Ostatnie zbesztanie na wizji Aleksandra Kwaśniewskiego przez Piotra Jaconia odbiło się szerokim echem w mediach. Dziennikarz widząc, że poleciał za daleko, postanowił przeprosić, jednak mleko się już wylało... Jacoń krytykowany jest teraz także przez liberalnych publicystów.
Jacoń atakuje Kwaśniewskiego
Piotr Jacoń po aferze w "Szkle kontaktowym" z Krzysztofem Daukszewiczem wrócił ze zdwojoną siłą. Dziennikarz postanowił w programie "Bez polityki” w TVN 24 postanowił uderzyć w byłego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, gdy ten wyznał jedynie, że chciałby zostać kiedyś dziadkiem.
– O rany, ale pan powiedział teraz – zbulwersował się Jacoń. Kwaśniewski zakłopotany całą sytuacją odparł, że powiedział jedynie prawdę i to co czuje.
Dziennikarz jednak nie odpuszczał. Stwierdził, że to "trudny temat” i jest zaskoczony reakcją swojego gościa, szczególnie w kontekście ostatnich medialnych wypowiedzi Aleksandry Kwaśniewskiej, która broni prawa kobiety do nieposiadania dziecka. – Ja w ogóle zastanawiam się, czy ten temat dotykać. Ten ostatni wywiad Oli jest o nie-macierzyństwie, o prawie do nie-macierzyństwa, czyli o tym, że wszyscy wokół pytają: a dlaczego? A kiedy? Dlaczego nie? A kiedy będą dzieci? I teraz pan siada obok mnie i mówi: wnuki to bym chciał – kontynuował.
Rozmowa odbiła się szerokim echem w mediach. Dziennikarza zaatakował nawet Tomasz Lis, który nazwał go "samozwańczym arbitrem i sędzią sądu najwyższego poprawności politycznej". Jacoń widząc wylewającą się na niego falę hejtu postanowił opublikować samokrytykę. Jak podkreślił, przypisał sobie prawo do obrony postawy Oli, nie pytając jej o zdanie i zabierając głos w jej imieniu. "To kardynalny błąd” - napisał.
"Ideologiczny inkwizytor"
Pytany o sytuację przez wirtualnemedia.pl, Przemysław Szubartowicz, publicysta Interii stwierdził, że "redaktor Jacoń zachowuje się jak kapłan nowej ideologii, którą na Zachodzie znamy jako +woke culture+ (kultura przebudzonych)".
– Jak ideologiczny inkwizytor, a nie jak człowiek ciekawy ludzi i ich wszechświata. Owi „przebudzeni” próbują stworzyć sztuczną moralność, według której chimeryczne odczucia i afekty tworzą uniwersalny nowy system etyczny. Orwell i Huxley w jednym. W efekcie Daukszewicz, który parodiuje Kaczyńskiego, odchodzi ze „Szkła kontaktowego”, bo Jacoń nie umie odciąć się od własnej prywatności i słowo traktuje jak rzecz, a nie jak metaforę, zaś Kwaśniewski musi się tłumaczyć z pięknego pragnienia posiadania wnuków, bo Jacoń wybiera ideologię zamiast złożoności świata. To jest wszystko antyteza wolności słowa i wolności jako takiej. Nowa inkwizycja, która na sztandarach dzierży poprawność polityczną oraz lincz zamiast debaty – podkreślił Szubartowicz.
Również Tomasz Terlikowski uważa, że "dziennikarz nie jest od tego, żeby te pragnienia oceniał".
– Nie chcę oceniać Piotra Jaconia, bo to nie ma sensu. Zarówno pani Aleksandra ma prawo do swoich wyborów, jak jej ojciec ma prawo do swoich pragnień. Ocenianie pragnień, zresztą dość naturalnych w przypadku niedoszłych dziadków, nie powinno mieć miejsca. Każdy ma prawo do swoich pragnień – powiedział w rozmowie z wirtualnemedia.pl
Renata Kim broni Piotra Jaconia
Piotr Jacoń może jednak liczyć również na wsparcie. Szefowa działu Społeczeństwo w tygodniku "Newsweek" Renata Kim twierdzi, że "redaktor Jacoń w tym wywiadzie wystąpił w imieniu tych wszystkich osób, które sobie nie życzą rozmawiania o tym, czy mają dzieci i czy będą je mieli".
– Rozumiem, że Piotr Jacoń budzi teraz dzikie emocje, ponieważ spora część ludzi uważa, że przez niego Krzysztof Daukszewicz odszedł ze „Szkła kontaktowego” i mają mu to za złe. Tylko że to nie jest prawda. Obserwowałam całą sytuację i widziałam, jak Daukszewicz, który na początku przeprosił, powoli przechodził na pozycję osoby, która się czuje zniszczona i hejtowana z powodu Jaconia, a nawet przez niego. Ataki na Jaconia na Twitterze utrzymane były w duchu: przegiął, gwiazdorzy, stał się aktywistą itd – powiedziała portalowi.
Dodała również, że "czasem dziennikarze przyjmują pozę pouczania, zamiast zadawania pytań, komentują i wyrażają swoją opinię". – Kiedyś miałam w studio Onetu posłów Jońskiego i Szczerbę. Nie pamiętam, o czym była rozmowa, ale powiedziałam wtedy: "Panowie, rozmawiajcie ze mną poważnie” Zrobiłam to zirytowanym tonem, bo wydawało mi się, że nie odpowiadają na moje pytania i wygłaszają partyjne formułki. Dziś mam poczucie, że wyszłam wtedy z roli. Nas, dziennikarzy, ponosi czasem potrzeba, żeby pokazać własne zdanie i to, jak bardzo jesteśmy stanowczy i nie dajemy się nabierać na puste słowa polityków. Uważam, że to błąd – podkreśliła.
MP
(Dziennikarz TVN Piotr Jacoń. Fot. YouTube/Storytel.pl)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura