Donald Trump zapowiedział, że jeśli zostanie wybrany na prezydenta USA, to wojna skończy się w 24 godziny. Były prezydent odmówił również nazwania Putina zbrodniarzem wojennym.
Donald Trump jakiś czas temu zapowiedział, że wystartuje w wyborach prezydenckich 2024 r. W środę jego kampania prezydencka ruszyła na dobre. Były prezydent USA spotkał się ze swoimi republikańskimi zwolennikami w stanie New Hampshire.
Trump o wojnie na Ukrainie i Putinie
Podczas spotkania, które było transmitowane przez stację CNN, stwierdził m.in., że gdyby był prezydentem, nie doszłoby do wojny na Ukrainie. – Jeśli będę prezydentem, będę miał tę wojnę rozstrzygniętą w jeden dzień, w 24 godziny – zapewniał Trump.
Zapowiedział też, że spotka się z prezydentami Rosji i Ukrainy. – Obaj mają słabości i obaj mają mocne strony i w ciągu 24 godzin ta wojna zostanie rozstrzygnięta. Będzie skończona, będzie absolutnie skończona – przekonywał Trump.
Republikanin unikał odpowiedzi na pytanie, czy uważa Władimira Putina za zbrodniarza wojennego. Jego zdaniem, powinno się to rozważyć później. – Jeśli powiesz, że jest zbrodniarzem wojennym, o wiele trudniej będzie zawrzeć porozumienie (…) Ludzie go będą ścigać i wykonywać egzekucje, będzie walczył o wiele mocniej niż w innych okolicznościach. To jest coś, co należy omówić w późniejszym terminie – zaznaczył Trump, przyznając, że błędem Putina było wejście na Ukrainę.
Były prezydent odmówił też stwierdzenia, kogo wolałby widzieć za zwycięzcę w wojnie. – Myślę w kategoriach załatwienia sprawy (…) Chcę, żeby Rosjanie i Ukraińcy przestali umierać. I zrobię to w ciągu 24 godzin – ponownie zadeklarował Trump.
Odniósł się też do kosztów, jakie Ameryka ponosi na rzecz Ukrainy. Jego zdaniem (czemu zaprzecza CNN) podczas gdy USA wydały 171 mld dolarów, Europa tylko 20 mld. – Chcę, żeby Europa wyłożyła więcej pieniędzy. (…) Oni mają mnóstwo pieniędzy – zwrócił uwagę.
Trump nie zmienia zdania. "Wybory były sfałszowane"
Moderatorka spotkania, Kaitlan Collins z CNN, której Trump powiedział, że jest "wredną osobą", a także zgromadzeni republikańscy wyborcy podejmowali w swych pytaniach różnorakie kwestie, tym wybory w 2020 roku i związana z tym atak zwolenników Trumpa na Kongres USA 6 stycznia następnego roku. Przedmiotem ich zainteresowania była też sytuacja gospodarcza kraju, nielegalna imigracja, przetrzymywanie tajnych dokumentów po odejściu z Białego Domu, czy oskarżenie byłego prezydenta przez pisarkę Jean Carroll.
Republikanin powtórzył, że wybory prezydenckie w 2020 roku były sfałszowane, a ktokolwiek myśli inaczej, jest zwyczajnie "głupi".Podkreślił, że ułaskawiłby wielu swoich zwolenników, którzy zostali skazani za udział w zajściach na waszyngtońskim Kapitolu 6 stycznia, który nazwał "pięknym dniem". Napiętnował polityką gospodarczą prezydenta Joe Bidena, zwłaszcza energetyczną, wychwalając swoje sukcesy Białym Domu pod tym względem.
Trump uderza w Bidena i broni swoich interesów
W gronie zebranych w Saint Anselm College, którzy przywitali go owacją na stojąco, Trump mocno skrytykował podejście administracji do imigracji, twierdząc, że pozwala na zalew Ameryki przestępcami.
Donald Trump bronił decyzji o przechowywaniu ściśle tajnych i poufnych dokumentów rządowych w swojej posiadłości na Florydzie Mar-a-Lago. –Miałem pełne prawo to zrobić. Nie robiłem z tego tajemnicy – powiedział Trump.
W odniesieniu do zarzutów pisarki Jean Carroll zaprzeczył jakoby ją znał i dziwił się, co to za kobieta, która zabiera mężczyznę do przebieralni (w domu handlowym) i w ciągu kilku minut zabawia się z nim w "figle-migle”. Wyraził współczucie jej mężowi.
Donald Trump stwierdził również, że wyrok ws. Carroll nie zaszkodzi jego pozycji wśród wyborców płci żeńskiej. Publiczność zebrana w New Hampshire bardzo żywo i entuzjastycznie zareagowała na tą odpowiedź byłego prezydenta USA. Społeczność GOP miała również ogromny ubaw, gdy Trump używał lekceważących komentarzy względem Carroll.
MP
(Były prezydent USA Donald Trump. Fot. Flickr.com/CC BY-SA 2.0)
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka