Jak ocenia Pan pomysł 800 Plus i szereg innych propozycji socjalnych partii rządzących?
Do propozycji opozycji też przejdziemy. Ja chciałem jednak spytać o ocenę konkretnego programu rządowego?
Propozycja sama w sobie, jeśli ją odizolujemy od kontekstów, które dotyczą gospodarki, życia społecznego i politycznego, oczywiście zasługuje na poparcie. Ja bym oczywiście przeprowadził to oszczędniej – to znaczy waloryzacja dotyczyłaby dzieci z dwójką dzieci.
Pana zdaniem propozycje socjalne pozwalają dziś jeszcze wygrywać wybory, czy jednak przestają już na ludziach robić jakiekolwiek wrażenie?
Zasadne jest raczej pytanie - na kim one jeszcze robią wrażenie? Myślę, że w czasie gdy PiS wprowadzał program Rodzina 500 Plus po raz pierwszy, gdy realizował pierwsze projekty społeczne to wrażenie było duże i rzeczywiście miało bardzo szeroki odbiór. Natomiast dziś jest to już wrażenie mniejsze, ale na pewno jest wciąż jakaś grupa wyborców, na którą to oddziałowuje. Ale muszę tu podkreślić jedną bardzo istotną rzecz. Owszem, krytycznie podchodzę do części projektów PiS. Nie co do zasady, ale co do faktu, że w kwestii wydatków idą one czasem zbyt daleko. Jak na przykład programy socjalne także dla bogatych. Ale uważam, że trudno przesądzać, kto wygrywa w wyliczance obietnic.
W takim razie, które z propozycji opozycji uznaje Pan za szkodliwe czy ryzykowne?
Tak było, gdy zostały podniesione stopy procentowe na kredyty hipoteczne rząd dał cztery miesiące bez odsetek, tak PO zaproponowała, by ludzie płacili raty takie, jak przed podniesieniem stóp procentowych. Oczywiście, programy społeczne są potrzebne, ja bardzo daleki jestem od przesadnego rygoryzmu budżetowego. Ale ten szaleńczy wyścig na obietnice tylko jest prawdziwym psuciem demokracji. Prowadzonym przez duże partie, a te mniejsze próbują je ścigać.
W tej konkretnej sprawie uchylę się od odpowiedzi, bo znam go właśnie nie w formie konkretnego projektu, ale w formie rzuconego hasła, że babcie dostaną pieniądze. Nie mam pojęcia na jakiej ma to się odbywać zasadzie, jaki dokładnie ma to być system. Ktoś na spotkaniu z Donaldem Tuskiem pytał „a dlaczego nie dziadkowie”. Natomiast do poglądów pana Grabowskiego podchodzę krytycznie. Pamiętam jego wypowiedź, gdy twierdził, że walka z inflacją jest rzeczą bardzo prostą. Takie słowa są po prostu mało poważne.
To nie tylko szansa, ale konieczność. Ja nie widzę możliwości pojawienia się jakiejś rozsądnej siły w krótkim czasie. Szymon Hołownia na pewno nią nie jest. Ale w dłuższej perspektywie wydaje mi się, że może coś nowego powstać.
W latach 90-ych, gdy był Pan czynnym politykiem, też populizm i obietnice się pojawiały?
Tak, ale wtedy hasła populistyczne głosił na przykład Stanisław Tymiński, który przyjechał z Kanady, startował w pierwszych wyborach prezydenckich. Była Polska Partia Przyjaciół Piwa. Ale większość wyborców, media i przytłaczająca większość klasy politycznej była temu przeciwna. Dziś populizm wszedł do mainstreamu. Proszę zwrócić uwagę, że i Platforma Obywatelska na starcie głosiła populistyczne hasło. Bo czym było podatkowe 3x15, pomysł całkowitej likwidacji Senatu, czy zniesienia finansowania z budżetu. Na szczęście akurat z tych projektów PO się wycofała.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
na zdjęciu: Zdaniem prof. Bugaja Tusk i PO składają popuistyczne obietnice. Fot. PAP/Art Service
Czytaj dalej:
- "Fakty" TVN o 800 Plus. PiS kontratakuje filmikiem
- Wyborczyni PO nie mogła wyjść z podziwu dla Tuska. Porównała go z Janem Pawłem II
- 250 zł za każdy nieudany dzień urlopu. Biuro podróży kusi nową ofertą
- Daukszewicz wyśmiewał osoby transpłciowe. Jest reakcja TVN24
- "Świetne wyniki, petarda, faza ożywienia gospodarki". Eksperci o PKB w Polsce
Komentarze
Pokaż komentarze (43)