Jelena Isinbajewa przerwała milczenie. Rosyjska mistrzyni olimpijska opublikowała oświadczenie na Instagramie i w sieci społecznościowej VKontakte. Mówiła o sytuacji związanej z jej służbą w rosyjskiej armii i perspektywach pracy w MKOl. Jej oświadczenie wywołało wściekłość Rosjan, którzy zaczęli atakować ją napastliwymi komentarzami.
Isinbajewa tłumaczy związki z rosyjską armią
Isinbajewa tłumaczyła, że "w Rosji, jak w każdym innym kraju w Europie, każdy sportowiec należy do konkretnego klubu sportowego. Do 2018 roku byłam w CSKA (Wojskowy Klub Sportowy) i otrzymywałam wysokie nagrody i tytuły za wybitne osiągnięcia sportowe. Te tytuły, o których się dzisiaj mówi, mają charakter nominalny, ponieważ nie jestem i nigdy nie byłem w służbie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Tak jak nigdy nie byłam deputowaną do Dumy Państwowej ani członkiem żadnej partii. Moim powołaniem jest SPORT" - oświadczyła.
Wymieniła też wszystkie swoje osiągnięcia.
Sportsmenka wznawia współpracę z MKOl
Dalej przypomniała, że od 2016 roku jest członkiem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, gdzie aktywnie pracuje na rzecz rozwoju sportu i ruchu olimpijskiego". - Nastąpiła chwilowa przerwa w pracy, MKOl potrzebował czasu, aby to ogarnąć. Dziś z radością ogłaszam, że we wrześniu 2023 roku wznawiam działalność międzynarodową w MKOl, ponieważ MKOl nie ma co do mnie wątpliwości i nie podlegam żadnym artykułom i sankcjom" - kontynuowała mistrzyni olimpijska.
Przypominamy, wcześniej MKOl wszczął dochodzenie w sprawie związku Jeleny Isinbajewej z rosyjską armią i podniósł kwestię dalszej pracy mistrzyni olimpijskiego w organizacji, jeśli ten związek zostanie potwierdzony. Informowano, że w 2015 roku Jelena Isinbajewa otrzymała stopień majora, a nominację wręczył jej rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu. Była także określana "pupilką" Władimira Putina. Miała angażować się w pomoc prezydentowi Rosji, a także opowiadać się za wojną w Ukrainie.
Jelena Isinbajewa zniknęła z przestrzeni publicznej po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Opuściła Rosję w lutym ubiegłego roku i najpierw osiedliła się w Monako, a potem w Hiszpanii. 41-latka od marca jest objęta ukraińskimi sankcjami.
Komisja etyki MKOl również wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że od 24 lutego 2022 roku Isinbajewa nie ma żadnych powiązań kontraktowych z rosyjskimi siłami zbrojnymi ani agencjami bezpieczeństwa i nie wspiera działań wojskowych na Ukrainie.
"Lepiej mogłaby milczeć"
Sportsmenka powiedziała również, że jest "osobą pokoju". - Mieszkam tam, gdzie pracuję, jem to, co kocham, komunikuję się z tymi, których cenię i szanuję. Zawsze wierzyłam i nadal będę wierzyć w najlepsze aspekty każdej osoby, nawet tych ludzi, którzy są "gotowi rzucić we mnie kamieniem dzisiaj" tylko dlatego, że ktoś gdzieś powiedział, napisał lub rozpowszechnił zdjęcie sprzed 10 lat, które nie ma związku z prawdziwą rzeczywistością. Pamiętaj: zazdrość jest uczuciem destrukcyjnym. Sprawdź informacje, przeanalizuj je, nie daj się oszukać i zwieść ze ścieżki osiągania własnych celów. Doceń siebie i swój czas, nie marnuj go... Wciąż masz szansę osiągnąć coś w tym życiu" – podsumowała Jelena Isinbajewa.
Pod postem opublikowanym w języku hiszpańskim na Instagramie (ta sieć społecznościowa jest zakazana w Federacji Rosyjskiej) na Isinbajewą wylewa się hejt. Niektórzy fani nazwali ją zdrajczynią i oskarżyli o "zapomnienie języka ojczystego" i sugerują, że skoro nie pisze w języku rosyjskim, to "lepiej mogłaby milczeć" (lekkoatletka opublikowała potem te same zdania po rosyjsku w rosyjskiej sieci społecznościowej).
Wyrzucają jej, że rosyjskie państwo ją wykarmiło i wykształciło, a teraz zachowuje się jak tchórz. Inni użytkownicy pytali, dlaczego wybrała Europę, a nie Rosję. "Co się stało? Dlaczego nie można było pracować z Moskwy?" - dopytują.
Weteran CSKA Sergey Galperin powiedział, że Isinbajewa nie jest prawdziwą absolwentką CSKA, ponieważ pochodzi z zewnątrz. Takich sportowców nazwał kosmitami, którzy są "tu dziś i tam jutro".
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka