Joanna z Krakowa to popularna postać w ostatnich dniach. Kobieta pojawiła się tym razem w Sejmie. – Próbowano zrobić ze mnie przedmiot – zdradziła kobieta. Pani Joanna powiedziała również, ile zapłaciła za tabletki poronne.
Sprawa pani Joanny
Sprawę kobiety opisano w materiale TVN24. Do dramatycznego zdarzenia doszło w jednym z krakowskich szpitali pod koniec kwietnia 2023 roku. Ujawniono je trzy miesiące później. Policjanci w trakcie badania mieli zacząć przesłuchiwać kobietę. - Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: "czego wy ode mnie chcecie?!" - taką wersję wydarzeń kobieta przedstawiła w rozmowie z TVN24.
- Czterech mężczyzn pilnowało jednej, przestraszonej kobiety. Utworzyło kordon wokół pacjentki, utrudniało nam to pracę. Oni nie byli w stanie podać, dlaczego ta pacjentka jest przez nich zatrzymywana - relacjonował lekarz oddziału ratunkowego Szpitala Wojskowego, do którego trafiła pani Joanna.
Policjanci skonfiskowali kobiecie laptopa i telefon, podejrzewając, że zakupiła tabletki z nielegalnego źródła. Sąd stwierdził, że zabezpieczenie komórki odbyło się bezprawnie.
Do sprawy odniósł się w czwartek szef policji Jarosław Szymczyk, który przedstawił inną wersję zdarzeń. Dodał, że sąd uznał zabezpieczenie laptopa za zasadne. - Patrol policji zastał panią Joannę w złym stanie fizycznym i psychicznym. Ona sama powiedziała, że dokonała zakupu środków medycznych przez Internet. W związku z tym padło pytanie, w jaki sposób kupiła te medykamenty. Pani Joanna nie chciała współpracować. Wskazała tylko laptopa za pomocą, którego to zrobiła. Zespół ratownictwa medycznego podjął decyzję o zabraniu pani Joanny do szpitala w celu zrobienia dalszych badań. Ratownicy medyczni sami poprosili, by policjanci pojechali z nimi - mówił komendant główny na konferencji prasowej.
Joanna z Krakowa w Sejmie
W środę pani Joanna pojawiła się w Sejmie, gdzie wzięła udział w obradach Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet. Mnie się w tej chwili wydaje, że chodzi o to, że za każdym razem jak się zabiera głos, to z przedmiotu stajemy się podmiotem. Mam przekonanie, że nawet w takim kraju jak ten, jednak lepiej nie być przedmiotem, zawsze warto być podmiotem – powiedziała.
Kobieta wyznała również, że próbowano zrobić z niej przedmiot i wyznała, ile wydała na tabletki poronne. – Zamówiłam tabletkę poronną, zapłaciłam za nią 330 zł. Nie wszyscy tyle mają, ale ja tyle miałam. Dostałam ją po tygodniu – wspomniała.
Pani Joanna o zażyciu tabletki poronnej
Kobieta opowiedziała również o momencie, gdy wzięła tabletkę poronną. – Jak brałam tę tabletkę, to wtedy miałam podpaskę i na podpasce, jak już było po wszystkim była tam taka "galaretka", ja to nazywam "żelek". No taki "żelek" tam był, mój "żelek" – powiedziała ze łzami w oczach.
Pani Joanna oskarża policjantów
We wtorek pani Joanna wzięła udział w proteście organizowanym przez posłanki lewicy. – Ci policjanci, którzy tutaj stoją, to ci sami, którzy wzięli udział w tym wszystkim – rzuciła w pewnym momencie, wskazując na policjantów, którzy stali za nią. Tłum po tych słowach zaczął skandować obraźliwe okrzyki wobec funkcjonariuszy.
Jak ujawnia wpolityce.pl, pani Joanna minęła się w tym przypadku z prawdą. Dziennikarze potwierdzili w Komendzie Głównej Policji, że pikiety nie ochraniał wczoraj żaden z funkcjonariuszy, którzy mieli wcześniej styczność z panią Joanną. "Jej nieodpowiedzialny happening mógł też sprowadzić niebezpieczeństwo na tych funkcjonariuszy, którzy mogli zostać wczoraj zaatakowani przez wzburzony tłum uczestniczących w demonstracji" – wskazuje portal.
MP
Fot. Twitter/@JoankaSW
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka