Justyna Śliwowska-Mróz, była dziennikarka TVP, wygrała w Sądzie Najwyższym z partią PiS. Kobieta oskarżyła ugrupowanie o wykorzystywanie jej wizerunku w spocie wyborczym. Była gwiazda Telewizji Polskiej nie wyklucza wyklucza jednak, że złoży skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Wszystko dlatego, że Zjednoczona Prawica wciąż nie opublikowała zasądzonych przeprosin.
Dziennikarka wygrywa z PiS. Wymowny wpis na Instargamie
To już trzeci wyrok korzystny dla dziennikarki. Justyna Śliwowska-Mróz opisuje historię swojego sporu z rządzącymi w przejmującym wpisie na Instagramie. Mówi, że najważniejsze dla niej są wartości i dlatego zdecydował się pozwać PiS.
- Wygrałam w dwóch instancjach. Wyrok nie został wykonany. Partia wysłała skargę do Sądu Najwyższego, który właśnie te skargę odrzucił. Ktoś powie że to walka z wiatrakami o pietruszkę. Z wiatrakami… trochę tak. Mechanizm starcia jest trudny. Ale to ma sens. Pozwałam partie, bo wierze w wartości i wartości właśnie uczę moje dzieci. Z wartościami się nie negocjuje - czytamy we fragmencie posta zamieszczonego w mediach społecznościowych.
Justyna Śliwowska-Mróz o historii sporu. "Próbowałam się skontaktować z rzecznikiem"
Wszystko zaczęło się w 2018 roku. Śliwowska-Mróz pracowała już wtedy w TVP Polonia. W mediach pojawił się spot partii rządzącej z jej udziałem. Dla kobiety był to szok. Uważała ona, że wykorzystywanie jej wizerunku w materiale partyjnym narusza jej dobre imię i jest nieakceptowalne.
Dodaje, że wejście w spór sądowy z rządzącymi zaszkodził jej zawodowo. W 2019 roku, gdy wróciła z urlopu macierzyńskiego, państwowa telewizja nie chciała przedłużyć z nią kontraktu. Wtedy już zapadł drugi, korzystny dla pokrzywdzonej wyrok. Partia miała zapłacić 10 tys. złotych wskazanej przez dziennikarkę fundacji i ją przeprosić. Skończyło się tylko na wpłacie pieniędzy.
Dziennikarka zdecydowała się opowiedzieć o historii sporu z partią rządzącą portalowi "Wirtualne Media". Wyjaśnia, że początkowo próbowała się pokojowo dogadać z PiS i chciała polubownie załatwić sprawę. Okazało się to jednak niemożliwe do wykonania.
Wiele razy próbowałam się kontaktować z rzecznikiem partii i ówczesnym komitetem wyborczym, jeszcze zanim wkroczyłam na drogę sądową, ale nie było odzewu - opowiada Justyna Śliwowska-Mróz.
W rozmowie z serwisem branżowym dziennikarka przyznała, bardzo się cieszy z wyroku Sądu Najwyższego.
- Czekałam na to prawie pięć lat. To było pięć lat stresów i nerwów, bo przedstawiciele PiS co chwilę dostarczali nam nowych informacji i zmieniali linię obrony. Wyrok Sądu Najwyższego daje mi nadzieję, że już nigdy w przyszłości żadnej partii politycznej nie przyjdzie do głowy, aby wykorzystywać wizerunek dziennikarzy i niszczyć tym samym zaufanie do pracujących w mediach ludzi. Ja na swoją niezależność dziennikarską, zanim pojawił się spot PiS-u, pracowałam 12 lat. Dla znajomego niemieckiego korespondenta, który pracuje w Warszawie, było niepojęte, że partia polityczna może użyć wizerunku dziennikarza bez jego zgody - przyznała Śliwowska-Mróz.
PiS nie chce przepraszać. Sprawa trafi do międzynarodowego trybunału?
Mimo kilku wyroków sądowych PiS nie chce przeprosić dziennikarki. Prawnicy kobiety jak i sama zainteresowana przyznają, że nie składają broni i są gotowi na walkę z rządzącymi przed międzynarodowymi sądami.
- Decyzja Sądu Najwyższego oznacza, że PiS musi natychmiast wykonać zapisy wyroku, czyli opublikować przeprosiny na stronie internetowej partii - wyjaśnia "Wirtualnym Mediom" adw. Hanna Marcinkiewicz-Grzesiak.
Minęły już niemal dwa miesiące, a na stronie PiS nadal nie widnieją przeprosiny. Co dalej?
- Wystąpimy z wnioskiem o wszczęcie egzekucji, a jak to nie pomoże, złożymy skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - zapowiada prawniczka.
Co jeśli, mimo korzystnego wyroku w europejskim sądzie, PiS nie będzie miało ochoty na publikację przeprosin?
- - To już nie mamy dalszych kroków prawnych, bo wszystkie możliwości odwoływania się i egzekwowania tego wyroku w Polsce zostały wykorzystane. Sąd może jeszcze nakładać na partię karę grzywny za brak wykonania orzeczenia - przyznaje adw. Hanna Marcinkiewicz-Grzesiak.
MB
Źródło zdjęcia: Justyna Śliwowska-Mróz na ściance TVP. Fot. TVP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura