Mija rok, od kiedy Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo, mające wyjaśnić co działo się w redakcji tygodnika „Newsweek Polska”, kiedy redaktorem naczelnym tytułu był Tomasz Lis. Śledczy wciąż przesłuchują świadków, ale w dalszym ciągu nie rozmawiali z samym Lisem - informują wirtualnemedia.pl.
Afera mobbingowa w "Newsweeku"
W kwietniu ub. roku Tomasz Lis odszedł nagle po 10 latach szefowania "Newsweekowi". Ringier Axel Springer Polska (RASP) nie ujawnił przyczyn, nie mówił o nich też sam zainteresowany. Pojawiły się spekulacje, że chodzi o naruszanie praw pracowniczych, mobbing i molestowanie. Po publikacji Wirtualnej Polski, w której opisywano rządy Lisa twardą ręką, część dawnych podwładnych dziennikarza złożyła zawiadomienia do prokuratury.
W redakcji tygodnika miało dochodzić do poniżania pracowników, wyśmiewania ich i zgłaszanych przez nich tematów, co prowadziło u niektórych z dziennikarzy do ataków paniki. Tomasz Lis kategorycznie zaprzeczał zarzutom zawartym w tekście wp,pl.
Również WP jako pierwsza informowała, że od połowy lipca Prokuratura Okręgowa w Warszawie sprawdza, co działo się w redakcji „Newsweeka”. Prokurator Aleksandra Skrzyniarz mówiła wtedy, że śledztwo trwa „w związku z zawiadomieniami, jakie wpłynęły do prokuratury, dotyczącymi m.in. molestowania seksualnego oraz złośliwego i uporczywego naruszenia praw pracownika, wynikających ze stosunku pracy”. - W ramach prowadzonych czynności prokuratura zwróciła się m.in do wydawnictwa o informacje. Trwają przesłuchania świadków – podała wtedy rzeczniczka prokuratury.
Kontrola Państwowej Inspekcji Pracy stosowanych przez redakcję „Newsweek Polska” tzw. procedur antymobbingowych nie wykazała nieprawidłowości, ale raport na wniosek RASP utajniono.
Co się dzieje ze śledztwem ws. "Newsweeka"?
Serwis wirtualnemedia.pl postanowił sprawdzić postępy śledztwa rok po ujawnieniu sprawy.
- Informuję, że postępowanie jest kontynuowane. Aktualnie gromadzony jest materiał dowodowy, w szczególności zaś przesłuchiwani świadkowie. Postępowanie prowadzone jest w sprawie – in rem, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutów - przekazał w zastępstwie rzecznika prasowego warszawskiej prokuratury Szymon Banna.
Podobne informacje przekazywano w marcu. Ani wtedy, ani teraz nie został przesłuchany Tomasz Lis, który, jak twierdzi "już dawno był gotów stawić się na wezwanie".
Tomasz Lis uważa, że ustalenia z kontroli Inspekcji Pracy świadczą o jego niewinności. - Na wiele tygodni zamieniono moje życie i życie moich najbliższych w koszmar. Nie oszczędzono mi żadnego epitetu. Niczego. Nie oczekuję przeprosin ani nawet refleksji. Jako chrześcijanin mam tylko jedno wyjście - wybaczam. Ale nie wiem czy kiedykolwiek będę umiał zapomnieć - komentował w sierpniu ub. roku sprawę na Twitterze.
Tomasza Lisa na stanowisku redaktora naczelnego "Newsweeka" zastąpił Tomasz Sekielski. Obecnie Lis rozwija swoje wydawnictwo książkowe (wydał m.in. wywiad-rzekę ze sobą), uruchomił także kanał publicystyczny na YouTubie.
ja
(Zdjęcie: Tomasz Lis, fot. Instagram)
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo