetrzymywania tajnych dokumentów przez byłego prezydenta USA trwa. W nowej odsłonie Donald Trump usłyszał zarzuty usuwania zapisów z kamer monitoringu. "Czyszczenie" nakazał dwóm podwładnym - twierdzi specjalny prokurator Jack Smith.
Nagrania z kamer
Donald Trump, jego asystent Walt Nauta oraz inny pracownik posiadłości byłego prezydenta, Carlos De Oliveira, mieli wydać polecenie innemu pracownikowi, by "skasował nagranie z kamer monitoringu w klubie Mar-a-Lago, aby nie dopuścić, by zostało przekazane federalnej wielkiej ławie przysięgłych" prowadzącej śledztwo w jego sprawie. Według dokumentu, De Oliveira po otrzymaniu nakazu sądowego, by przekazać materiały z monitoringu, miał powiedzieć pracownikowi, że "szef chce, żeby serwer był skasowany".
De Oliveira, który w przeciwieństwie do Trumpa i Nauty nie miał wcześniej postawionych zarzutów, został też oskarżony o skłamanie podczas przesłuchania przez FBI, że nie pomagał w przenoszeniu pudełek z tajnymi dokumentami.
Oznacza to dodanie trzech nowych zarzutów do dotychczas postawionych Donaldowi Trumpowi 37 w sprawie dotyczącej przetrzymywania przez niego po opuszczeniu Białego Domu dokumentów mających zawierać jedne z najbardziej strzeżonych tajemnic państwowych, w tym dotyczących broni jądrowej oraz słabych punktów obrony USA i sojuszników. Dwa nowe zarzuty dotyczą niszczenia dowodów, zaś trzeci to kolejny zarzut przetrzymywania informacji niejawnych.
Plany ataku USA na Iran
Chodzi o plan ataku na Iran, który Trump miał pokazać nieuprawnionym do tego osobom podczas wywiadu na potrzeby książki byłego szefa personelu Białego Domu Marka Meadowsa. Śledczy posiadali wcześniej nagranie audio ze zdarzenia, a tym razem zyskali dostęp do samego dokumentu.
Z informacji NBC News wynika, że zarzuty niszczenia dowodów grożą karą do 20 lat więzienia, zaś przetrzymywania dokumentów - do 10 lat. Podobne kary grożą za inne przestępstwa, o które został oskarżony były prezydent. Nowe zarzuty mogą jednak opóźnić rozpoczęcie procesu, którego data została wyznaczona na maj 2024 r.
- To nie jest nic więcej niż kontynuowana desperacka próba przestępczej rodziny Bidena i ich Departamentu Sprawiedliwości, by nękać prezydenta Trumpa i tych wokół niego - napisał sztab kampanii wyborczej Trumpa w oświadczeniu.
Trump komentuje nowe zarzuty
W Fox News w czwartek wieczorem wypowiedział się sam republikanin. Trump oświadczył, że nowe zarzuty oznaczają "ingerencję w wybory na najwyższym szczeblu", a poza tym, to dowód na "niewłaściwe postępowanie prokuratury". Polityk jest przekonany, że sprawa ma związek z jego notowaniami w sondażach wyborczych i stąd Departament Sprawiedliwości wziął go na "celownik". Z kolei adwokaci De Olivery i Nauty odmówili komentarza.
Prawdopodobnie nie jest to jeszcze koniec prawnych kłopotów Trumpa. W ubiegłym tygodniu polityk poinformował, że otrzymał od specjalnego prokuratora Jacka Smitha ostrzeżenie, że jest objęty śledztwem w oddzielnej sprawie dotyczącej wydarzeń wokół szturmu na Kapitol, co zwykle zwiastuje postawienie zarzutów. Jak dotąd jednak to się nie stało. Osobne zarzuty może postawić również prokuratura stanu Georgia za naciski Trumpa na przedstawicieli lokalnych władz, by odwrócić wynik przegranych przez niego wyborów prezydenckich w tym stanie.
Fot. Donald Trump/Flickr
GW
Inne tematy w dziale Polityka