Teraz do decyzji Senatu będzie musiał ustosunkować się Sejm, który odrzuca stanowisko Senatu bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
"Ta komisja może sobie orzekać dowolnie"
Pociej mówił, że nie wiadomo dlaczego prezydent wniósł projekt nowelizacji ustawy, tuż po tym jak podpisał ustawę w tej sprawie. Senator KO przedstawił cały szereg zarzutów pod adresem noweli, przede wszystkim brak - jak mówił - definicji, co to oznacza, że ktoś działał pod wpływem rosyjskim. Argumentował, że komisja może każdemu przypisać takie działanie. "Ta komisja może sobie orzekać dowolnie" - powiedział Pociej.
Senatorowie mieli zostać wprowadzeni w błąd
Na te zarzuty odpowiedziała prezydencka minister Małgorzata Paprocka, która stwierdziła, że senatorowie zostali wprowadzeni w błąd, co do przebiegu prac komisji i treści nowelizacji.
Stwierdziła, że nowelizacja wprowadza zapisy m.in. o uchyleniu środków zaradczych, reguluje kwestie dotyczące tajemnicy zawodowej, wzmacnia jawność postępowania przed komisją. Paprocka przypomniała też, że zgodnie z nowelą w skład komisji nie mogą wchodzić posłowie i senatorowie, a przewodniczącego wybiorą członkowie komisji ze swojego grona, a nie premier, jak to jest zapisane w pierwotnej ustawie.
Paprocka podkreślała, że komisja w myśl noweli, może wydać decyzję o tym, że ktoś działał pod wpływem rosyjskim tylko w ramach art. 4 ust. 1, który "stanowi, że komisja prowadzi postępowanie mające na celu wyjaśnienie działalności osób w latach 2007-2022 wobec funkcjonariuszy publicznych zdefiniowanych w słowniczku (...) lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla. "Ustawa zawiera stosowną definicję, a następnie jest zamknięty katalog 9 czynności, które komisja może badać" - powiedziała prezydencka minister.
Senator PiS podał zły przykład
Senator KO Bogdan Zdrojewski odnosząc się do argumentu o komisji we Francji, stwierdził, że jest to "pudło w uzasadnieniu". Jak mówił, komisja ta została powołana na wniosek Marine Le Pen, która "chciała się wytłumaczyć" z pożyczki z Moskwy na wiele milionów euro, ale jej prawdziwym celem było ukrycie wszystkiego co związane było z tymi pożyczkami, a sama komisja niczego nie wyjaśniła. Senator stwierdził też, że "jeżeli ktoś w półtora miesiąca chce odkryć wpływy rosyjskie" metodą zawartą w ustawie i nowelizacji, to "z pewnością ich nie chce odkryć".
"Lex Tusk"
31 maja weszła w życie - powstała z inicjatywy PiS - ustawa o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022, którą prezydent podpisał kilka dni wcześniej, zapowiadając jednocześnie skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. 2 czerwca Andrzej Duda skierował do Sejmu projekt nowelizacji ustawy, która została przyjęta przez Izbę w połowie czerwca.
Zgodnie z nowelą, w komisji ds. badania wpływów rosyjskich nie będą mogli zasiadać parlamentarzyści, znoszone są środki zaradcze zapisane w obecnej ustawie (to m.in. zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat), a głównym przedmiotem stwierdzenia komisji będzie uznanie, że dana osoba nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym; odwołanie od decyzji komisji ma być kierowane do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
MP
(Senat. Fot. PAP/Tomasz Gzell)
Czytaj dalej:
Komentarze
Pokaż komentarze (36)