W środę agencja Ukrinform poinformowała, że Rosyjski Korpus Ochotniczy oraz Legion Wolność Rosji weszły 42 kilometry w głąb obwodu biełgorodzkiego w Federacji Rosyjskiej. — Najaktywniejsza faza działań już została zakończona, ale operacja trwa — dodano. W wyniku tych działań uszkodzonych zostało kilkaset budynków.
Akcja na terytorium Rosji
Jak poinformował korespondent agencji Ukrinform, dowódca Korpusu Denis "White Rex" przekazał podczas briefingu prasowego, że niektóre miejscowości w obwodzie biełgorodzkim rosyjskie siły ochotnicze kontrolowały przez dobę; tyle miała trwać aktywna faza operacji, która jest kontynuowana w innym formacie.
— Po raz kolejny, kiedy przekraczamy granicę Rosji, widzimy, że wojskowo-polityczne władze nie są gotowe na coś takiego. Dużo opowiadano o wzmacnianiu linii (granicy), wydają miliardy, zęby smoka (bariery przeciwczołgowe - red.), posterunki, jakaś super inwigilacja. Kiedy dochodzi co do czego, wszystko się wali. Im silniej wkraczamy, tym więcej czasu potrzebują na podjęcie decyzji — powiedział dowódca Korpusu.
Kilkaset budynków uszkodzonych
Dziennikarz Onetu Marcin wyrwał przekazał, że lokalne władze podały, że "Rosjanom, którzy zaatakowali Rosję udało się uszkodzić ponad 500 budynków w samym okręgu Grajworon". — To pokazuje skalę tej operacji — podkreślił.
Lider Korpusu wskazał, że póki co jego formacja nie ma zasobów, pozwalających na zajęcie i pełnowymiarową kontrolę nad "pewnymi" rosyjskimi terytoriami. Jednak tym razem siły zdobyły trofea: pojazdy opancerzone i broń. Udało się im też zniszczyć sprzęt na terytorium Rosji — dodał.
Zdaniem dowódcy każde przekroczenie rosyjskiej granicy, to sukces — przekazuje Ukrinform. — Bo to jest terytorium wroga, tymczasowo okupowane terytorium naszej ojczyzny. Chcemy pokazać, że władza tyrana nie jest bezgraniczna, że można jej się przeciwstawić — mówił dowódca. Przekazał, że po stronie sił ochotniczych, które wkroczyły do obwodu biełgorodzkiego, nikt nie zginął, rannych zostało dwóch ochotników.
Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolność Rosji
Liderem Korpusu, jak podawał m.in. projekt śledczy Bellingcat, jest Denis Kapustin, wpływowa postać skrajnej prawicy i ekstremista. Używa on również nazwiska Denis Nikitin. Przeniósł się na Ukrainę w 2017 roku. Z kolei latem 2022 roku zaczął formować swoją jednostkę, w skład której wchodzą Rosjanie, walczący na terytorium Ukrainy po stronie Kijowa.
Mniej wiadomo o drugiej grupie, nazywającej się Legionem Wolność Rosji. Podaje ona, że została sformowana wiosną 2022 roku spośród Rosjan, którzy chcieli walczyć po stronie Ukrainy i że działa pod dowództwem ukraińskim. Korespondent niezależnej rosyjskiej "Nowej Gaziety. Jewropa" uważa, że do tej jednostki mieli przechodzić w zamyśle wzięci do niewoli Rosjanie, którzy wyrazili chęć walki po stronie ukraińskiej.
Wywiad dla mediów
Doradca szefa ukraińskiego MSW Anton Heraszczenko opublikował na ten temat wpis na Twitterze.
— "Biały Rex" z Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i "Cezar" z Legionu "Wolność Rosji" udzielili wywiadu ponad 100 przedstawicielom mediów z Ukrainy i Zachodu w nieujawnionym miejscu w pobliżu granicy. Stwierdzili, że ich organizacje będą kontynuować "wyzwalanie Rosji od Putina i jego ludzi" – ponieważ nie wystarczy po prostu usunąć Putina w jakikolwiek sposób, system musi się zmienić. Aby osiągnąć swój cel, zamierzają przeprowadzić operacje ofensywne na Biełgorod, Briańsk, Kursk i Moskwę — napisał. Do wpisu dołączył zdjęcie z briefingu prasowego omawianych grup.
Rosjanie wycofają jednostki?
Ukraiński wywiad posiada informacje, z których wynika, że Rosjanie zamierzają przenieść niektóre jednostki z terytoriów okupowanych do Federacji Rosyjskiej. Poinformował o tym rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Komunikacji Ukrainy Andrij Jusow. Jak dodał, proces ten wymagać będzie sporo przygotowań. Podkreślił jednak, że ukraiński resort obrony uważnie śledzi te informacje.
Akcja w obwodzie biełgorodzkim
W poniedziałek Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolność Rosji oświadczyły, że przekroczyły granicę i "wyzwalają" spod panowania władz rosyjskich miejscowości przygraniczne. Ukraiński wywiad wojskowy (HUR) oświadczył, że grupy te "prowadzą operację w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim", co jest "konsekwencją agresywnej polityki reżimu Putina i inwazji wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy". Rzecznik ukraińskiego wywiadu to operacją tworzenia "pasa bezpieczeństwa"
Rosyjskie media informowały, że na budynki Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej i departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Biełgorodzie zrzucono materiały wybuchowe.
Niedługo po tych wydarzeniach mieszkańcy Biełgorodu i okolicznych wsi zaczęli panikować. Na trasie wyjazdowej z miasta zrobił się wielki korek. Media informowały również o wysłaniu specjalnych autobusów, które mają wywozić ludność.
Do sprawy odniósł się we wtorek były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Jego zdaniem ukraińskie grupy dywersyjne i rozpoznawcze penetrujące terytorium Rosji muszą zostać zniszczone, a ich członkowie nawet nie powinni nawet zostać schwytani i wzięci do niewoli.
Rosjanie stracili sprzęt wart fortunę
Okazało się również, że Rosjanie podczas akcji w Biełgorodzie stracili bardzo cenny sprzęt wojskowy, przeznaczony do walki radioelektronicznej – R-330Ż Żytiel. Eksperci podkreślili, że jest to system, którego opracowanie zajęło Rosjanom dekady i kosztowało miliardy rubli. Jest on w stanie zagłuszyć sygnał m.in. Starlinka, czy łączność komórkową GSM. Używany on był przez rosyjską armię do zakłócania sygnału używanych przez Ukraińców HIMARS-ów.
RB
(na zdjęciu: briefing prasowy Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Legionu Wolność Rosji / źródło: Twitter)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka