Na dożywocie Sąd Okręgowy w Koszalinie w czwartek skazał 47-letniego Mariusza G. z Kołobrzegu, okrzykniętego w mediach "Krwawym Tulipanem". Mężczyzna nawiązywał z kobietami intymne relacje, a potem mordował je, by przejąć ich majątki.
Uwodził kobiety, a potem mordował je dla pieniędzy
Sąd uznał mężczyznę winnym zabójstw trzech kobiet z motywów zasługujących na szczególne potępienie i popełnienia jeszcze 14 z 19 przestępstw, o które oskarżyła go prokuratura. Wyrok skazujący na łączną karę dożywotniego pozbawienia wolności wydał pięcioosobowy skład orzekający pod przewodnictwem sędzi Anny Ruteckiej-Jankowskiej.
W procesie, który przed Sądem Okręgowym w Koszalinie toczył się od 28 października 2021 r., głównym oskarżonym był 47-letni Mariusz G., inżynier mechanik z Kołobrzegu (Zachodniopomorskie), specjalista pracujący na statkach, przedsiębiorca, wiceszef lokalnego klubu morsów. Oskarżony, jak dowodziła prokuratura, nawiązywał z ofiarami intymne relacje, a potem mordował je, by przejąć ich majątki.
Dla pieniędzy Mariusz G. miał zabić trzy swoje kochanki. Pierwszą ofiarą Mariusza G. była 31-letnia Iwona K. pochodząca spod Chełmna, ale mieszkająca w Kołobrzegu. Pozbawił ją życia wiosną 2016 r. Kolejną jego ofiarą była 37-letnia kołobrzeżanka Aneta D., którą zabił w październiku 2018 r., a 54-letnią Bogusławę R. - 7 czerwca 2019 r.
"Krwawy Tulipan" wpadł po ostatniej zbrodni
Mariusz G., którego media nazwały "Krwawym Tulipanem" albo "Czarnym Wdowcem", został przez sąd uznany winnym zabójstw trzech kobiet z motywów zasługujących na szczególne potępienie, z chęci przejęcia majątków, i popełnienia jeszcze 14 z 19 przestępstw, o które oskarżała go prokuratura Okręgowa w Szczecinie. O przedterminowe warunkowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać po odbyciu 35 latach kary pozbawienia wolności. Sąd pozbawił Mariusza G. praw publicznych na 10 lat.
Krótko po tym ostatnim zabójstwie Mariusz G. został zatrzymany. Policji pomógł dorosły syn Bogusławy. On i jego rodzeństwo wiedziało o związku matki z Mariuszem G. Ale dzieci miały poważne, a jak się później okazało również słuszne, obiekcje do tej relacji. W dniu śmierci Bogusława miała spotkać się z Mariuszem G., o czym na sali sądowej mówił syn kobiety. Przyznał również, że wszedł w posiadanie prywatnej korespondencji mailowej swojej matki z Mariuszem G. Syn założył jej konto i znał hasła. Z maili, które odczytał 10 czerwca 2019 r., dowiedział się, że jego matka nie chciała już kontynuować tej znajomości, pisała Mariuszowi G., że ją wykorzystuje. To syn Bogusławy R. zgłosił zaginięcie matki. Nie uwierzył, że mogłaby wyjechać bez pożegnania za granicę, o czym próbował go przekonywać Mariusz G.
Po zatrzymaniu Mariusz G. usłyszał jedynie zarzut przywłaszczenia m.in. samochodu Bogusławy R. Na więcej nie było dowodów. Dopiero kilka miesięcy później, gdy w policja znalazła ciało 54-latki, Mariusz G. został podejrzanym o zabójstwo. Poszedł na współpracę z organami ścigania i w końcu sam zdradził, że zwłoki Iwony K. i Anety D. zakopał w podkołobrzeskich lasach. Potem wykorzysta to jego obrońca. Mec. Edward Stępień podkreślił w mowie końcowej, że bez pomocy Mariusza G. proces byłby częściowo poszlakowy.
Sąd skazał "czarnego wdowca" na dożywocie
U Bogusławy R. biegli z zakresu medycyny sądowej stwierdzili dziewięć ran głowy i szyi zadanych prawdopodobnie siekierą lub tasakiem. Nie mieli pewności, czy sprawca posłużył się tylko jednym narzędziem. Ale w bagażniku oskarżonego policjanci znaleźli szpadel oraz siekierę. Aneta D. zmarła w wyniku odniesionych co najmniej czterech obrażeń rąbanych tyłu głowy i szyi. Natomiast w przypadku Iwony K. specjaliści nie ustalili przyczyny zgonu. Uniemożliwił to stan rozkładu zwłok. Uprawdopodobnili jedynie okoliczności śmierci kobiety wskazane przez oskarżonego. A ten przyznał się do uduszenia Iwony K.
Mariusz G. przyznał się do trzech zabójstw. W oświadczeniu, które odczytał w trakcie procesu, stwierdził, że to on pomagał i pożyczał pieniądze wszystkim trzem kobietom. Zabił nie z chęci zysku, a w kłótni, w silnym wzburzeniu. Potem, po prostu, chciał odzyskać swoje pieniądze.
Ostatecznie Mariusz G. przyznał się do 9 z 19 zarzutów, w tym do wprowadzania w błąd notariusza, poświadczania nieprawdy w celu przejęcia i sprzedaży mieszkania Anety D., uzyskania szerokiego pełnomocnictwa Bogusławy R.
Prokurator Katarzyna Żukrowska zażądała dla oskarżonego dożywocia. Sąd wydał właśnie taki wyrok. Ponadto Mariusz G. ma obowiązek naprawienia szkody na rzecz mBanku w kwocie nieco ponad 225 tys. zł, a także zadośćuczynić spadkobiercom swoich ofiar. Małoletnia Magdalena G. oraz Magda K. i Marcin R. mają otrzymać po 500 tys. zł, a Tadeusz D. 200 tys. zł.
Niedoszła żona pomagała mu zacierać ślady
Mariusz G. sam na wcześniejszych rozprawach przeprosił rodziny ofiar, powiedział w sądzie, że „wszystkie trzy morderstwa nie powinny mieć miejsca”. Poprosił sąd o jak najłagodniejszy wymiar kary dla współoskarżonych. A ich lista jest zaskakująca.
Pomagać zacierać ślady miał Sebastian T., kolega Mariusza G. ze szkolnej ławy. To on ukrywał samochód i rzeczy należące do Bogusławy R. Dokumenty z jej mieszkania spalił w piecu. Narzeczona Mariusza, Dorota Ł. pomagała mu spakować rzeczy z mieszkania Bogusławy R., razem z nim pojechała do Sebastiana T. do wsi Obroty, by zostawić u niego samochód Bogusławy. Potem jeszcze pojechała z Mariuszem G. za granicę, by z telefonu Bogusławy R. wysłać smsy do jej rodziny. Miała też kartę płatniczą Anety D., zeznała, że przypadkiem znalazła się w jej posiadaniu.
Dorota Ł. nie zdążyła wyjść za mąż za Mariusza, choć miała już na palcu pierścionek zaręczynowy i wyznaczoną na 15 czerwca 2019 roku datę ślubu. Do ceremonii nie doszło, bo Mariusza zatrzymali kryminalni.
Kolejna oskarżona o pomoc to Łucja S. Kobieta u notariusza podała się za Bogusławę R. Dzięki niej Mariusz G. uzyskał notarialne pełnomocnictwa do reprezentowania Bogusławy. Oskarżona poznała Mariusza G. na komunii wnuczki w maju 2014 r. Mężczyzna miał romans z jej córką, którą poznał na portalu randkowym, również współoskarżoną Karoliną S. Według ustaleń prokuratury kobieta z Mariuszem była u notariusza kilka razy. Podawała się za Iwonę K. i Anetę D. Jak zeznała Łucja S. oskarżony za pomoc uregulował jej dług komorniczy w kwocie 2,8 tys. zł. Jej córkę Karolinę zabierał natomiast do hoteli, dawał po 100-150 zł, płacił za dentystę, robił zakupy.
Sebastian T. został skazany na 4 lata pozbawienia wolności, Dorota Ł. na 3 lata, Karolina S. ma spędzić w więzieniu 2 lata i 4 miesiące, a jej matka Łucja S. 1,5 roku.
Oskarżonego nie było go w czwartek na sali rozpraw. Nie chciał być doprowadzony z aresztu na ogłoszenie wyroku. Wyrok nie jest prawomocny.
ja
(Zdjęcie: Główny oskarżony Mariusz G. na sali Sądu Okręgowego w Koszalinie w 2021 roku, fot. PAP/Marcin Bielecki)
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo