Prawie jedna trzecia polskich rodziców zaplanowało zawodową przyszłość swoich dzieci i jej realizację chce egzekwować. Na szczęście większość matek i ojców w kwestii przyszłość zostawia swoim pociechom wolną rękę.
Wolna ręka albo określona wizja kariery. Jak podchodzą do przyszłości dzieci rodzice
W Salon24 pisaliśmy o tym, że wychowanie dzieci to wyzwanie pod każdym względem, także finansowym. Przypomnijmy, że na utrzymanie jednego dziecka w Polsce do osiągnięcia przez niego pełnoletności potrzeba 309 tys. zł, a przy dwojgu pociech to już 513 tys. zł. Wygląda na to, że duża część rodziców postępuje nie tylko według zasady „kocham to pomagam”, ale również „płacę to wymagam”.
Serwis Pracuj.pl przygotował raport, z którego wynika, że aż 29 proc. polskich rodziców ma sprecyzowaną wizję pracy, którą miałoby wykonywać w przyszłości ich potomstwo. Wśród badanych bardziej skłonni do planowania przyszłości dzieci są mężczyźni (33 proc.) niż kobiety (25 proc.), które w większej mierze chcą pozostawić wybór dziecku.
– Powiem krótko: programowanie kariery zawodowej dzieci i próba egzekwowania jej w przyszłości to zły pomysł. Doradzanie swoim dzieciom – tak, wymuszanie by realizowały plany rodziców – nie. To niewiele się różni od aranżowania przez rodziców małżeństw kilkuletnich dzieci, które cały czas ma miejsce w wielu kulturach – przekonuje Salon24 Anna Kaszubska, psycholog i doradca zawodowy. - Rozmowa o przyszłości i wspieranie to podstawowe zadanie rodziców, ale równie ważne jest by to każdy z nas żył i pracował zgodnie z tym, co jest mu bliskie i dla niego ważne. Pomijam już fakt, że współcześnie planowanie zawodowe na kilkanaście lat do przodu jest zadaniem karkołomnym, tak bardzo zmienia się rynek pracy i technologie, które wkraczają w nasze życie, że o sztucznej inteligencji tylko wspomnę. Kto ze współczesnych może przewidzieć, jak będzie wyglądała praca za 5, 10, 20 lat?
Większość rodziców nie chce ingerować w przyszłość zawodową dzieci
Podobnie myśli 61 proc. badanych rodziców, która nie chce ingerować w wybór zawodu dziecka. Większość chciałaby po prostu, by ich dzieci mogły zmienić swoje pasje w pracę, 78 proc. respondentów wierzy, że ich dzieci odnajdą szczęście w przyszłej karierze zawodowej. Jednocześnie 30 proc. ojców i matek martwi się, że ich potomstwo popełni te same błędy w rozwoju zawodowym, co oni.
- Rzeczywiście badani odpowiadają zgodnie, że chcą, by pasja ich dzieci rozwijała się na tyle, by została ich pracą. Rzeczywiście obierając taką ścieżkę, dzieci mogą w przyszłości czuć się bardziej zmotywowane i zadowolone z życia zawodowego. Jednak z drugiej strony powinniśmy uważać, aby rozwijając pasję potomstwa nie doprowadzić do pominięcia innych ważnych kwestii. Należy do nich choćby pozyskiwanie kompetencji ważnych na rynku pracy i umożliwiających uzyskanie w przyszłości stabilności finansowej. Dlatego ważne jest, aby rodzice wspierali dzieci w ich zainteresowaniach, ale jednocześnie pomagali im rozwijać umiejętności, które przydadzą się w przyszłości. Niezależnie od tego, co zdecydują się robić zawodowo - mówi Jolanta Lewandowska-Bitkowska, ekspertka ds. rekrutacji i rozwoju pracowników w Pracuj.pl.
Rodzice niezadowoleni z poziomu edukacji
Rodzice wspierają swoje dzieci w rozwoju, ale wsparcie chcieliby otrzymywać także od systemu edukacji, bo aż 71 proc. badanych ojców i matek wskazuje, że oczekuje od szkoły swojego dziecka, że będzie przekazywać wiedzę przydatną na rynku pracy. Nieco częściej takie oczekiwania mają kobiety (73 proc. w porównaniu do 69 proc. mężczyzn), a najczęściej osoby w wieku 45-54 lata (75 proc. badanych w porównaniu do 63 proc. przedstawicieli pokolenia Z).
Zaledwie 38 proc. deklaruje, że szkoła, do której chodzą ich dzieci rzeczywiście skutecznie przekazuje wiedzę użyteczną na rynku pracy. Co ciekawe, częściej pozytywną praktykę dostrzegają w szkołach swojego potomstwa pracownicy fizyczni: 45 proc. z nich deklaruje, że ich dzieciom w ramach edukacji obowiązkowej przekazywana jest także wiedza przydatna na rynku pracy. Podobne deklaracje składa 34 proc. pracowników biurowych, a 25 proc. ogółu badanych wskazuje, że w przypadku placówki, do której uczęszczają ich dzieci, taka wiedza nie jest przekazywana.
Pracownicy biurowi częściej (68 proc.) deklarują zapewnianie dodatkowych lekcji swoim dzieciom niż pracownicy fizyczni (58 proc.). Wynikać to może z relatywnie wyższych zarobków, jaki maja pracownicy biurowi. Najczęściej takie możliwości swoim dzieciom zapewniają osoby o najdłuższym doświadczeniu - 69 proc. badanych w wieku 55-65 lat.
Tomasz Wypych
fot. Pixabay
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości