Wybory prezydenckie w Turcji. Kandydaci idą łeb w łeb
W centrum Ankary gromadzi się coraz więcej funkcjonariuszy policji zwożonych na miejsce autobusami i prywatnymi samochodami.
Wybory prezydenckie i parlamentarne trwały w Turcji od godz. 8 do 17 czasu lokalnego. Obywatele kraju wybierali prezydenta i 600 posłów Wielkiego Zgromadzenia Narodowego Turcji. W przypadku, gdy żaden z kandydatów na stanowisko szefa państwa nie otrzyma połowy głosów, druga tura odbędzie się 28 maja.
Kandydat opozycji na wiceprezydenta: nie dawajcie wiary wynikom cząstkowym podawanym przez państwową agencję
Ekrem Imamoglu, kandydat opozycji na wiceprezydenta i burmistrz Stambułu, ostrzegł w niedzielę w Ankarze, że sondaże podawane przez państwową agencję Anatolia nie są wiarygodne.
„Chociaż to agencja państwowa, nie wypełnia żadnej ze swoich misji, nie mamy wątpliwości, że dziś to się zmieni” – powiedział Imamoglu o sondażach Anatolii.
„Reputacja agencji jest poniżej zera. Ostrożnie radzimy naszym obywatelom, aby nie dawali jej wiary” – wezwał polityk Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), na której czele stoi kandydat opozycji na prezydenta Kemal Kilicdaroglu.
Sam Kilicdaroglu, komentując pojawiające się wyniki cząstkowe, napisał na Twitterze: „Jesteśmy na prowadzeniu”.
Na ulice Ankary wyjechały samochody zwolenników Erdogana i opozycji; obie strony świętują zwycięstwo
Na ulice stolicy Turcji wyjechały samochody zwolenników obecnego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana oraz jego partii, a także jego głównego kontrkandydata - Kemala Kilicdaroglu. Obie strony świętują zwycięstwo w wyborach.
Pojazdy, pełne trąbiących i machających flagami ludzi, przejeżdżają przez Ankarę. W wielu punktach stolicy rozlokowano policję, która czujnie obserwuje tłumy.
Ludzie oczekują potwierdzonych wyników niedzielnych wyborów. Obie strony podają sprzeczne informacje, zapewniając, że ich kandydat wygrał.
"Wolimy nie mówić, kto wygrał. Na razie czekamy na wyniki i oświadczenie naszego prezydenta" - mówi PAP dwójka mieszkańców stolicy. Na pytanie o to, kto jest ich prezydentem, uśmiechają się i odchodzą bez odpowiedzi.
Na wiecu opozycji nastroje są gorące. "Od dawna jasne było, że mediom państwowym nie będziemy mogli ufać" - mówi Ilkay, młoda mieszkanka tureckiej stolicy. "Fałszerstwa były oczywiste, z nimi też musimy wygrać" - przekonuje.
Turecka telewizja podała, że po przeliczeniu trzech czwartych głosów Erdogan ma nieco ponad 51 proc., a Kilicdaroglu prawie 43 proc. Ekrem Imamoglu, kandydat opozycji na wiceprezydenta i burmistrz Stambułu, ostrzegł jednak w niedzielę w Ankarze, że sondaże podawane przez państwową agencję Anatolia nie są wiarygodne.
Świąteczna atmosfera przed siedzibą partii Kemala Kilicdaroglu
Oczekiwaniu na wyniki wyborów towarzyszą śpiewy, gry na bębnach, tańce i rytmiczne brawa.
Zwolennicy opozycji śpiewają pieśni kojarzone z Mustafą Kemalem Ataturkiem, machają flagami z jego podobizną i logiem CHP.
Zgromadzeni nie wierzą w podawane przez oficjalną telewizję informacje o prowadzeniu Erdogana. "Nie wierzę władzy, jak mam wierzyć ich mediom?" - pyta, wzruszając ramionami, Nazli, sympatyk Kilicdaroglu.
Wejścia na niewielki parking przed siedzibą partii strzeże policja dokładnie sprawdzająca każdego, kto wchodzi na jego teren.
Zwolennicy Erdogana masowo gromadzą się pod siedzibą jego partii, oczekując w napięciu na wyniki wyborów
Wejścia na plac przed budynkiem partii Erdogana pilnują policjanci, barierki i ustawione w pobliżu wozy opancerzone. Nieco dalej, blokując drogę samochodom, rozstawiono wywrotki i autobusy.
Zwolennicy prezydenta Erdogana, mający na ramionach jego podobiznę lub flagę Turcji, zgromadzili się w spokojnym oczekiwaniu przed siedzibą współzałożonej przez niego 20 lat temu partii.
Znaczna część zebranych na placu kobiet nosi zakrywające włosy chusty, kilku młodych mężczyzn głośno wykrzykuje imiona i nazwisko swojego prezydenta.
na zdjęciu: Zwolennicy Erdogana świętują na ulicach. fot. EPA/TOLGA BOZOGLU
SW
Czytaj dalej:
Komentarze
Pokaż komentarze (9)