Jesteśmy otwarci na przyjmowanie uchodźców. Ludzi, których spotyka krzywda, którzy w sposób legalny pojawią się na naszych granicach i przystąpią do procedury. Natomiast nie zgadzamy się na to, by przyjmować masową emigrację wszystkich, którym po prostu źle i biednie się żyje gdzieś na świecie – mówi Salonowi 24 Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych, eurodeputowany PiS.
Czeski rząd zadeklarował, że nie przyjmie uchodźców w ramach relokacji, bo przyjął wcześniej uchodźców z Ukrainy. Część opozycji, choćby Paweł Kowal, pyta, czemu polski rząd nie złożył podobnej deklaracji. Czyje to zaniedbanie?
Witold Waszczykowski: Nikt tu niczego nie zaniedbał. Od dawna domagaliśmy się wsparcia, ponieważ Ukraińcy byli z definicji uchodźcami, w dodatku uchodźcami wojennymi. Natomiast ze strony Komisji Europejskiej oraz innych państw spotkaliśmy się wręcz z ideologiczną wrogością, skierowaną wobec prawicowego rządu.
Rzecz polega na tym, że tak jak mówiliśmy już w roku 2015 i 2016, tak mówimy dzisiaj, iż jesteśmy otwarci na przyjmowanie uchodźców. Ludzi, których spotyka krzywda, którzy w sposób legalny pojawią się na naszych granicach i przystąpią do procedury. Natomiast nie zgadzamy się, żeby przyjmować masową emigrację wszystkich, którym po prostu źle i biednie się żyje gdzieś na świecie. Nie zgadzamy się na to, by przyjmować ich w sposób nielegalny. Nie należy przymykać na to oczu tylko dlatego, że Europa z jakichś powodów ideologicznych uważa, że powinna wszystkim na świecie zapewnić szczęście.
Tylko tu jest jasny i czytelny argument, że chodzi o ludzi uciekających przed wojną, bądź krwawymi reżimami. Trudno ich tutaj różnicować, nie chodzi o dawanie szczęścia, tylko czasem ratowanie życia?
W przypadku uchodźców tak, ale w tej chwili decyzje Komisji podejmowane są z pogwałceniem prawa europejskiego. Bowiem prawo europejskie ściśle rozgranicza uchodźców i emigrantów. Rzeczywiście jeśli chodzi o uchodźców, to pomagać im należy, jest na to inny paragraf i procedura wspólnej polityki europejskiej.
Tylko, że to muszą być uchodźcy, ludzie prześladowani politycznie, rasowo itd. Natomiast my mamy do czynienia z falami milionów nielegalnych emigrantów ekonomicznych. Decyzję o wpuszczeniu takich ludzi determinują trzy aspekty.
Jakie?
Po pierwsze szeroko rozumiane bezpieczeństwo kraju. I to zarówno bezpieczeństwo polityczne, jak i nawet militarne, bo mogą to być ekstremiści. Niekontrolowane wpuszczanie ich może przecież prowadzić do działań terrorystycznych. Chodzi też o bezpieczeństwo kulturowe, tożsamościowe.
Drugim czynnikiem, który to reguluje jest rynek pracy. Kraj może otworzyć się na emigrację, jeśli posiada zapotrzebowanie na siłę roboczą. A trzecim czynnikiem jest demografia. Starzejące się społeczeństwa mogą otworzyć się na tłumy emigrantów, aby zwiększyć swoją populację.
Ale te czynniki – siła robocza oraz zwiększenie populacji muszą być oparte o ten pierwszy, czyli bezpieczeństwo. I tego nie reguluje żadne prawo europejskie, tylko każde państwo według własnego prawa i poczucia bezpieczeństwa. Natomiast odpowiedź na pytanie jak pogodzić bezpieczeństwo i pomoc ludziom nie będącym uchodźcami, ale też potrzebującym pomocy jest taka, że po pierwsze trzeba bronić Europę przed taką nielegalną masową emigracją. A po drugie trzeba wspomagać w miarę możliwości tych ludzi w ich regionach. To już bardzo szeroki temat, na zupełnie inną dyskusję.
Rodzina afrykańskich uchodźców. Fot. PAP/EPA/Daniel Irungu
Inne tematy w dziale Polityka