Coraz częściej Niemcy muszą mierzyć się z brutalnością młodych arabskich mężczyzn. Stąd też cały kraj ogarnęła debata na temat bezpieczeństwa na kąpieliskach. Była minister ds. rodziny uważa, że "kontrole tożsamości i obecność policji na niewiele się zdadzą, jeśli arabska młodzież generalnie nie przestrzega norm naszego społeczeństwa".
Niemcy boją się chodzić na kąpieliska
Nastało lato i Niemcy chcieliby w spokoju wypoczywać na kąpieliskach, tymczasem nie jest to możliwe. Baseny terroryzują hordy młodych ludzi arabskiego pochodzenia.
W kraju rozgorzała gorąca debata na temat bezpieczeństwa na kąpieliskach. Zaangażowali się w nią politycy. Minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser zażądała więcej policji na otwartych basenach, a kanclerz federalny powiedział: "Ostatni raz pływałem na otwartym basenie w Rahlstedt-Grosslohe". Było to ponad 40 lat temu. Poparł jednak zwiększenie liczby policji na basenach.
"Nowy sekretarz generalny CDU, Carsten Linnemann, zażądał, aby sprawcy przemocy na basenach byli sądzeni w ciągu kilku godzin. Ze zjeżdżalni prosto do więzienia, taki jest pomysł" - ujawnia tygodnik "Spiegel".
"Muzułmańscy paszowie" na niemieckich basenach
Ankieta przeprowadzona przez Civey dla "Die Zeit" wykazała, że 58 procent ankietowanych obawia się wizyty na odkrytym basenie z powodu doniesień o przemocy. Dziennik "Bild" rozmawiał zaś z ratownikiem z basenu z Berlina, który powiedział, że "obelgi i groźby śmierci są na porządku dziennym, z 80 proc. sprawców ma arabskie pochodzenie.
"To co widać w Berlinie i w całym kraju: grupą sprawców są głównie młodzi mężczyźni. Lewica nazywa ten problem "strukturami patriarchalnymi", podczas gdy ci bardziej na prawo mówią o "małych paszach" lub, z odrobiną Kulturkampfu, "kulturze macho wśród muzułmanów" - zauważa "Spiegel".
"To głównie młodzież męska i młodzi mężczyźni o muzułmańskim pochodzeniu powodują obecnie problemy na naszych basenach" - czytamy z kolei w zatytułowanym "Musimy wreszcie porozmawiać o kulturze macho wśród muzułmanów" tekście autorstwa Kristiny Schroeder, która w latach 2009-2013 była federalnym ministrem ds. rodzin, seniorów, kobiet i młodzieży.
Autorka zwraca uwagę, że szef Federalnego Stowarzyszenia Niemieckich Ratowników Basenowych Peter Harzheim mówi bez ogródek o "macho, którzy wyemigrowali". To głównie "młodzi ludzie z arabskich rodzin", którzy "nie pozwalają personelowi mówić im, co mają robić i zachowują się jak motłoch", twierdzą pracownicy kąpieliska Columbiabad w Berlinie-Neukoelln.
Niemcy nie poradzili sobie z przyjmowaniem imigrantów
Już w 2006 roku kryminolog Christian Pfeiffer i jego zespół przedstawili ustalenia, z których wynikało, że turecka, arabska i północnoafrykańska młodzież szczególnie często dopuszcza się aktów przemocy. Najważniejszym czynnikiem wpływającym na to jest aprobata "norm męskości legitymizujących przemoc" - zwraca uwagę autorka.
I dlatego "byłam tak oszołomiona, gdy podczas kryzysu uchodźczego w 2015 r. wyzwanie to było omawiane niemal wyłącznie jako wyzwanie operacyjne. Tak jakby zapewnienie łóżek i opieki medycznej było wystarczające" - pisze Schroeder. "Prawdziwy problem integracji miliona, w większości samotnych, młodych mężczyzn z krajów muzułmańskich, wielu z nich straumatyzowanych i ledwo wykształconych, został ledwo poruszony w debacie publicznej".
Również w chwili obecnej to przede wszystkim środki operacyjne mają poprawić sytuację w basenach - zauważa autorka tekstu. Uważa za słuszne, że – "w przeciwieństwie do przekraczania naszej granicy w 2015 r. – w Berlinie potrzebny jest dowód tożsamości, aby wejść na basen. To może złagodzić sytuację, ale z pewnością nie rozwiąże naszego problemu".
MP
(Odkryty basen. Fot. commons.wikimedia.org)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka