Fot. Aryna Sabalenka/PAP/EPA
Fot. Aryna Sabalenka/PAP/EPA

Sabalenka dłużej nie mogła uciekać. Zdradziła co myśli o wojnie i Łukaszence

Redakcja Redakcja Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 24
Białorusinka Aryna Sabalenka pokonała ukraińską rywalkę Jelinę Switolinę 6:4, 6:4 w ćwierćfinale French Open. Przy okazji, tenisistka wypowiedziała się na temat wojny na Ukrainie. Wielka przeciwniczka Igi Świątek wyznała, że jest przeciwko inwazji i nie popiera w tej kwestii Aleksandra Łukaszenki.

Sabalenka mówi o wojnie na Ukrainie

Sabalenka wróciła do spotkań z dziennikarzami po dwóch konferencjach prasowych, na których się nie pojawiła. Tak jak można było się spodziewać, już pierwsze pytanie z sali nie dotyczyło kwestii sportowych, a tego, dlaczego po spotkaniu Białorusinka podeszła do siatki i czekała na Switolinę, choć wiedziała, że ta nie poda jej ręki. Z powodu wojny, Ukrainki nie wykonują tego gestu wobec rywalek z Rosji i Białorusi.

- Nie wiem, to był instynkt. Zawsze tak robię po meczach - odparła Sabalenka. Następnie Białorusinka była pytana, czemu teraz nawołuje do oddzielania sportu i polityki, choć w przeszłości była fotografowana z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką oraz o to, czy nadal go popiera. 

 

"Nie popieram wojny" 

- Nie popieram wojny, co znaczy, że nie popieram teraz Łukaszenki - odparła stanowczo tenisistka. - Nie popieram wojny, nie chcę, żeby mój kraj brał udział w jakimkolwiek konflikcie - zarzekała się Sabalenka. 

- Graliśmy wiele meczów Fed Cup w Białorusi. Przychodził na nie i robił sobie z nami zdjęcia. Nic złego nie działo się wówczas w Białorusi, Ukrainie, czy Rosji - komentowała wspólne zdjęcia z dyktatorem Białorusi. 

- Nie chcę, aby mieszano sport z polityką, bo jestem 25-letnią tenisistką. Jeśli chciałabym się zajmować polityką, to nie byłoby mnie tutaj. Chcę po prostu być tenisistką - oznajmiła.  

Sabalenka unikała jednoznacznych deklaracji

Cień wojny nad Sabalenką wisiał od początku paryskich zmagań. Już w pierwszej rundzie grała z Ukrainką Martą Kostiuk, a na konferencjach prasowych niewygodne pytania Białorusince zadawała Daria Meszczeriakowa. Ukraińska dziennikarka pracę w stolicy Francji zakończyła w sobotę. W efekcie po meczach trzeciej rundy i 1/8 finału Sabalenka nie spotkała się z mediami, a decyzję tłumaczyła troską o własne samopoczucie oraz tym, że "nie czuła się bezpiecznie". Na szczere wyznanie zdecydowała się dopiero po wygranej ze Switoliną. Wcześniej twierdziła, że to, co dzieje się na świecie, nie jest jej sprawą, bo nie ma na to wpływu.  


- Zawsze szanowałam konferencje prasowe, zawsze byłam otwarta na pytania. Czułam się źle nie przychodząc na konferencję, nie mogłam spać w nocy. Dziękuję, że dziś jesteście i interesujecie się mną - powiedziała we wtorek.

- Nie żałuję jednak tej decyzji, bo po tamtej konferencji czułam się naprawdę źle. Jakbym brała udział w politycznym przedstawieniu. Nie jestem ekspertem od polityki, tylko tenisistką. Potrzebowałam czasu, aby się pozbierać. Pytajcie o co chcecie, dostaniecie odpowiedzi. Dziś czuję się bezpiecznie, bo nikt nie wkłada mi słów w usta - dodała. 

Sabalenka po raz pierwszy w karierze awansowała do półfinału French Open. O finał w czwartek powalczy z Czeszką Karoliną Muchovą.

W środę swój mecz w ćwierćfinale rozegra broniąca tytułu Iga Świątek. Liderka światowego rankingu zmierzy się z Amerykanką Cori Gauff (nr 6 w WTA).  

Fot. Aryna Sabalenka/PAP/EPA 

Zobacz też: 


GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj24 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Sport