W Polsce będzie się żyło na takim poziomie, jak na Zachodzie
Premier Mateusz Morawiecki był gościem w Programie Trzecim Polskiego Radia. Szef rządu został zapytany, czy jest jakakolwiek szansa na zmianę podejścia Unii Europejskiej do problemu nielegalnej migracji. "W roku 2015 byliśmy dokładnie w tym miejscu, więc mogę powiedzieć patrząc z tamtej perspektywy, że tym razem zakończy się tak samo, jak wtedy" - odpowiedział Morawiecki.
"To oznacza, że dzisiaj ja również jestem optymistą, tylko z ubolewaniem patrzę na to, jak Unia brnie w swoje nie tak dawne w końcu błędy. Dziś widzimy znowu płonące samochody na ulicach, wybite witryny sklepów, zdemolowane szkoły, zdemolowane szpitale, gigantyczne problemy z nielegalną imigracją w wielu krajach zachodnich" - zaznaczył premier.
Niestety - jak dodał - "wczoraj wiceprzewodniczący klubu KO powiedział jasno, cytuję: +Platforma będzie zawsze lojalna wobec decyzji, które zapadają w instytucjach europejskich+. To znaczy, że byliby lojalni wobec (decyzji TSUE w sprawie) Turowa, byliby lojalni wobec rozdziału nielegalnej imigracji" - ocenił Morawiecki.
Dowód na tworzenie dodatkowych miejsc dla nielegalnych imigrantów
Premier przekazał też, że dotarł do niego - jak mówił - dodatkowy dowód na to. "A mianowicie pismo, które skierował minister administracji i cyfryzacji we wrześniu 2015 roku (Andrzej Halicki) do wszystkich wojewodów, gdzie wiedział, że grozi to ogromną przemocą, a jednak wzywał ich i domagał się od nich, żeby tworzyli dodatkowe miejsca dla nielegalnych imigrantów" - powiedział Morawiecki.
"Wtedy PO nie tylko skuliła uszy po sobie, ale po prostu położyła się jak piesek na czterech łapkach przed Unią Europejską, przed Komisją Europejską otworzyła wrota i powiedziała: "Dawajcie rzeczywiście tutaj wszystkich nielegalnych imigrantów". Mamy na to znaleziony dowód. I pierwszy raz tutaj wspominam o tym, bo sam się o tym dowiedziałem dosłownie przed paroma dniami" - zaznaczył premier.
I - jak dodał - "tak samo w odniesieniu do nielegalnej imigracji". "Tusk groził Polsce wykonując polecenia Berlina i Brukseli, groził Polsce konsekwencjami. Tusk co do joty wypełniał to, co pani Angela Merkel i Bruksela nakazywały. Tusk równa się Niemcy" - ocenił Morawiecki. "Wystrzegajmy się takich farbowanych politycznych lisów" - dodał premier.
Kary za nieprzyjęcie migrantów
Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli niedawno stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że - choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji" - to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".
Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - napisano w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.
MP
(Premier Mateusz Morawiecki. Fot. PAP/Paweł Supernak)
Czytaj dalej:
Komentarze
Pokaż komentarze (48)