Ciąg dalszy głośnej sprawy Tilla Lindemanna, wokalisty zespołu Rammstein. Jego prawnicy zagrozili podjęciem kroków prawnych kobietom oskarżającym artystę o molestowanie seksualne i podawanie narkotyków. Prawnicy mówią o „podejrzanych doniesieniach”. Atakują również niemieckie media, które ich zdaniem „naruszyły wymóg wyważonego i obiektywnego relacjonowania”. Protestuje przeciw temu szefowa działu rozrywki dziennika „Bild”.
Zarzuty o gwałt wobec wokalisty Rammsteina
O zarzutach wobec Tilla Lindemanna, wokalisty zespołu Rammstein, salon24.pl pisał jeszcze przed weekendem. Spraw 60-letniego muzyka pilnują berlińscy prawnicy Simon Bergmann i Christian Schertz. Jak wyjaśnili w czwartek, „przeciwko ich klientowi zostały postawione poważne zarzuty przez kilka kobiet w sieciach społecznościowych, zwłaszcza na Instagramie, Twitterze i YouTube”.
"Zarzuty te są bez wyjątku nieprawdziwe"
„Wielokrotnie twierdzono, że kobiety na koncertach Rammstein były odurzane tabletkami gwałtu lub alkoholem, aby umożliwić naszemu klientowi wykonywanie na nich czynności seksualnych. Zarzuty te są bez wyjątku nieprawdziwe” – oświadczyli prawnicy Lindemanna i zapowiedzieli konsekwencje prawne.
"Bild" odpowiada prawnikom Lindemanna
„Nic nie zostało udowodnione, oczywiście obowiązuje zasada domniemania niewinności. Ale równie oczywiste powinno być także traktowanie domniemanych ofiar z szacunkiem” - w nowym komentarzu wyjaśnia Tanya May, szefowa działu rozrywki dziennika „Bild”. Jak dodaje: „równie oczywistą rzeczą jest, że także dziennikarze mają prawo wykonywać swoją pracę” - bez zastraszania ze strony prawników celebrytów.
May przypomina, że skierowane przez redakcję „Bild” pytania do Lindemanna i jego prawników do tej pory są zbywane milczeniem.
O co Shelby Lynn oskarża Tilla Lindemanna
Przypomnijmy, że 24-letnia Shelby Lynn dwa tygodnie temu oskarżyła Lindemanna o odurzenie na imprezie przed koncertem zespołu w Wilnie. Dziennikarze niemieckich mediów dotarli także do innych kobiet, które zgłosiły podobne zarzuty. Spotkali się również z Lynn w jej domu w Irlandii Północnej. Kobieta szczegółowo powtórzyła, co miało zdarzyć się podczas koncerty.
24-latka opisała, jak w czasie przerwy podczas koncertu została zaprowadzona do pomieszczenia za sceną. „Spotkanie z frontmanem Rammstein jest jednym z niewielu momentów, które wciąż dokładnie pamięta. Wszystko przed i po jest jak we mgle” - relacjonował „Bild”.
Lynn przekazała dziennikarzom, że na imprezie przed koncertem do jej drinka dodano tabletkę gwałtu. Kobieta po odzyskaniu przytomności stwierdziła na swoim ciele duże siniaki. „Jestem prawie w 100 procentach pewna że byłam pod wpływem narkotyków. Bo nigdy w życiu się tak nie czułam” - mówiła.
"Te zarzuty są niezmiennie nieprawdziwe"
Prawnicy Lindemanna błyskawicznie zareagowali. Zaprzeczyli doniesieniom o tym, że kobiety na koncertach Rammsteina „były odurzane tabletkami gwałtu lub alkoholem w celu umożliwienia mu dokonywania na nich czynności seksualnych”.
„Te zarzuty są niezmiennie nieprawdziwe. Podejmiemy natychmiastowe kroki prawne przeciwko osobom fizycznym w przypadku jakichkolwiek zarzutów tego rodzaju” - zagrozili prawnicy.
Shelby Lynn twierdzi, że wcześniej otrzymała zakaz wypowiadania się o sprawie, którego podpisania odmówiła. „Niech doprowadzą mnie do bankructwa. Jest mi to obojętne. Niech podają mnie do sądu. Nie boję się. Oni maja wiele do stracenia i wiele do ukrycia. Ja nie mam niczego do ukrycia” - powiedziała w rozmowie z NDR i „Sueddeutsche Zeitung”.
Litewska policja: Nie będzie postępowania
Już po powrocie Lynn do Irlandii litewska policja przesłuchiwała ją przez blisko 5 godzin. Kilka dni temu strona litewska oświadczyła, że nie będzie żadnego postępowania przygotowawczego przeciwko Lindemannowi - informuje „Bild”.
KW
Źródło zdjęcia: Till Lindemann, wokalista zespołu Rammstein. Fot. PAP/EPA/Ismael Rosas/ Eyepix Group / Avalon
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości