W sprawie politycznej jak się tak zbierze wszystkie przypadki, to wiemy dobrze, że nie ma żadnego przypadku. Panowie postanowili zrobić sprawę polityczną, bezprawnie zapolować na mnie w bardzo perfidny sposób. Jestem przekonany, że to wszystko to dopiero wierzchołek góry lodowej – mówi Salonowi 24 Krzysztof Brejza, senator Koalicji Obywatelskiej.
W ostatnich dniach znów stało się głośno o śledztwie w sprawie wykorzystania przeciwko Panu programu Pegasus. Twierdzi Pan, że zniszczeniu uległa płyta z danymi, o co konkretnie chodzi?
Krzysztof Brejza: Chodzi o zacieranie śladów, ale aby ja dokładnie wyjaśnić, warto uporządkować pewne informacje, przypomnieć o co dokładnie chodzi. W sierpniu 2021 roku złożyłem zawiadomienie do prokuratury okręgowej w Bydgoszczy o włamaniu do telefonu. Tropem były zafałszowane wiadomości sprzed wielu, wielu lat, przemiksowane do aferalnego kontekstu i publikowane w kampanii wyborczej. Po to, by przedstawić mnie w nieprawdziwym, negatywnym świetle. Ten trop naprowadził mnie na to, że włamano mi się do telefonu. Czas przechowywania danych telekomunikacyjnych jest prawnie ograniczony. I tylko z danych telefonu można pozyskać treść korespondencji na przykład z 2011 czy 2013 roku. Operatorzy nie przechowują danych sprzed lat, mają ustawowy zakaz. Więc wydaje się oczywiste, że ktoś po prostu nielegalnie pozyskał treści z urządzenia. W grudniu 2021 roku amerykańska agencja IP poinformowała, że według Citizen Lab mój telefon przez pół roku był na permanentnym podsłuchu przez nielegalny w Polsce system Pegasus. To były 33 ataki od 26 kwietnia 2019 do kilku dni po wyborach do Sejmu.
Wtedy zrobiła się w Polsce duża afera i prokuratura pana Zbigniewa Ziobry po czterech miesiącach operowania moim zawiadomieniem, które złożyłem we wrześniu, zdecydowała wszcząć śledztwo, w którym jestem pokrzywdzonym już od półtora roku. Prowadzi je prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim. Pytanie, co przez półtora roku ustaliła w sprawie, którą powinna bardzo sprawnie przeprowadzić. Stwierdzić, czy to narzędzie było legalne, czy nielegalne, kto mi się włamał nielegalnie do telefonu. Kto wyłudzał wnioski o kontrolę operacyjną? W jaki sposób zafałszowano treść komunikatów? Kto wykradał wiadomości, bo wiemy już od dwóch miesięcy po raporcie Superwizjera TVN, że transfer danych do urządzenia był, zgrano mi gigabajt danych przez sześć miesięcy. Jak sztukowano wniosek o kontrolę operacyjną, który ostatecznie złożył pan Święczkowski? Tu pewna konkluzja – jeśli przejrzymy nazwiska ludzi, którzy pojawiają się w tej perfidnej operacji specjalnej, to zobaczymy, że pan Święczkowski jest dziś w Trybunale z immunitetem. Pan Bejda i agenci z delegatur w Bydgoszczy i Gdańsku, według ustaleń Superwizjera uciekli do państwowej spółki.
Zdarza się, że ludzie przechodzą pracować do spółek, czy instytucji, skąd pewność, że ma to związek akurat z Pana sprawą?
Nastąpiło to po wybuchu afery z Pegasusem. A prokurator okręgowy pan Michał Kierski, szef prokuratury okręgowej w Gdańsku, który prowadził specjalny zespół w sprawie, w której próbowano mnie operacyjnie „robić”, podał się do dymisji w styczniu tego roku, 5 miesięcy temu. Oczywiście tych przypadków jest bardzo dużo. W sprawie politycznej jak się tak zbierze wszystkie przypadki, to wiemy dobrze, że nie ma żadnego przypadku. Panowie postanowili zrobić sprawę polityczną, bezprawnie zapolować na mnie w bardzo perfidny sposób. Jestem przekonany, że to wszystko to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Wróćmy do ostatnich doniesień – o co chodzi ze wspomnianym na wstępie zacieraniem śladów?
No właśnie ostatnią rzeczą, która wyszła na jaw, jest złamanie płyty z pierwszego uderzenia Pegasusem. I rzeczywiście ta płyta została uszkodzona. Ja mam oczywiście swoje odczucia, uważam, że nie jest to przypadek. Była to pierwsza płyta w cyklu 33 uderzeń Pegasusem, w trakcie których potem dogrywałem dane z telefonu, była transmisja do urządzenia. Pierwsza płyta powinna dawać obraz urządzenia przed uderzeniami nielegalną, nie certyfikowaną przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego cyberbroń.
Sprawa się toczy w prokuraturze, czy wystąpił Pan też na drogę cywilną?
Tak, za każde oszczerstwo publikowane w trakcie kampanii wyborczej w mediach rządowych, ponieważ cała ta operacja polegała na tym, że panowie dopuścili do nielegalnego wycieku, który trafił do mediów rządowych. Publikowano moją zafałszowaną korespondencję i publikowano też kłamstwa na mój temat. Na tym etapie służby wiedziały, że informacje te były zweryfikowane już negatywnie. Tutaj nie było sytuacji, że wystąpił pan prokurator na przykład z ministrem Zbigniewem Ziobro, i coś ogłosił. Tu nigdy nie było formalnego ujawnienia przez prokuraturę. Natomiast panowie posunęli się w całej tej operacji do nielegalnego przecieku. Mówię o grupie, ponieważ prof. Marek Chmaj stwierdził, że w służbach i w prokuraturze działała zorganizowana grupa. A odpowiadając już konkretnie na pytanie, tych spraw jest wiele. Mam około 10 procesów cywilnych. Wygrałem między innymi sprawę z jedną z prorządowych gazet, w innej sprawie wygrałem tzw. postępowanie o zabezpieczeniowe.
Czyli sąd uznał, że zachodzi konieczność zabezpieczenia mojego roszczenia. Wygrałem proces w trybie wyborczym z panem Cezarym Gmyzem, który przeprosił mnie miesiąc temu. Natomiast wszystkie te sprawy w mniejszym lub większym stopniu wiążą się z tą operacjami służb. Często widząc bierność prokuratury, która boi się tej sprawy, składam wnioski dowodowe w ramach postępowań cywilnych. Na przykład po to, aby ujawnić wniosek o kontrolę operacyjną. Uważam, że te wnioski o kontrolę sąd i prokuratura powinny badać, stwierdzić, czy doszło do poświadczenia nieprawdy, czy nie. Ogółem w tej sprawie mamy 131, przekroczeń uprawnień. Mamy włamanie do urządzenia, czyli do telefonu, kradzież danych, ujawnienie tego nieuprawnionym osobom. Mamy oszczerstwa. A stanowisko Komisji Senackiej, które mówi o istnieniu zorganizowanych grup przestępczych w tej sprawie tym bardziej potwierdza nawet najostrzejsze oceny.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
Krzysztof Brejza. Fot. PAP/Leszek Szymański
Inne tematy w dziale Technologie