Grzegorz Krupa, prezes i współwłaściciel spółki Polskie Media Ubezpieczeniowe, wydawcy serwisu Inszury.pl, zabrał głos w sprawie niedawnego skandalu na meczu kadry. W samolocie PZPN i na trybunach meczu Polski z Mołdawią znalazł się skazany za korupcję były działacz piłkarski Mirosław Stasiak. Zaproszony miał otrzymać bilet właśnie z puli przyznanej firmie ubezpieczeniowej. - Nie znam tego pana - powiedział szef przedsiębiorstwa.
Skazany za korupcję brylował wśród VIP-ów
Przypomnijmy, Mirosław Stasiak to prawomocnie skazany za korupcję były działacz piłkarski powiązany m.in. z Ceramiką Opoczno. Został on zdyskwalifikowany przez PZPN do 2026 roku. Dziennikarz Szymon Jadczak ujawnił, że mężczyzna znalazł się na pokładzie samolotu PZPN lecącego do Mołdawii. W sieci pojawiły się też nagrania, na których Stasiak podśpiewywał wśród zaproszonych gości "zizu zizi zuza".
Wybuchł skandal na wielką skalę. Po kilku dniach milczenia PZPN wydał niejasny komunikat, z którego wynikało, że aferzysta został zaproszony na mecz przez jednego ze sponsorów, ale nazwy firmy nie wymieniono.
Do całego zamieszania przyznała się oficjalnie firma świadcząca usługi ubezpieczeniowe, Inszury.pl. - Ubolewamy nad zaistniałą sytuacją - przeczytaliśmy w oświadczeniu spółki.
Prezes firmy tłumaczy. "Nie znam Pana Stasiaka"
Historia o zaproszeniu Stasiaka przez jednego ze sponsorów reprezentacji wywołała sporo zamieszania. Prezes Inszury.pl opisał, w jaki sposób skazany za korupcję były działacz piłkarski otrzymał bilet z puli dla sponsorów.
- To było tak, że ktoś - ja wiem, kto, ale proszę mi wybaczyć, że nie będę ujawniał personaliów tej osoby - dostał od nas dwa bilety. I to właśnie ta osoba zaprosiła pana Stasiaka na wyjazd i mecz do Mołdawii - tłumaczy Grzegorz Krupa w rozmowie z portalem sport.pl. Przedsiębiorca wyjaśnił, że Stasiak był osobą towarzyszącą zaproszoną przez osobę obdarowaną dwoma biletami.
- Nie znałem pana Stasiaka. Nawet gdybym go poznał, to i tak pewnie nie skojarzyłbym, że miał on wcześniej jakieś problemy z prawem i korupcyjne zarzuty. Ale powtarzam: nie znam tego pana. Nigdy w życiu nie widziałem go na oczy - zapewnia biznesmen w dalszej części wywiadu.
- Mleko się rozlało, ale to nasz błąd. Ktoś od nas przekazał bilet panu Stasiakowi, a my tego nie zweryfikowaliśmy. Na przyszłość już będziemy mądrzejsi i będziemy weryfikować takie rzeczy - wyznaje Krupa.
Nowa firma sponsorem reprezentacji Polski. Jak to się stało?
Co ciekawe, Inszury.pl to nowa firma, a jej prezes wyznał, że... na meczu był tylko raz i to jeszcze zanim trenerem kadry został Fernando Santos.
Jak to się stało, że jego firma została sponsorem kadry?
- Po prostu sami się zgłosiliśmy. Ten pomysł narodził się wewnątrz naszej organizacji. Tak jak już mówiłem, obraliśmy taki model, że chcemy reklamować się w ten sposób. Tak się złożyło, że w tej piramidzie sponsorskiej PZPN było akurat jedno wolne miejsce. Wynegocjowaliśmy sobie warunki i podpisaliśmy umowę. Cała historia - wyjaśnia portalowi sport.pl Krupa.
MB
Fot. Prezes PZPN Cezary Kulesza i Grzegorz Krupa, właściciel domeny inszury.pl/PZPN
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport