Atak na Marciniaka to czyste donosicielstwo, którym należy się brzydzić. Jest mi szczególnie przykro, ponieważ przez wiele lat byłem ambasadorem tej organizacji, gdyż popieram walkę z rasizmem, homofobią, ksenofobią. Ale nie takimi metodami - mówi Salonowi 24 Michał Listkiewicz, były sędzia międzynarodowy i były prezes PZPN.
Niedawno rozmawialiśmy o wielkim sukcesie Szymona Marciniaka, którego wytypowano do prowadzenia finału Ligi Mistrzów. Teraz okazuje się, że po piśmie od stowarzyszenia "Nigdy Więcej" polski arbiter miał zostać odsunięty za to, że wziął udział w biznesowej konferencji organizowanej przez polityka Konfederacji. Jak ocenia Pan tę sytuację?
Michał Listkiewicz: Mam nadzieję, że UEFA podejmie racjonalną decyzję w oparciu o konkrety, a nie o donos. Teraz przecież wystarczy przesłuchać wystąpienie Szymona Marciniaka, które, z tego co wiem, poświęcone jest, jak zawsze, sprawom czysto merytorycznym. Nasz sędzia mówi o idei fair play, o tym jak dojść do kariery, jak odnieść sukces, jak wytyczać sobie wysokie cele. I z tego, co słyszymy, tak było i tym razem.
Natomiast to, co zrobił pan Pankowski ze stowarzyszenia "Nigdy Więcej" jest w ogóle niedopuszczalne. Jest to czyste donosicielstwo, którym należy się brzydzić. A mnie jest szczególnie przykro, ponieważ przez wiele lat byłem ambasadorem tej organizacji, gdyż popieram walkę z rasizmem, homofobią, ksenofobią. Ale nie takimi metodami.
Tu sędzia Marciniak jest atakowany za wzięcie udziału w szkoleniu biznesowym, nie politycznej, ani tym bardziej ideologicznej agitacji. Są krytycy, że niepotrzebnie tam w ogóle poszedł, ale też niektórzy ironizują, że za jakiś czas ktoś pojedzie autobusem z jakimś przedstawicielem niefajnej organizacji i zostanie oskarżony, że do niej przynależy.
Moim zdaniem, przede wszystkim zabrakło dobrej woli ze strony tej organizacji, która wysłała pismo do UEFA. Jeśli mieli jakieś wątpliwości, to wystarczyło zadzwonić do Szymona Marciniaka, zaprosić go na pilną rozmowę, wszystko wyjaśnić. Odsłuchać zapis jego wystąpienia i napisać do UEFA, że sprawa została wyjaśniona. Jestem zbulwersowany, bo w naszym kraju donosicielstwo ma określone konotacje i to niezależnie od intencji, które moim zdaniem tu były typowo egoistyczne. Ktoś po prostu chciał się wykazać, chciał pokazać jak to stowarzyszenie jest aktywne i wspaniałe, ale nic tego nie usprawiedliwia.
W Polsce właściwie większość mediów sprawę ocenia jednoznacznie, politycy różnych opcji, dziennikarze stają raczej po stronie Szymona Marciniaka. Ale czytając media zagraniczne, jak brytyjski "Guardian', media hiszpańskie, odnieść można wrażenie, że polski sędzia wręcz wsparł skrajną organizację, wziął udział w rasistowskim wiecu. Jeśli nawet sprawa się wyjaśni, ewentualne sprostowanie przeczyta może 1 proc. spośród tych, którzy teraz oburzają się na rzekomy rasizm Szymona Marciniaka.
No niestety żyjemy w świecie, w którym, media kreują rzeczywistość i nikt nie sprawdza, nie weryfikuje wiadomości. Dla mnie jest to oburzające, przykre, frustrujące, tym bardziej, że akurat moja rodzina ze strony babci ma duże zasługi w pomaganiu Żydom w czasie okupacji. Babcia i jej siostry są uwiecznione w instytucie Yad Vashem jako Sprawiedliwe Wśród Narodów Świata. I dla mnie słuchanie o polskim antysemityzmie jest niezwykle przykre, po prostu rani moje uczucia i poczucie sprawiedliwości.
Pan ma duże doświadczenie, był wiele lat prezesem PZPN także we współpracy z organizacjami międzynarodowymi. Gdyby spełnił się czarny scenariusz i UEFA podtrzymała decyzję o odsunięciu Szymona Marciniaka od prowadzenia finału Ligi Mistrzów, to byłby to koniec imponującej kariery sędziowskiej polskiego sędziego, czy jedynie przykry incydent, po którym byłaby jeszcze szansa na odbudowanie?
Jeżeli Szymon zostałby od tego meczu odsunięty, to podejrzewam, że UEFA wykorzystałaby jakiś inny pretekst, aby to uzasadnić. Oświadczając na przykład, że w tej chwili jest zamieszanie. Szymon ma uwagę skupioną na czym innym, nie ma świeżej głowy, żeby prowadzić tak ważny mecz. A sprawa będzie dalej wyjaśniana. To nie czasy sądów kapturowych czy inkwizycji i jeżeli nawet Szymon nie mógłby tego meczu sędziować, to wróciłby na boisko i zostałby oczyszczony, bo przecież nic złego nie zrobił. I jakby nie sędziował tegorocznego finału, to dostałby go za rok.
Jednak zawieszając polskiego sędziego UEFA trochę sama strzeliłaby sobie w stopę. Odsuwając od prowadzenia najlepszego w tej chwili sędziego piłkarskiego na świecie. Fachowca, który gwarantuje najwyższy poziom. Natomiast winowajcą nie jest Szymon, tylko przewodniczący organizacji "Nigdy Więcej", której, jak wspomniałem, byłem ambasadorem. I nie sądziłem, że tak nisko upadnie. To on będzie w Polsce pokazywany jako człowiek, który nie jest godzien zaufania.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
(Zdjęcie: Michał Listkiewicz jest zbulwersowany atakiem na sędziego Szymona Marciniaka. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski)
Inne tematy w dziale Sport