Kaczyński zabrał głos ws. imigrantów. Ciekawa koincydencja w Niemczech z filmikiem Tuska

Redakcja Redakcja Imigranci Obserwuj temat Obserwuj notkę 115
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla PAP potwierdził, że Polska pod rządami PiS nie zgodzi się na narzucone kwoty imigrantów. - Donald Tusk może dziś kluczyć, lawirować, udawać, że nie rozumie różnicy między legalnym pozwoleniem na pracę i pracą tymczasową, a nielegalną migracją - powiedział. Analityczka "Biznes Alert" dostrzegła koincydencję między ustawą Bundestagu, a nową odsłoną kampanii lidera KO.

- Prawo i Sprawiedliwość konsekwentnie sprzeciwia się nielegalnej migracji do Polski, próbom forsowania niemieckiej agendy, by tych przybyszów, których nie chcą u siebie państwa Zachodu, wypchnąć do Polski. Rząd PO-PSL chciał ich przyjąć i zapewne Tusk znów Niemcom ulegnie. Udowodniliśmy, że jesteśmy zdeterminowani i wiarygodni w tej sprawie. Kiedy trwał kryzys na polskiej granicy z Białorusią, nie tylko powstrzymaliśmy falę nielegalnych migrantów, ale również zabezpieczyliśmy Polskę długofalowo – zbudowaliśmy mur na granicy. Dziś konsekwentnie sprzeciwiamy się próbom narzucenia Polsce przymusowej relokacji nielegalnych migrantów - mówi w wywiadzie Kaczyński. 


Pakt migracyjny i filmik Tuska 

Spór o imigrantów rozgrzał na nowo, gdy Bruksela zgodziła się na pakt migracyjny - 22 tys. euro za nieprzyjętego imigranta do krajów docelowych. System ma wspomóc kraje europejskie, które wzięły na siebie ciężar sprowadzenia cudzoziemców przed ośmioma laty. PiS proponuje referendum połączone z wyborami. KO odbiła piłeczkę filmikami Donalda Tuska, w których zarzucił rządowi napływ islamskich imigrantów. Według lidera opozycji, Polska w ostatnim czasie przyjęła 120 tys. osób z krajów muzułmańskich, a granice nie są bezpieczne. Były premier zapowiedział, że PiS zostanie z tego rozliczone po wyborach. 


Kaczyński: Tusk może udawać Konfederatę 

- Donald Tusk może dziś kluczyć, lawirować, udawać, że nie rozumie różnicy między legalnym pozwoleniem na pracę i pracą tymczasową, a nielegalną migracją. Może nawet udawać Konfederatę, ale jest w tym kompletnie niewiarygodny, bo wciąż nie chce wprost odpowiedzieć na pytanie, czy popiera przymusową relokację nielegalnych migrantów do Polski. Politycy PO są tak bardzo zdenerwowani, bo wszyscy wiemy, że gdyby to od nich zależało, to ślepo poparliby kwotowy przydział migrantów zaproponowany przez Brukselę - mówi Kaczyński dla PAP. 

- Zgodziliby się na to, by do Polski trafiali migranci bez jakiejkolwiek kontroli, na podstawie decyzji innych państw, które w obliczu nowej presji migracyjnej, chcą przerzucić odpowiedzialność na inne kraje. Dowodem braku wiarygodności Tuska i polityków z PO jest fakt, iż nie chcą oni podpisać żadnego oświadczenia wyrażającego sprzeciw wobec unijnej polityki relokacji, co dodatkowo uzasadnia potrzebę przeprowadzenia w Polsce referendum, które da naszym obywatelom prawne gwarancje, że nikt nie zgodzi się na jakąkolwiek relokację u nas w ojczyźnie - dodał lider PiS. 

Wicepremier przyznał też, dlaczego polski rząd wycofuje się z rozporządzenia, ułatwiającego przyjęcie pracowników z ponad 20 krajów. Nazwał ten krok "błędem". Koalicja Obywatelska odczytuje to jako swój sukces. - W administracji pojawiają się różne pomysły. Sprawny rząd, jakim jest gabinet Prawa i Sprawiedliwości, potrafi reagować na takie błędne inicjatywy. Tak było w przypadku tego rozporządzenia. Urzędnicza inicjatywa, która była zdecydowanym błędem, została rozpoznana i zatrzymana. Tak działa skuteczny rząd. Jeszcze raz powtórzę – nasz rząd nigdy nie zgodzi się na niekontrolowaną migrację do Polski – niezależnie, czyje to będą pomysły - wskazał Kaczyński.  

Koincydencja z filmikiem Tuska o imigrantach

"Dokładnie 23 czerwca, gdy lider Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk szykował się do emisji swojego nagrania krytykującego udzielanie pozwoleń na pracę obcokrajowcom w Polsce przez obecny rząd, niemiecki Bundestag uchwalił nową ustawę, ułatwiającą zatrudnienie i podjęcie pracy w Niemczech dla pracowników z krajów spoza Unii Europejskiej" - pisze na portalu "Biznes Alert" Aleksandra Fedorska. Już w tytule nazwała nową odsłonę kampanii w Polsce "ksenofobią", która jest na rękę Niemcom. 

Dlaczego? Ponieważ, jak pisze, trwa walka o napływ rąk do pracy do Europy. "Co czwarta relokowana inwestycja, nie tylko z Niemiec, ale z całego obszaru Unii Europejskiej, trafia obecnie do Polski – informuje Polski Instytut Ekonomiczny (PIE)" - przypomina autorka analizy. W Polsce są warunki do rozwoju i pracy dla cudzoziemców, a dodatkowo na znaczeniu zyskuje fakt starzenia się społeczeństw - zarówno naszego, jak i niemieckiego.  


"Z danych Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) wynika, że brak pracowników jest obecnie największą bolączką przy realizacji wielkich projektów infrastrukturalnych w Niemczech, w tym także energetycznych, takich jak na przykład przedsięwzięcia zwrotu energetycznego Energiewende. Tylko aby zainstalować w ciągu jednego roku planowaną liczbę turbin wiatrowych w tym kraju, koniecznych jest 60 000 monterów tych urządzeń, a to jest tylko maleńka kropla potrzeb. W ostatnich latach szczególne zaciekawienie niemieckich specjalistów rynku pracy wzbudził fakt, że w Polsce i w polskich przedsiębiorstwach zatrudniani są nie tylko Polacy, ale także obcokrajowcy" - podaje jako przykład Fedorska. 

Ustawa o imigracji wykwalifikowanych pracowników ma załatać dziury w energetyce, medycynie i przemyśle. W urzędach pracy w Niemczech czeka 2 mln ofert dla imigrantów. - Według najnowszych danych Federalnej Agencji Pracy, w październiku 2022 roku ponad połowa (55,4 procent) uchodźców z Syrii nadal utrzymywała się z zasiłku Hartz IV. Obejmuje to jednak również osoby zatrudnione, które zarabiają pieniądze, ale których wynagrodzenie nie wystarcza na pokrycie kosztów utrzymania i które otrzymują dodatkową pomoc - stwierdza telewizja ZDF. 


GW



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj115 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (115)

Inne tematy w dziale Polityka