Trudno, żebym nie uczestniczył w imprezach organizowanych przez naszych ludzi z Polskiego Stronnictwa Ludowego, a w imprezie organizowanej przez lidera Koalicji Obywatelskiej, Donalda Tuska. Ale mamy wolny kraj, każdy może maszerować wtedy, kiedy chce i dokąd chce – mówi Salonowi 24 Marek Sawicki, były minister rolnictwa, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Koalicja Obywatelska organizuje w rocznicę wyborów 4 czerwca dużą demonstrację w Warszawie. Donald Tusk wzywa do udziału w niej całą opozycję. Ale nie wszyscy odpowiedzieli pozytywnie na zaproszenie, Szymon Hołownia wyraził swój sceptycyzm. Pan weźmie udział w demonstracji?
Marek Sawicki: Nie wiem, czy jest to istotne, czy akurat ja przyjadę do Warszawy. To jest indywidualna decyzja, ale my akurat będziemy w tym czasie w trakcie świąt ludowych, organizowanych na szczeblu powiatowym, wojewódzkim. Kalendarz tych wydarzeń zawsze jest ustalany w styczniu, najpóźniej w lutym. I nagle miesiąc temu pojawia się wezwanie skierowane do całej opozycji.
Dzieje się to w momencie, gdy wszystkie kalendarze mamy dopięte. To jest po prostu zwyczajnie nie do zrealizowania. Trudno, żebym nie uczestniczył w imprezach organizowanych przez naszych ludzi z Polskiego Stronnictwa Ludowego, a w imprezie organizowanej przez lidera Koalicji Obywatelskiej, Donalda Tuska. Ale nie oceniam ani tych, którzy 4 czerwca w Warszawie się pojawią, ani tych, którzy będą gdzie indziej. Mamy wolny kraj, każdy może maszerować wtedy, kiedy chce i dokąd chce. I każdy bierze za swoje decyzje, za zaproszenia odpowiedzialność.
Politycy Platformy mają rację twierdząc, że takie wystąpienia mogą przybliżyć do wygrania wyborów, czy rację ma Szymon Hołownia, który jest wobec inicjatywy mocno sceptyczny?
Każda forma aktywności w polityce w mojej ocenie jest skuteczna. Jedna bardziej, druga mniej, ale przegrywają ci, którzy nie robią nic. Kto robi cokolwiek, jakieś efekty osiągnie. Sama demonstracja będzie dla jej uczestników okazją do wyrażenia poglądów i szansą na poprawę notowań. Ja to szanuję, jednak jak wspomniałem, ze względów organizacyjnych i wcześniejszych swoich zobowiązań nie wezmę w tym marszu udziału. 4 czerwca będę na zaplanowanych znacznie wcześniej obchodach w Bielsku-Białej.
Zjednoczona Prawica przedstawiła projekt waloryzacji programu 500 Plus, jego zmiany w 800 Plus. Koalicja Obywatelska mówi, że trzeba rozwiązania te przyjąć już teraz. Jak Wy podejdziecie do tych propozycji?
My mówimy jasno, że waloryzację tego typu wsparcia społecznego trzeba robić, ale trzeba ją robić mądrze, nie na zasadzie zwykłego rozdawnictwa. Czyli trzeba to powiązać z aktywnością zawodową.
Oczywiście nie ma w tej chwili pola dyskusji, pewnie po wyborach do niej wrócimy, bo uważamy, że większość pomocy adresowanej poprzez 300, czy poprzez 500 plus, czy 13-14 na emeryturę, trzeba związać z aktywnością ludzi, tak, żeby praca się opłacała. PSL proponuje też dobrowolny ZUS dla samozatrudnionych, czy dodatkową pracę i nadgodziny bez podatków. Niebawem przedstawimy konkretne projekty.
Natomiast trzeba sobie jasno powiedzieć, że PiS niczego nam nie zaproponował. Jeśli inflacja jest na poziomie kilkunastu procent, a dodatkowe przychody rzędu 60-70 miliardów złotych, to oddanie 25 miliardów na waloryzację 500 Plus powinno nastąpić już w tym roku. Tu mamy obietnicę, że „jak wygramy wybory to wam damy”. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że skoro wpływy do budżetu są większe, to waloryzację należy zrobić już teraz.
(Zdjęcie; Władysław Kosiniak-Kamysz również nie ma zamiaru przyjechać na marsz 4 czerwca. PAP/Jakub Kaczmarczyk)
Inne tematy w dziale Polityka