Na agendę unijną wrócił po 8 latach temat obowiązkowej relokacji imigrantów. Unia Europejska po 2015 roku odeszła od tego pomysłu, ale w czwartek późnym wieczorem ministrowie ds. wewnętrznych w krajach członkowskich doszli do porozumienia, że warto projekt wcielić w życie. Sprzeciwiły się delegacje z Polski i Węgier.
Pakt migracyjny
Założeniem nowego planu Unii Europejskiej jest relokacja migrantów w krajach członkowskich albo zapłacenie kary na fundusz, skierowany na pomoc cudzoziemców z dalekich krajów w celu ich utrzymania. To efekt czwartkowych negocjacji ministrów spraw wewnętrznych w Luksemburgu, zakończonych w nocy. Włochy, Austria i Holandia nie są do końca przekonane do inicjatywy. Polska i Węgry całkowicie ją odrzuciły.
- Ministrowie spraw wewnętrznych krajów Unii Europejskiej zgodzili się na tzw. „pakt migracyjny” wprowadzający np. obowiązkowe relokacje migrantów lub kary (po 22 tys. euro od migranta) dla państw, które nie będą chciały przyjmować obcych przybyszów. Przeciwko „paktowi migracyjnemu” wystąpiły Polska oraz Węgry i należy zaznaczyć, że sprzeciw nie dotyczy tylko treści przepisów, ale też sposobowi ich wprowadzania - napisała była premier Beata Szydło.
- Pakt migracyjny” obejmuje szereg kwestii mających kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa i finansów poszczególnych państw członkowskich. Tak ważne decyzje zawsze były podejmowane na Radzie Europejskiej przez szefów rządów - z możliwością weta. Tymczasem teraz „pakt migracyjny” był w całości procedowany poza Radą Europejską i przyjęty na spotkaniu ministrów, gdzie prawa weta nie ma, a decyduje tzw. większość kwalifikowana. Polska sprzeciwia się takiemu sposobowi procedowania decyzji przez Unię Europejską, bo przyjęcie takiej drogi oznaczałoby praktyczne zlikwidowanie prawa weta - dodała europosłanka PiS.
- Mechanizm obowiązkowej relokacji już raz rozsypał się jak domek z kart, okazując się niewykonalny, szkodliwy i nieadekwatny do wyzwań. Polska jest krajem, który skutecznie zarządził największym kryzysem migracyjnym po II WŚ. Nie zgodzimy się na narzucanie nam absurdalnych pomysłów - ocenił minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk.
Wybór: albo przyjęcie imigrantów albo 20 tys. euro za osobę
Pakt migracyjny zawiera system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".
Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady Unii Europejskiej. Oznacza to wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.
Zdj. ilustracyjne
GW
Inne tematy w dziale Polityka