Rząd jednocześnie stawia na ogromne wydatki zbrojeniowe, wzmacnianie armii. Z drugiej strony formacja rządząca chce wprowadzić nowe programy socjalne i rozwijać istniejące. To jest możliwe, ale nie przy zaciągniętym hamulcu ręcznym. Bez uwolnienia gospodarki i obniżenia obciążeń dla firm czeka nas los Grecji– mówi Salonowi 24 dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Rząd Zjednoczonej Prawicy zapowiedział zamianę programu 500 Plus na 800 Plus. Jak ocenia Pan tę, i szereg innych zapowiedzi socjalnych?
Dr Andrzej Sadowski: Realizacja tego typu zapowiedzi, jak choćby przeprowadzenie waloryzacji programu 500 Plus i wprowadzenie 800 plus bez negatywnych długofalowych skutków dla gospodarki jest możliwe tylko pod jednym, fundamentalnym warunkiem, że jednocześnie wprowadzając taki program uwolni się polską gospodarkę i polskich przedsiębiorców od biurokratycznej pańszczyzny. Bez uwolnienia gospodarki, która od dawna jest na coraz bardziej zaciąganym ręcznym hamulcu, nie da się sfinansować tak ambitnego przedsięwzięcia. Stąd jeżeli się tego nie zrobi, nie uwolni gospodarki, dojdzie do sytuacji dramatycznej. Bo jedynym źródłem finansowania jest właśnie wolność gospodarcza, a nie dodruk pieniądza czy środki z Unii Europejskiej.
Ze strony nie tylko zwolenników rządu, ale i bardziej lewicowych ekonomistów pada jeden argument, że gdy wprowadzano program Rodzina 500 Plus także opozycja mówiła, że się nie da. I jakoś pieniądze się znalazły. I do tej pory środki na te wszystkie programy socjalne się znajdują, Kaczyński udowodnił, że jest skuteczny – przekonują zwolennicy tych rozwiązań?
Tego typu argument pada non-stop, ale zauważmy, że te znalezione pieniądze nie pochodziły z budżetu, tylko z realnej gospodarki, a przede wszystkim z opodatkowania obywateli. I jeśli one znajdowane są doraźnie, bo „trzeba poszukać i jakoś się znajdą”, to kosztem będzie coraz większe obciążenie fiskalne i podatki. Do pewnego momentu to będzie działać, ale w pewnym momencie to się załamie i wtedy niestety będziemy mieć do czynienia z sytuacją taką, jak w Grecji. Tam jednocześnie dozbrajano armię grecką, z drugiej strony rozszerzono, programy socjalne, które w ramach Unii Europejskiej właśnie w tym państwie były chyba najdalej posunięte. Nie ma zwiększania czy waloryzacji świadczeń bez zwiększenia środków na ten cel. Ale jeśli ma to się odbyć bez realnych strat dla polskiej gospodarki, to szukanie owych środków nie może odbywać się w wyniku bardziej drapieżnego fiskalizmu i eksploatowania przedsiębiorców już poza granicę ich wydolności. Ale odwrotnie, musi się opierać na uwolnieniu ich od biurokratycznej pańszczyzny, na obniżeniu ich opodatkowania. Tylko to spowoduje, że znowu będziemy mieć znaczące nadwyżki finansowe, które pozwolą udźwignąć te nowe zobowiązania. Nie ma innej możliwości.
Czyli to jest stara zasada krzywej Lafera, że po prostu niższe podatki powodują, że jest więcej pieniędzy w budżecie i w ten sposób stać nas na też większe wydatki?
Mniejsze opodatkowanie sprawia, że więcej osób jest w stanie samodzielnie podjąć aktywność gospodarczą. To przekłada się też na wyższe wpływy do budżetu. W ten sposób powstaje nadwyżka, z której można finansować rozmaite projekty. Stąd, żeby obywatele mogli sfinansować waloryzację świadczeń, muszą mieć większe możliwości działania, a nie bardziej ograniczone, jak ma to miejsce dzisiaj. Więc partia rządząca, jeżeli chce to uczciwie zrealizować, bez powodowania, zawieszania działalności gospodarczej, jej likwidacji, dramatu wielu ludzi i firm, co ma miejsce w ostatnich dwóch latach, to może ten cel osiągnąć tylko w jeden uczciwy, ale też moralny sposób.
Przywracając wolność gospodarczą, w czym mieści się bardzo wiele działań z tym związanych. Pamiętajmy, że w ostatnich latach państwo polskie podjęło też szereg wydatków związanych ze zbrojeniami. Oczywiście można połączyć budowę silnej armii, zbrojenia z programami socjalnymi. Ale nie da się tego zrobić na zaciągniętym hamulcu ręcznym, przy tak kolosalnych obciążeniach dla przedsiębiorców. Bez zmiany tej sytuacji czeka nas katastrofa jak w Grecji.
Czy w związku z drożyzną, rzeczywista wartość tego 800 plus nie będzie znacznie mniejsza niż 500 Plus w czasie, gdy było wprowadzane?
Tego nie należy rozstrzygać w kategoriach nominalnych, tylko w kategoriach realnej siły nabywczej. Tego, co będą obywatele dostawali w programie cashbackowym, bo to jest cashback. To nie jest program, który osiągnął swój pierwotny cel, którym była poprawa wskaźników demograficznych. Ale od początku miał charakter obniżenia opodatkowania dla rodzin. I to jest program o charakterze zwrotów zapłaconych przez rodzinę podatków. Tym bardziej sens ma tylko wtedy, gdy uwolni się gospodarkę i zmniejszy obciążenia dla prowadzących działalność.
Jakie działania należy podjąć?
W kategoriach czysto symbolicznych było to podnoszone bardzo często – należy przywrócić ustawę Wilczka. Nie stoi tu na przeszkodzie nasza obecność w Unii Europejskiej, czym się często politycy lubili zasłaniać. Bo z analiz Centrum im. Adama Smitha wynika, że ustawa nie była sprzeczna z przepisami unijnymi.
Tak, ale może być sprzeczna z doktryną ekonomiczną obecnego rządu.
Partii rządzącej można przypomnieć, że śp. Pan Prezydent Lech Kaczyński, starając się o reelekcję właśnie przywrócenie ustawy Wilczka chciał uczynić jednym z elementów swojego programu. Zdawał sobie sprawę, że bez bez przywrócenia wolności gospodarczej rozwój Polski będzie coraz bardziej spowolniony i będziemy tracić do gospodarki amerykańskiej, czy niemieckiej.
Z analiz rządowych wynika, że niebawem dościgniemy niemiecki poziom życia...
Według badań profesora Witolda Kaczyńskiego, już od ponad dwóch dekad mamy sytuację, w której dystans przestał się zmniejszać, a cały czas się powiększa. Oczywiście poziom naszego dobrobytu zwiększamy. Jednak to tamte gospodarki znacznie więcej są w stanie wytworzyć. I zwiększać dobrobyt, znacznie szybciej, niż dzisiaj polska gospodarka. Stąd obiektywnie zwiększamy dystans gospodarczy, a ten dystans można właśnie zacząć znowu skracać dzięki przywróceniu ustawy Wilczka. Nie wystarczy też, tak jak to robią rządzący, zaklinać rzeczywistość, że mamy prosty system podatkowy, skoro według rankingu państw w ramach OECD, nawet przed wprowadzeniem tzw. Polskiego Ładu, system podatkowy w Polsce zajmował 36 pozycję na 37 możliwych. Ciężko w takim niestabilnym i nieprzewidywalnym systemie prowadzić działalność gospodarczą.
Rozmawiał Przemysław Harczuk
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Gospodarka