- Źródła tego rodzaju ekstremalnej patologii często są związane już z jakimś efektem działania biochemii mózgu albo jakiegoś strawienia mózgu przez alkohol czy narkotyki. To są już takie ekstremalne sytuacje, w większym stopniu wyjaśnia je chyba biologia niż psychologia – mówi Salonowi 24 prof. Jacek Santorski,
Polska żyje w ostatnich dniach tragedią, do której doszło w Częstochowie, tragedią dziecka i całej tej rodziny. Jak to się dzieje, że w ogóle do takich tragedii w rodzinach dochodzi i czy można, widząc na przykład niepokojące zachowanie dziecka przewidzieć, że coś takiego może się zdarzyć i tragedii przeciwdziałać?
Prof. Jacek Santorski: W każdej wspólnocie, to może być rodzina, grupa pracownicza, wspólnota klasowa, czy szkolna, jest pewne minimum kontaktu, relacji, interakcji. Ludzie się widzą, słyszą. Ci, którzy kierują daną placówką, ale też rodzice innych dzieci, albo nauczyciele sygnałów tego rodzaju powtarzającej się, trwałej patologii, nie powinni przeoczyć. Ale to też nie znaczy, że będą obserwować każde dziecko, które się nie śmieje, unika kontaktu na przerwach. W przypadku dziecka, którego sytuacja jest w miarę w porządku, widać, że ono się rusza, biega, uśmiecha, rozmawia, współpracuje. Widzą to i inni nauczyciele i dzieci.
Teoretycznie zatem, któryś z nauczycieli powinien dostrzec, że z tym dzieckiem jest coś nie tak. Ale nawet jeżeli dostrzegł, nie znaczy, że on miał obowiązek reagować. Bo dziwne zachowanie może dotyczyć wielu dzieci, które są przestraszone, zmęczone, zestresowane, z różnych powodów, niekoniecznie z powodu patologii. Dlatego nie chciałbym użyć stwierdzeń, które pozwoliłyby kogoś obwiniać. Z drugiej strony, teoretycznie, już biorąc, problem mógł być widoczny i ktoś, albo jakieś grono osób mogło to przeoczyć.
Czy w przypadku sprawców zbrodni można zorientować się, że coś jest nie tak?
Jest to bardzo trudne, bo źródła tego rodzaju ekstremalnej patologii często są związane już z jakimś efektem działania biochemii mózgu albo jakiegoś strawienia mózgu przez alkohol czy narkotyki. To są już takie ekstremalne sytuacje, w większym stopniu wyjaśnia je chyba biologia niż psychologia. Można teoretycznie powiedzieć, że jeśli rodzina narusza kryteria wspólnoty, ludzie to widzą, rozmawiają, mają ze sobą kontakt, to prawdopodobieństwo, że dojdzie do takiej tragedii się zmniejsza. Natomiast wiadomo, że w najlepszych domach też zdarzają się straszne rzeczy. Także bardzo trudno jest znaleźć jedną przyczynę, jedną wskazówkę zapobiegawczą. Można powiedzieć, że to jest sytuacja cywilizacyjna w danym państwie. A potem spojrzymy na kraje skandynawskie i dowiemy się o potwornych działaniach Norwega, który na zimno zabija ludzi na wyspie. To są ekstrema, których przyczyny trudno jest objaśnić.
Kamilek chodził do szkoły, miał kontakt z ludźmi. Czy to, że w tej rodzinie trwa dramat można rozpoznać na pierwszy rzut oka. Czy też takie sytuacje mogą być skrywane, dobrze maskowane?
Pewne rzeczy można poznać, a pewnych nie można. Cytowałem kiedyś, zresztą na Państwa łamach, opinie psychiatrów mówiące, że akty samobójcze zdarzają się także na oddziale w szpitalu psychiatrycznym, kiedy pacjent poddawany jest obserwacji. Tu oczywiście mówimy o innym zjawisku. Jednak okazuje się, że determinacja do tak drastycznego działania bywa tak silna, że pacjent potrafi z jednej strony zakamuflować wszystkie swoje intencje i zamiary, a z drugiej znaleźć taki moment, w którym to zrobi.
UWAGA! Jeśli jesteś w kryzysie, depresji, masz problemy, skontaktuj się z osobami, które mogą pomóc. Możesz to zrobić np. dzwoniąc na bezpłatny numer 116 123.
Wszystko to jest bardzo, bardzo trudne. Powiedziałbym nawet, że pytania zadawane przez dziennikarzy w imieniu czytelników są związane są z pewną trwogą i bezradnością. Ludzie zastanawiają się, „zaraz, to czy to może się zdarzyć wszędzie, zawsze, w każdej rodzinie?”. Staramy się jako społeczeństwo tłumaczyć, dlaczego tak się zdarzyło. Znalezienie kogoś, kogo za sytuację obwinimy sprawi, że przez chwilę będziemy mieli ulgę, poczujemy się bezpieczniej. Ale na pewno w takich sytuacjach trzeba szukać przyczyn takiego zjawiska i rozwiązań, a nie winnych.
Pomysłów rozwiązań pojawia się wiele. Są głosy o przywróceniu kary śmierci, pomysły zaostrzenia kar, ale też żądania poprawienia nadzoru, rozwoju opieki psychologicznej.
To są kolejne przejawy ludzkiej bezradności. Gdy jakieś społeczności czy społeczeństwa czują się bezradne wobec takich czy innych przestępstw, to ich pierwszym odruchem jest zwiększenie kar. W społeczeństwie są ludzie, którzy byliby skłonni, żeby obwiniać i karać fizycznie i coraz mocniej eliminować. Zdarzają się i tacy, którzy byliby skłonni zrozumieć, współczuć, przeciwdziałać. My się jako społeczeństwo po prostu różnimy. Jedyna prawda, która tutaj się objawia psychologiczna, to że ludzie mają różne programy. Programy ochrony, profilaktyki i programy zemsty, odreagowania.
I ostatnia kwestia, czy jest jakaś metoda, w jaki sposób przeciwdziałać? Co należałoby w pierwszej kolejności zmienić?
Znów posłużę się przykładem z innej dziedziny. Zajmuję się sytuacją w firmach, w których najpierw ludzie przeszli przez pandemię COVID, trudną sytuację ekonomiczną po pandemii. Potem pojawili się pracownicy cudzoziemcy i trzeba było się do nich dostosować. A teraz znowu, pogarszają się wyniki finansowe w firmach, są redukcje i zwolnienia. Coraz więcej pracowników ma objawy wypalenia. I teraz my dostajemy zapytania od kadry zarządzającej, czy można odróżnić objawy wypalenia zawodowego od objawów po prostu zmęczenia albo przestraszenia. To wszystko jest bardzo trudne. Sama intencja, żeby rozpoznawać, czy pracownik jest przestraszony, czy zmęczony, czy wypalony i żeby kierownik umiał to rozeznać, idzie w dobrą stronę. W innych sferach jest podobnie.
Jak w takim razie zadbać, by nie przeoczyć problemu i zapobiec tragediom takim, jak w Częstochowie?
Można by było powiedzieć, zmieniajmy społeczeństwo na takie, w którym jest więcej wzajemnej uwagi dla siebie. Jeżeli uważnie patrzymy i widzimy, to więcej dostrzeżemy. Co nie znaczy, że nie pojawią takie symptomy psychopatologii, których nie uda nam się wychwycić.
Fot. Sprawca zbrodni na 8-letnim dziecku, ojczym Kamila Dawid B./Śląska Policja
UWAGA! Jeśli jesteś w kryzysie, depresji, masz problemy, skontaktuj się z osobami, które mogą pomóc. Możesz to zrobić np. dzwoniąc na bezpłatny numer 116 123.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo