To koniec Prigożyna. Rosyjskie MON zrywa umowę z grupą Wagnera

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 31
Pojawiają się doniesienia na telegramowym kanale "Ostrożno, novosti", że rosyjski reżim zakończył współpracę z Jewgienijem Prigożynem. Rosyjskie MON zrywa wszelkie umowy z najemnikami, zrekrutowanymi w grupie Wagnera.

W firmie Jewgienija Prigożyna "Zgoda" trwa skrupulatna analiza dokumentów, a MON Federacji Rosyjskiej zaciera ślady po współpracy z kucharzem Władimira Putina - donoszą kanały wojenne na Telegramie. "Według źródła, kierownictwo poinformowało, że pracownicy są zwalniani tylko za oświadczeniem własnej woli, wówczas dostaną tylko wynagrodzenie bez odpraw. Informacja została przekazana ustnie, zabronione jest jej dokumentowanie" - podaje "Ostrożno, novosti".  


Rosja zrywa z Prigożynem 

To kolejny cios w imperium finansowe buntownika, który niedawno zrezygnował z rajdu na Moskwę w tajemniczych okolicznościach. Mediować w tej sprawie miał dyktator Białorusi, Aleksander Łukaszenka. Ok. 8 tysięcy wagnerowców trafiło na Białoruś. Sprawa karna wszczęta w sprawie "rebelii" została zamknięta, a sam Prigożyn - cały i zdrowy - pojawił się najpierw na Białorusi, a potem - jak informowały lokalne media - w Sankt Petersburgu, gdzie się urodził. 


Zemsta jest nieunikniona

- Putin jest skrajnie wrażliwy na zdradę i fakt, że przynajmniej na razie wygląda na to, że Prigożyn został puszczony wolno, jest reputacyjnym ciosem dla Putina - komentuje Iwan Fomin, ekspert amerykańskiego think-tanku CEPA. Jak dodaje, na Prigożynie wydany został wyrok. - Nie byłoby to niespodzianką, gdyby po pewnym czasie Prigożyn nagle umarł, albo zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach - ocenia ekspert. - Postrzeganie Putina i jego reżimu zaczęło się zmieniać po tym, jak jego pełnoskalowa inwazja Ukrainy okazała się daleka od udanej. Ale teraz zobaczymy coraz więcej dowodów, że państwo Putina, kiedy znajdzie się pod presją, zaczyna się kruszyć. Fakt, że uzbrojeni ludzie prowadzeni przez Prigożyna okupowali Rostów nad Donem, gdzie znajduje się kwatera główna wojsk zaangażowanych w wojnę przeciwko Ukrainie i zrobili to z nikłym oporem, a potem to samo zrobili ruszając tak daleko w stronę Moskwy, jest dodatkowym dowodem, że reżim jest dużo mniej stabilny i mógłby łatwo ustąpić w krytycznej sytuacji - tłumaczy Fomin. 


GW


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj31 Obserwuj notkę

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka