Afera o doktorat Jacka Bartosiaka rozpaliła Twitter. Część internautów i ekspertów jest wstrząśnięta podejściem znanego publicysty od geopolityki, który obszerny fragment w swojej książce oparł bez cytatu na jednej publikacji i odwołał się do zbiorczego przypisu. Prof. Bogdan Góralczyk pyta, czy można w takiej sytuacji mówić o plagiacie?
Awantura o doktorat Bartosiaka
Młody naukowiec i znawca Japonii Michał A. Piegzik, a także prof. Jarosław Centek z UMK zarzucają Jackowi Bartosiakowi błędy merytoryczne i przede wszystkim zrzynanie z raportu amerykańskiego think tanku w publikacji "Pacyfik i Eurazja. O wojnie". Książka powstała na bazie obronionego doktoratu. - Naprawdę spora część danych wyjściowych jest błędna, a metodologia jest skandaliczna. Jego zdaniem sprawa jest rozwojowa, trzeba dokładnie prześwietlić kolejne części i powinni zająć się tym eksperci. Widać dysonans między rzeczywistością a tym na co dr Bartosiak chciałby się wykreować - uważa prof. Centek, który przeanalizował fragment książki.
Kolejne zarzuty ws. książki Bartosiaka
Ernest Wyciszkiewicz, dyrektor Centrum Mieroszewskiego, opublikował w internecie kilka zdjęć, w których porównał pracę Bartosiaka i oryginał raportu przetłumaczony przez algorytm DeepL. Podobieństwa obu fragmentów są wyraźne. Niektórzy internauci sugerują, że publicysta "wrzucił" do pracy fragmenty tłumaczenia z translatora. Pierwszy z zarzutami w sieci pod adresem Bartosiaka był Piegzik, o czym pisaliśmy w Salonie24. Naukowcowi autor książki "Pacyfik i Eurazja. O wojnie" zagroził pozwem, jeśli nadal będzie podważał jego kompetencje.
Promotorem Bartosiaka na Uniwersytecie Warszawskim był prof. Bogdan Góralczyk, a jednym z recenzentów Stanisław Koziej, były szef BBN za prezydentury Bronisława Komorowskiego. Głos ws. Bartosiaka zabrał ten pierwszy. - Doktorat J. Bartosiaka napisany w 2015 r. był jednym z najlepszych, jakie znam i miałem w ręku. Był na naszym rynku pionierski i nie dziwi fakt, że jego późniejsza wersja książkowa odniosła taki sukces - i wywindowała autora na pozycje, na których się znalazł - napisał Góralczyk.
"Czy można mówić o plagiacie, gdy jest przypis?"
- Istotą pracy było strukturalne zderzenie mocarstw prowadzące do wojny. Zarzuty o plagiat dotyczą, jak rozumiem, jednego rozdziału w doktoracie, napisanego jako „historyczna ilustracja”. Czy można mówić o plagiacie, jeśli jest tam zbiorczy przypis? - pytał profesor.
Część dyskutantów krytykowała promotora doktoratu za to, że próbuje tłumaczyć nieuczciwe podejście w pracy naukowej. Inni bronili Bartosiaka, wskazując, że uczelnia powinna rozwikłać, czy doszło do plagiatu.
- Cóż, Pan (jeszcze) doktor Bartosiak tak często rzucał hasło debaty że właśnie się jej doczekał - na temat samodzielności swojego doktoratu i tego ile w nim jest (i czy) parafraz i plagiatów. I to na piśmie pod nazwiskami kolejnych naukowców którzy na warsztat wzięli jego teoretycznie najbardziej merytoryczne dzieło. Myślę że to jest tak bulwersująca sprawa że powinien się nią zająć PAN i Pan minister Czarnek - taką opinię wyraził ekspert ds. wojny na Ukrainie w sieci, Jarosław Wolski.
Fot. Jacek Bartosiak
GW
Inne tematy w dziale Kultura