Tego były premier Donald Tusk się nie spodziewał. Związkowcy "Solidarności" z kopalni w Turowie chcą wejść na wiec lidera PO w Jeleniej Górze. Nieoficjalnie mówi się nawet o 5 autokarach górników, którzy mają zmierzać na miejsce.
Związkowcy jadą do Tuska. Nawet 5 autokarów
Wyjazd związkowców w rozmowie z portalem "WP.pl" potwierdza Marek Dołkowski, wiceszef NSZZ "Solidarność" KWB Turów, który również będzie w Jeleniej Górze. - To jest spotkanie otwarte, więc myślę, że pan przewodniczący Platformy może zechce się wytłumaczyć z wypowiedzi pana Trzaskowskiego, że Turów należy zamknąć - mówi lider turowskiej "S".
Według nieoficjalnych informacji, do Turowa może pojechać nawet 5 autokarów związkowców. - Nie zaprzeczam, nie potwierdzam. Tego nie mogę powiedzieć - stwierdził Dołkowski, pytany o frekwencję. - Jedzie nie tylko "Solidarność", ale pięć związków zawodowych, które działają przy kopalni - dodaje lider związkowców.
W dalszej części tekstu na portalu czytamy, że intencje działaczy związków zawodowych nie są znane. Nie wiadomo, czy górnicy chcą wziąć udział w dyskusji z Tuskiem, czy po prostu będą zagłuszać jego przemówienie.
Tusk mówił o "bojówkach Kaczyńskiego"
Ekipa Donalda Tuska miała doniesienia o tym, że może dochodzić do prób zakłócania jego przemówień. Polityk wspomniał o tym m.in. na wiecu w Poznaniu.
- Doszła do mnie informacja, że nasze spotkania, które przygotowujemy na Dolnym Śląsku, mają być atakowane przez "bojówki" przygotowane przez Jarosława Kaczyńskiego. Zobaczymy za kilka dni, ale tak jak powiedziałem w Warszawie, a tu dzięki waszym gardłom chcę to powiedzieć jeszcze głośniej: nikt nas nie zastraszy, nikt nas już więcej nie zagłuszy, tej siły, tej fali nikt już nie zatrzyma - powiedział były premier w stolicy Wielkopolski.
Politycy PO: Jesteśmy otwarci na dialog
Politycy PO oskarżają PiS o próbę wzniecenia zamieszek. - Nie obawiamy się zakłóceń. Spodziewamy się, że PiS będzie używał wszelkich metod, by przeszkodzić Donaldowi Tuskowi w prowadzeniu kampanii. To oznaka paniki. PiS nie ma argumentów, więc wysyła swoje "bojówki" – wyjaśnia w rozmowie z WP Michał Jaros, szef dolnośląskich struktur PO.
Rzecznik PO Jan Grabiec dodaje, że są otwarci na rozmowę z górnikami bo, jak tłumaczy, "za kilka miesięcy to pewnie rząd, który utworzymy z partnerami z opozycji, będzie musiał posprzątać po tym bałaganie (w Turowie - red.) wywołanym przez PiS".
Poseł dodaje jednak, że ma obawy przed przybyciem związkowców. - Jeśli celem tych osób będzie wywołanie burdy, to będzie świadczyło o tym, że PiS, który próbuje zarzucać agresję na marszach sympatyków opozycji, tak naprawdę sam sięga po agresję. 150 osób wyposażonych w nagłośnienie w wielotysięcznym tłumie może stanowić zagrożenie - przyznaje Grabiec.
MB
(Źródło zdjęcia: Protest górników. Fot. PAP/Radek Pietruszka)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka