Jest odwołanie od decyzji komisji ws. rosyjskich wpływów w Polsce do dwuinstancyjnych sądów, nie będzie ona wydawać wyroków i wpływać na to, kto wystartuje w wyborach parlamentarnych - tłumaczy szef Rządowego Centrum Legislacji, Krzysztof Szczucki. 36-latek jest doktorem habilitowanym nauk prawnych.
Szef Rządowego Centrum Legislacji Krzysztof Szczucki reaguje na falę krytyki pod adresem PiS i rządu po wdrożeniu ustawy o komisji ws. rosyjskich wpływów. Jest ona krytykowana przez opozycję, UE, jak i USA. Jak podkreślił, "wśród tych środowisk, mediów przerażonych, że powstanie komisja badająca wpływy rosyjskie w Polsce w latach 2007-2022, rozsiewano fake news, że ta komisja będzie mogła wydawać wyroki skazujące". - Tak może mówić tylko ktoś, kto nie ma elementarnej wiedzy prawniczej albo próbuje oszukiwać wszystkich innych, którzy słuchają tych argumentów - ocenił.
Szef RCL tak broni ustawy ws. lex Tusk
Szczucki zauważył, że komisja będzie organem administracji publicznej, a to oznacza, że ona nie wydaje wyroków, a decyzje administracyjne - tłumaczy. "Ta decyzja będzie podlegała zaskarżeniu do wojewódzkiego sądu administracyjnego, który będzie mógł - na skutek złożonej skargi przez podmiot zainteresowany - taką decyzję przeanalizować, utrzymać w mocy bądź ją uchylić. Także będzie mógł sąd administracyjny zawiesić wykonanie decyzji w całości lub części" - twierdzi prezes RCL.
Szef RCL wczoraj napisał serię tweetów w mediach społecznościowych, by sprostować jego zdaniem kłamstwa ws. lex Tusk.
- Przekłamania na temat ustawy dot. badania wpływów rosyjskich:
- brak kontroli sądowej - od decyzji Komisji przysługuje skarga do sądu administracyjnego, a złożenie skargi do WSA wstrzymuje wykonanie decyzji Komisji.11 maja br. Senat podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy w sprawie powołania tej komisji. W piątek przeciwko senackiej uchwale opowiedział się Sejm. Ustawa trafiła na biurko prezydenta Dudy, który zdecydował w poniedziałek o jej podpisaniu i odesłaniu - w trybie następczym - do Trybunału Konstytucyjnego.
- Komisja stosuje "kary" - środki zaradcze mają charakter administracyjny i zapobiegawczy (na przyszłość), nie są więc karą, mają na celu ograniczyć niebezpieczeństwo, które generuje osoba działająca uprzednio pod wpływem rosyjskim.
- Komisja stosuje środki, które mogą stosować tylko sądy - komisja w istocie uchyla decyzje administracyjne, odbiera przyznane przywileje albo orzeka zakaz zajmowania stanowisk taki jak Główna Komisja Orzekająca.
- Komisja może dowolnie nakładać kary na osoby wezwane - nie dowolnie, lecz w przypadku niestawiennictwa, dokładnie tak jak komisja reprywatyzacyjna czy komisje śledcze.
- Komisja pozbawia praw publicznych - nie, Komisja może orzec jedynie zakaz zajmowania stanowisk przez osoby działające pod wpływem rosyjskim, to sankcja znana i występująca w ustawie o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych i nie budzącą wątpliwości konstytucyjnych.
- Objęcie członków Komisji immunitetem to ekstrawagancja prawna - nie, dokładnie takim samym immunitetem objęci są członkowie komisji reprywatyzacyjnej.
Wielu prawników kwestionuje jednak sugestię Szczuckiego, że złożenie skargi w procedurze administracyjnej wstrzymuje wykonanie decyzji przez komisję.
Komisja ds. rosyjskich wpływów
Komisja miałaby analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.
Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
Fot. Szef RCL Krzysztof Sczucki (po prawej), obok Marek Ast/PAP, Tomasz Gzell
GW
Inne tematy w dziale Polityka