"Zielone ludziki" z Ukrainy znowu zaatakowały Rosjan na ich własnym terenie. Po sieci krąży masa filmów z eksplozjami w przygranicznych miejscowościach. Rosyjskie media w panice przyznają, że doszło do ataku z użyciem czołgów. Pro-ukraińscy bojownicy zapowiadają, że "wyzwolą całe terytorium Rosji".
Pro-ukraińscy bojownicy chcą wyzwolić całą Rosję
Legion Wolność Rosji opublikował w czwartek film, w którym twierdzi, że wspierający Ukrainę partyzanci rosyjscy znajdują się na granicy rosyjskiej i "wkrótce" wejdą na jej terytorium. "Wyzwolimy całą Rosję" - twierdzą w apelu cytowanym przez ukraiński portal Unian.
"My, Legion Wolność Rosji, jesteśmy teraz blisko granicy naszej ojczyzny. Wkrótce ponownie wkroczymy na terytorium Rosji, aby przynieść wolność, pokój i spokój. Grajworon (jedna z przygranicznych miejscowości - PAP) to dopiero początek. Z powodu tchórzostwa wojskowych szakali Putina zdobyliśmy wiele trofeów, dzięki czemu będziemy mogli lepiej uzbroić naszych kolegów" - mówi na filmie jeden z partyzantów.
"Zamierzamy wyzwolić całą Rosję, od Biełgorodu po Władywostok, aby biało-niebiesko-biała flaga wolności mogła zostać podniesiona w Moskwie" - pada w filmie stwierdzenie.
Również Rosyjski Korpus Ochotniczy opublikował w czwartek oświadczenie, z którego wynika, że po raz kolejny walczy na terytorium Rosji i "wkrótce znajdzie się na obrzeżach Szebiekina (miejscowość w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim - red.) - podał ukraiński portal Unian. "Zostańcie w domach i nie martwcie się! Bojownicy Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego nie walczą z cywilami" - głosi jeden z bojowników w opublikowanym materiale filmowym.
Rosjanie w panice. Piszą o "sabotażystach w czołgach"
W czwartek od rana rosyjskie media donoszą o walkach na terenie rosyjskiego obwodu biełgorodzkiego - pisze Unian. Rosyjskie kanały w mediach społecznościowych informują, że Szebiekino "zostało zaatakowane przez sabotażystów w czołgach". Rosyjska propaganda donosi też, że w nocy jeden z pocisków trafił w budynek miejscowego oddziału Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a część mieszkańców miejscowości ewakuowała się.
W poniedziałek Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolność Rosji oświadczyły, że przekroczyły granicę i "wyzwalają" spod panowania władz w Moskwie miejscowości przygraniczne. Ukraiński wywiad wojskowy powiadomił, że grupy te "prowadzą operację w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim", co jest "konsekwencją agresywnej polityki reżimu Putina i inwazji wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy".
Władze ukraińskie zapewniły, że nie są zaangażowane w działania zbrojne w obwodzie biełgorodzkim i podkreśliły, że ich uczestnicy to obywatele Rosji.
W środę dowódca Korpusu powiadomił, że ochotnicy weszli 42 km w głąb obwodu biełgorodzkiego. Dodał, że najaktywniejsza faza działań już została zakończona, ale operacja trwa. W czwartek Rosyjski Korpus Ochotniczy poinformował o ponownym wejściu na terytorium Rosji.
Dowódca partyzantów: mamy tysiące chętnych do dołączenia
Również w środę brytyjski dziennik "The Times" opublikował wywiad z dowódca Legionu Wolność Rosji, posługującym się pseudonimem Cezar. "Rosyjscy partyzanci, którzy zaatakowali z terenu Ukrainy siły Kremla, mają tysiące chętnych do dołączenia do nich i będą kontynuować naloty przez granicę; gdy ich siły będą wystarczająco duże, zaatakują Moskwę" - powiedział bojownik.
Dodał, że poniedziałkowy rajd na obwód biełgorodzki miał na celu wsparcie planowanej kontrofensywy Ukrainy, ale zarazem służyć jako kampania rekrutacyjna i zachęta dla Rosjan do obalenia Putina. "Rosjanie mogą skontaktować się z naszymi przedstawicielami, przejść dokładne prześwietlenie ich przeszłości oraz przez proces selekcji i wstąpić w szeregi legionu po odpowiednim przeszkoleniu. Dostają się na Ukrainę przez niektóre neutralne państwa graniczące. Mamy stały napływ rekrutów, który wciąż rośnie" - wyjaśnił Cezar.
Opowiedział też, że partyzanci byli zaskoczeni chaotycznym oporem ze strony rosyjskich wojsk i prowadzonym na oślep ostrzałem w rosyjskich osadach. "Jednostki FSB uciekły (...). Wzięliśmy jeńców wojennych i zdobyliśmy pojazdy. W miarę jak posuwaliśmy się w głąb Rosji, wkrótce ściągnięto regularne jednostki wojskowe, w tym artylerię i lotnictwo. Zaskoczyło nas to, że - podobnie jak w Czeczenii, Syrii i na Ukrainie - strzelali na oślep do domów cywilów. Nie obchodziło ich, że cywile mogą ucierpieć. Po prostu strzelali w kierunkach, w których myśleli, że możemy się znajdować" - mówił w wywiadzie.
MB
(Legion Wolność Rosji zaatakowali Rosję. Fot. Twitter/@sentdefender, @nexta_tv)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka