Dla Ukrainy rezultaty szczytu w Wilnie może nie są idealne, ale są dobre, natomiast dla Putina pod każdym względem są złe - mówi Shea, były wysokiej rangi urzędnik Kwatery Głównej NATO, obecnie związany z kilkoma instytucjami naukowymi, m.in. z Uniwersytetem w Exeter.
Szczyt NATO w Wilnie. "Mógł tworzyć podziały, które mogły pomagać Putinowi"
– Jeśli chodzi o Ukrainę, ten szczyt mógł tworzyć podziały, które mogły pomagać Putinowi. Przypomnijmy sobie szczyt NATO w Bukareszcie w 2008 r., kiedy doszło do wielkich podziałów w sprawie Ukrainy między Stanami Zjednoczonymi a Niemcami i Francją. Tego scenariusza udało się uniknąć. Sojusznicy uzgodnili język sygnału dla Ukrainy: stanie się ona członkiem NATO, gdy warunki będą odpowiednie i zaoferowali całkiem znaczący pakiet - utworzenie Rady NATO-Ukraina, zwolnienie Ukrainy z Planu Działań na rzecz Członkostwa (MAP), a duża liczba krajów zadeklarowała kolejne wsparcie finansowe i kolejny sprzęt wojskowy – wskazał Shea.
"Zełenski może być zadowolony z efektów"
Uważa on, że również prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, choć początkowo był bardzo krytycznie nastawiony do wszystkiego, co nie jest wyraźną drogą do szybkiego członkostwa jego kraju w NATO, może być zadowolony z efektów.
– Myślę, że zaakceptował, iż szklanka jest do połowy pełna, a nie do połowy pusta. Zobaczył, że NATO zrobiło znaczący krok naprzód i zdaje sobie sprawę, że to kraje NATO i Sojusz jako całość pomagają Ukrainie przetrwać, zatem mądrze zdecydował się przybrać pozytywną minę i powiedział, że wyniki były dobre, jeśli nie idealne – powiedział Shea. – Dla każdego jest teraz jasne, że Ukraina będzie w NATO. Możemy nie wiedzieć, kiedy dotrze do tej stacji, ale kierunek podróży nie budzi już żadnych wątpliwości – dodał.
Turcja zgodziła się przestać blokować przyjęcie Szwecji do Sojuszu
Jako kolejny pozytywny aspekt szczytu w Wilnie Shea wymienił to, że Turcja zgodziła się przestać blokować przyjęcie Szwecji do Sojuszu. – Może to być pewnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę niektóre wypowiedzi prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana przed szczytem, które nie sugerowały, że Turcja jest gotowa do jakiegoś ruchu – ocenił. Wyjaśnił, że turecki prezydent idąc na kompromis uniknął znalezienia się w izolacji, uniknął krytyki i mógł się pokazać jako wielkoduszny mąż stanu. Zarazem dzięki temu uzyskał bardziej pozytywne sygnały ze Stanów Zjednoczonych w sprawie dostaw samolotów F-16.
– Erdoganowi udało się uzyskać od Szwecji dwa zobowiązania - że będzie kontynuować prace nad wdrożeniem przepisów antyterrorystycznych i przyjrzeć się mechanizmowi embarga na broń, oraz że będzie wspierała Turcję w zbliżaniu się do Unii Europejskiej. Może więc powiedzieć tureckiej opinii publicznej, że dostał wiele od Szwecji, a na dodatek, że prace nad tymi kwestiami będzie można kontynuować nawet po tym, jak Szwecja wejdzie do NATO. Poza tym od sekretarza generalnego NATO otrzymał zapewnienie w kwestii ustanowienia koordynatora ds. walki z terroryzmem, co dla Turcji jest bardzo ważną kwestią – ocenił.
Dla Putina szczyt NATO w Wilnie okazał się jednoznacznie zły
Shea podkreślił, że dla prezydenta Rosji Władimira Putina szczyt w Wilnie okazał się jednoznacznie i w każdym aspekcie zły. – Szwecja teraz dołącza do Finlandii w Sojuszu, więc rozszerzenie idzie naprzód. Oczywiste jest, że choć presja Putina na Ukrainę się zwiększa, nie oddala to Ukrainy od członkostwa w NATO. Wszystkie zobowiązania dotyczące nowej broni i pieniędzy, szkoleń, w tym szkoleń na F-16, gwarancje bezpieczeństwa od krajów G7 jako pomost do członkostwa w NATO pokazują, że Zachód nie zwalnia tempa we wsparciu dla Ukrainy – ocenił.
–Nie mogę znaleźć ani jednego obszaru, w którym Putin mógłby sobie nalać szklankę whisky lub wódki i powiedzieć: to jest dobra wiadomość dla Rosji, w tej sprawie wygraliśmy. To po raz kolejny pokazuje stopień, w jakim jego inwazja na Ukrainę okazała się ogromnym błędem strategicznym – dodał Jamie Shea.
Władimir Putin. Fot. PAP/EPA/ALEXANDER KAZAKOV/SPUTNIK/KREMLIN / POOL
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka