To, jakie były intencje stojące za oskarżeniem Trumpa, to dziś najważniejsze pytanie w Ameryce Fot. Pixabay
To, jakie były intencje stojące za oskarżeniem Trumpa, to dziś najważniejsze pytanie w Ameryce Fot. Pixabay

Boicie się Lex Tusk? W USA poszli jeszcze dalej

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 97
Cała awantura wokół utworzenia „komisji do spraw wpływów” jest spowodowana zarzucaną możliwością niedopuszczenia kogoś do władzy. Stąd nazwa lex Tusk. Ale u nas to dopiero próba legislacyjna. W Ameryce poszli daleko dalej – mówi Salonowi 24 Grzegorz Długi. Prawnik, dyplomata, były konsul RP w Chicago i Waszyngtonie.

Ameryka żyje sprawą oskarżeń wobec prezydenta Donalda Trumpa, który choć nie siedzi za kratkami, formalnie jest aresztowany. Czy była już taka sytuacja w historii i co to oznacza?

Grzegorz Długi: Na pewno w najnowszej historii takiej sytuacji nie było. To, co się dzieje jest bardzo niepokojące, bo cały czas jednak gdzieś w tyle głowy jest, że to próba wykorzystania systemu wymiaru sprawiedliwości, żeby pozbyć się wyborczego rywala. Przypominam, że u nas cała awantura wokół utworzenia „komisji do spraw wpływów” jest spowodowana zarzucaną możliwością niedopuszczenia kogoś do władzy. Stąd nazwa lex Tusk. Ale u nas to dopiero próba legislacyjna. W Ameryce poszli daleko dalej. No i trudno się oprzeć niepokojowi, że jednak może mieć to podłoże polityczne. I tutaj proszę zwrócić uwagę na przeciekawą postać, ale również na bardzo ciekawą reakcję Viveka Ramaswamiego. Vivek Ramaswamy to jest kontrkandydat Trumpa ze strony republikańskiej.


Bardzo młody kandydat, który przebojem wdarł się na amerykańską scenę polityczną. I on w rozmowie z dziennikarzami CNN wprost zapytał stację, dlaczego nie sprawdziłą kontaktów administracji z prokuraturą. I, że obawia się, że to co się dzieje z Trumpem to decyzja polityczna z wewnątrz Białego Domu. I mówi to konkurent Trumpa, który wprost przyznał, że dla niego wygodniej by było gdyby były prezydent nie mógł startować lub został w taki czy inny sposób usunięty, bo jego szanse wtedy gwałtownie rosną.  Na realnym polu bitwy zostaliby tylko de Santis i Ramaswamy. Ale dla niego ważniejsze jest, żeby grano fair. I to, jakie były intencje stojące za oskarżeniem Trumpa, to dziś najważniejsze pytanie w Ameryce.

Jednak były prezydent nie może być świętą krową. I też podlegać musi prawu.

Oczywiście! Ale pod warunkiem, że to prawo nie jest naginane po to, by eliminować przeciwnika politycznego. Niestety obecnie ocena, czy tak jest zależy od politycznych sympatii. Wszyscy zwolennicy Trumpa uważają, że mamy potworny przykład wykorzystania politycznego prokuratury przez Biały Dom dla eliminacji najgroźniejszego kontrkandydata w zbliżających się wyborach. No i mamy drugą stronę, która twierdzi, że sprawiedliwość musi być wobec wszystkich i to, że ktoś kandyduje nie oznacza, że nie powinny być mu stawiane zarzuty. Widać, że problemy, które są u nas są także w Ameryce. Tu i tam następuje utrata zaufania do organów publicznych. To jest bardzo zły sygnał, który świadczy o kryzysie demokracji.

Niedawno, dwójka autorów, Karolina Wigura i Jarosław Kuisz napisali artykuł w New York Times, w którym domagają się tego, żeby Amerykanie uzależnili swoją pomoc wojskową dla Polski od stanu demokracji w naszym kraju. Oczywiście w Polsce spotkało się to z oburzeniem, ale są też głosy, że materiał ten nie ma wielkiego znaczenia. Oraz, że Amerykanie w przeciwieństwie do UE nie są tak zdecydowani w krytyce tego, jak wygląda sytuacja w naszym kraju?

Po pierwsze, wcale nie jest tak, że artykułu nie zauważono. Materiał polityczny, który ukazuje się w New York Timesie będzie zawsze zauważony przez elity polityczne i kropka. To oczywiste i nie ma o czym dyskutować. Oczywiście, że był zauważony. Decyzja redakcji aby to zamieścić to była świadoma decyzja polityczna. Proszę też zwrócić uwagę na wystąpienie ambasadora amerykańskiego w Polsce a propos tak zwanego Lex Tusk. Środowiska związane z obecną Partią Demokratyczną są też raczej pro unijne, w przeciwieństwie do ekipy Trumpa.


W sporze Warszawy z Brukselą staną po stronie tej ostatniej. Oczywiście nie znaczy to, że USA wstrzyma nagle wsparcie dla Polski. Uważam jednak, że list był i jest bardzo niebezpieczny dla naszej racji stanu, bo on będzie od dziś wykorzystywany przez niektóre środowiska w bardzo różnych kontekstach.

Czytaj dalej:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj97 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (97)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo