Donald Tusk może wykonać ruch, który byłby bardzo groźny dla PIS Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Donald Tusk może wykonać ruch, który byłby bardzo groźny dla PIS Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Chwedoruk: Są różne kalkulacje. Ale jedna decyzja wszystko wywróci

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 95
Choć są różne kalkulacje dotyczące szans Zjednoczonej Prawicy na utrzymanie władzy, to wystarczy, żeby Koalicja Obywatelska zawarła sojusz choć z jedną z tych dwóch pozostałych formacji, a więc Lewicą bądź Trzecią Drogą i wywróci sondaże do góry nogami. Taki połączony podmiot natychmiast wyprzedzi w sondażach PiS – mówi Salonowi 24 prof. Rafał Chwedoruk, politolog Uniwersytet Warszawski.

Po marszu  4 czerwca wzrosło poparcie dla Koalicji Obywatelskiej, ale pozostałe ugrupowania opozycyjne tracą. Czy może to oznaczać, że mamy do czynienia z pyrrusowym zwycięstwem, bo przez słaby wynik pozostałych partii opozycja nie przejmie władzy?

Prof. Rafał Chwedoruk: Co do tego, że marsz był sukcesem nie ma dyskusji. Dowodem jest fakt, że z wyjątkiem organizatorów wszyscy inni mają jakiś problem polityczny. Mniejsze partie opozycyjne z poziomem poparcia sondażowego, lojalnością wyborców. Rządzący z wrażeniem kompletnego chaosu, który po marszu wdał się w ich obóz.

Działanie rządzących – nie wiem, na ile inntencjonalnie, na ile przypadkowo wymusiły na uczestnikach stanięcie obok Donalda Tuska.

No oczywiście, tylko tu właśnie wspomina Pan o intencjonalnym działaniu. Nie brak głosów, że PiS specjalnie przeforsował lex Tusk, żeby zgromadzić wszystkich obok lidera KO. Tylko, że pozostałe ruchy tracą, czyli traci cała opozycja.

Poparcie dla opozycji jest stałe od dłuższego czasu. Wszystkie obecne zmiany są w ramach opozycji – rośnie poparcie dla KO kosztem Lewicy i Trzeciej Drogi. A to może być sygnał do większej koordynacji działań albo być może nawet tworzenia jednej jednej listy ugrupowań opozycyjnych.

Tyle, że jedna lista niekoniecznie musi być na rękę wyborcom lewicy, czy umiarkowanie konserwatywnym, którzy nie chcą PiS, ale nie akceptują Tuska. Na Węgrzech jedna lista nie przyniosła opozycji wygranej. Z drugiej strony wybory 2015 roku PiS wygrał, ale nie miażdżąco, a samodzielne rządy uzyskał tylko dlatego, że Lewica i KORWiN nie weszły do Sejmu. Czy biorąc to pod uwagę taktyka na wykoszenie pozostałych nie jest błędem KO, a Trzeciej Drogi start jako koalicja a nie z listy partyjnej?

Przypadek węgierski jest jednak odmienny, dlatego że tam mamy do czynienia z mieszaną ordynacją wyborczą i mechanizmem JOW-ów. Połowa posłów wybierana jest właśnie w jednomandatowych okręgach wyborczych. U nas tego mechanizmu nie ma. Gdy Tusk wrócił do Polski od początku, było jasne, że obierze strategię bardziej obligującą niż zachęcającą do do wspólnego startu. Dlatego, że wyborcy wyborcami, ale wśród samych liderów partyjnych będzie przeciwko temu duży opór. No i w jakimś sensie jest bliski sukcesu. Pozycja startowa Lewicy, ludowców i Polski 2050 dzisiaj jest słabsza niż była rok czy 2 lata temu. A teraz zbliżają się wybory. Warto zauważyć, że w naszym stabilnym i zarazem bipolarnym systemie partyjnym oprócz  tych 2 głównych formacji (PiS i PO) w polityce zdołały przetrwać PSL i SLD, opierając się na dość wyrazistej tożsamości historycznej, potężnych zasobach organizacyjnych. I za każdym razem zazwyczaj na jedną kadencję pojawiał się jakiś podmiot zupełnie zewnętrzny. Najpierw była to Samoobrona, później były to podmioty z reguły bazującej na młodsze generacje wyborców. I tak jest z Konfederacją.

Co do Trzeciej Drogi będzie bardzo trudno tej koalicji utrzymać swoje miejsce i być autentyczną trzecią drogą. To, że miejsca pomiędzy Platformą, a PiS-em bezpośrednio nie ma, to jest jasne. Natomiast bycie obok tego wszystkiego jest dzisiaj coraz trudniejsze. W wyborach prezydenckich pojawia się niejednokrotnie kandydat, który w większym stopniu dyskontował tych, którzy nie odnajdywali się w tym podziale. Tak było chronologicznie z Napieralskim, z Kukizem i z Szymonem Hołownią. Ale ten mechanizm w wyborach parlamentarnych już nie działał. Wreszcie wielu działaczy mniejszych, opozycyjnych partii, im bliżej kampanii, tym bardziej może być zaniepokojonych perspektywą np. braku mandatu z ich okręgów. Warto przy tym zauważyć, że choć są różne kalkulacje dotyczące szans Zjednoczonej Prawicy na utrzymanie władzy, to wystarczy, żeby Koalicja Obywatelska zawarła sojusz choć z jedną z tych dwóch pozostałych formacji, a więc Lewicą bądź Trzecią Drogą i wywróci sondaże do góry nogami. Taki połączony podmiot natychmiast wyprzedzi w sondażach PiS.

Tylko, że na razie nie ma w ogóle mowy o koalicji ugrupowań opozycyjnych, dwóch, czy tym bardziej jednej liście.

Od początku twierdziłem, że decyzja o takiej jednej liście zapadnie w ostatniej możliwej chwili. Żaden lider nie może wcześniej powiedzieć tak, zChwa chwilę zawrę sojusz, dlatego że taka deklaracja doprowadziłaby do tąpnięcia sondażowego jego formacji i pogorszenia jego pozycji w rozmowach z KO. 

Załóżmy, że powstanie jedna lista i osiągnie sukces. Czy te formacje zachowają swoją odrębność, czy podzielą los Nowoczesnej? 

To zależy, o której formacji mówimy. Nie sądzę, żeby na dzień dobry ludowcom czy lewicy groziło  wchłonięcie przez Platformę. Natomiast moim zdaniem taką cezurą w polskiej polityce będą wybory prezydenckie, dlatego że one będą się zbiegały z kolejnym efektem zmian demograficznych. I perspektywa prezydentury Rafała Trzaskowskiego może oznaczać także naturalne dążenie do miany w systemie partyjnym po stronie opozycyjnej.

Na czym taka zmiana miałaby polegać?

Na dążeniu do powołania formacji „macronowskiej”, czyli takiej, która trochę się będzie wymykała właśnie kategorią lewicy i prawicy. Tak jak Macron, który jest liberalny gospodarczo, w kwestiach światopoglądowych nie prezentuje prostej linii, a w niektórych kwestiach jest bardzo bliski lewicy w innych zachowuje dystans. Ale pozyskał nie tylko działaczy, ale i wyborców, zarówno gaullistów, jak i socjalistów, czyli tych 2 biegunów francuskiej, polityki. Mogę sobie wyobrazić sytuację, w której na bazie popularności ewentualnego przyszłego prezydenta powstanie taka partia. Wcześniej jednak nic takiego nie będzie. A zwycięstwo w wyborach raczej umocni, a nie osłabi liderów poszczególnych ugrupowań.

Czytaj dalej:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj95 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (95)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo