Jan Englert skończył w tym roku 80 lat. Aktor udzielił serwisowi PAP Life szczerego wywiadu, w którym mówi wprost, że jest "dziadersem" i "feministą". Artysta, u którego zdiagnozowano tętniaka aorty, nie ma złudzeń co do swojej przyszłości, choć nadal prowadzi bardzo aktywne życie.
Szczere wyznanie Jana Englerta
W książce "Bez oklasków", która ukazała się w listopadzie 2021 r., Jan Englert po raz pierwszy poinformował opinię publiczną o swojej chorobie, z którą się zmaga. Wykryto u niego tętniaka aorty. "Poinformowano mnie, że w moim wieku już się go nie rusza. (...) Tylko trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy przypadkiem nie puchnie. No i tyle", napisał w autobiografii aktor.
"Naprawdę uważam, że najlepsze, co mogę zrobić dla siebie w swoim wieku, to modlić się o szybką i zdrową śmierć. Umrzeć zdrowym. To byłoby fantastyczne. Wiem, że to jest straszne dla bliskich, którzy zostają, ale dla klienta - idealne. No co, męczyć się jak roślina, walczyć o życie za wszelką cenę?" - mówił wtedy.
Do tych słów Englert nawiązał niedawno w wywiadzie dla PAP Life. Dziennikarka zapytała go, gdzie widzi swoje miejsce w tym świecie?
- Gdzie jest moje miejsce? Nigdzie. Umieram. Dlatego nie mam z tym najmniejszego problemu. Znaczy mam, bo się martwię o tych, których w tej chwili uczę. Martwię się z pozycji człowieka, który przeżył inny świat i inne życie. Uważam, że moje pokolenie jest najszczęśliwsze w historii tego kraju. Przeżyliśmy wszystko. Ja nawet sięgnąłem wojny, choć jej nie pamiętam. Stalinizm przeżyłem już świadomie, wszystkie odwilże, wszystkie rozczarowania odwilżami. Zdumiewa mnie, że nie jesteśmy w stanie nic się nauczyć, że popełniamy te same błędy. Tak naprawdę nie umiemy pracować dla sprawy. Umiemy umierać dla sprawy. Ja jestem zwolennikiem pracy organicznej. Uważam, że tylko pracą, ale prawdziwą, nie udawaną dokumentujemy patriotyzm, szlachetność, przechodzenie do historii. To staram się przekazać młodszym pokoleniom - mówił Englert.
Englert mówi, że jest "dziadersem"
W rozmowie o czasach współczesnych aktor przyznał, że jest "dziadersem, jeśli chodzi o obyczaje społeczno-polityczno-towarzyskie i internetowe". - Nie mam Facebooka, Instagrama, nawet swojego maila nie mam. Nie informuję o tym, co jem, z kim, gdzie śpię itd. Jestem też przeciwnikiem bezwstydu, a to już jest dziadersowskie.
Chociaż z drugiej strony stwierdził, że nie jest "skończonym dziadersem", bo ma stały kontakt z młodymi ludźmi, przebywając na co dzień ze studentami, których uczy sztuki aktorstwa.
Jan Englert jest dyrektorem Teatru Narodowego. Artysta był pytany, czy przejmuje się opiniami krytyków. - Złą krytyką trudno mnie dotknąć, ale - tutaj przyznaję się do słabości i na tym punkcie mam fioła, uważam to za brak szacunku - nie znoszę lekceważenia tego, co robię - odpowiedział.- I nie chodzi o moją reżyserię czy moje aktorstwo, ale w ogóle o to, za co odpowiadam, czyli Teatr Narodowy. Natomiast ja należę do tych, którzy nie składają sądów, wyroków, opinii na podstawie tego, co przeczytali w recenzjach. Jestem chyba jedynym dyrektorem w tym kraju, który chodzi na przedstawienia do innych teatrów, bo mnie ciekawi, co w trawie piszczy. Dla mnie jedynym kryterium jest kryterium umiejętności. A to, czy ktoś ma pozycję prawicowca, czy lewicowca, czy jest LGBT, czy z kółka różańcowego ma drugorzędne znaczenie. Ważne, żeby coś umiał, a nie tylko miał pogląd - podkreślił.
Pytany o plany na emeryturę Jan Englert, pasjonat sportu, powiedział, że chciałby jeździć na turnieje tenisowe dla ludzi 80 plus. Na razie jednak pracuje.
- Na jesieni robię dwie premiery: Fredrę i "Króla Leara". Fredrę reżyseruję, Króla Leara gram. We wrześniu zaczynamy próby. Niedawno skończyłem zdjęcia do filmu "Skrzyżowanie", w którym zagrałem główną rolę. Pracy nie brakuje.
Jan Englert na plaży z żoną
Aktor został także przyłapany na plaży przez redakcję "Super Expresu". Jan Englert i jego o 25 lat młodsza żona Beata Ścibakówna co roku goszczą w Juracie. "Pani Beata nadal prezentuje się jak nastolatka i bardzo dba o swojego męża" - czytamy na se.pl.
Englert pytany przez PAP Life, czy jest feministą, potwierdził. - Wyłącznie dzięki kobietom żyję. Pracuje mi się lepiej z kobietami i gdyby nie kobiety, to nic bym nie miał. Moje ambicje są zbudowane na pełnym podziwu feminizmie. Tylko do pewnych granic. Nie akceptuję dominacji żadnej płci. Biologicznie jednak różnimy się i to jest piękne! - podsumował.
ja
(Zdjęcie; Jubileusz urodzin Jana Englerta, fot. FOTON/PAP)
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Kultura